Czuję związek z bursztynami z Krakowa, miodem pitnym z Warszawy, malunkami skalnymi z Lascaux czy grobowcami w szwedzkim Falköpingu Karin Bojs – doktor honoris causa Uniwersytetu Sztokholmskiego, autorka książki „Moja europejska rodzina. Pierwsze 54 000 lat” Pisząc książkę o genetyce i antropologii, stworzyłaś zajmującą osobistą historię z rodzinnym wątkiem w tle. Wydawało mi się, że opowieść o takich sprawach jak DNA, musi być hermetyczna. – Pracowałam przez niemal 20 lat jako redaktorka naukowa dziennika „Dagens Nyheter”. Dużo pisałam o sprawach związanych z genetyką i byłam świadkiem rewolucji w naukach przyrodniczych. Obserwowałam, jak nowe technologie pozwalają odpowiedzieć na pytania, które zadawaliśmy sobie od tysięcy lat. Dziś – badając DNA – możemy poznać historię człowieka od samego początku, zrozumieć, dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Ty pokazałaś historię człowieka na przykładzie swojej rodziny. – Pochodzę z rozbitej rodziny i od zawsze miałam potrzebę dowiedzenia się więcej o bliskich. Szczególnie mocno poczułam tę potrzebę w dniu śmierci mamy. Korzystając z własnej wiedzy i doświadczenia oraz wsparcia naukowców europejskich, prześledziłam dogłębnie losy mojej rodziny, odkrywając przy tym wszelkie powiązania z losami całej Europy. Dowiedziałam się o swoich lapońskich korzeniach, odkryłam, jak wiele łączy mnie z mieszkańcami odległych z pozoru krajów. Dla mnie – jako badacza i człowieka – była to fascynująca podróż. Co udało się odkryć podczas tej naukowo-literackiej wyprawy? – Odwiedziłam 10 krajów, m.in. Polskę, szukając śladów rozwoju człowieka. Dzięki badaniom archeologów i genealogów wiemy, że wszyscy pochodzimy z Afryki, skąd rozeszliśmy się na cały świat. Badania DNA pozwoliły odkryć, że mamy w sobie geny neandertalczyka – z tym że mieszkańcy Azji i Afryki mają tych genów ciut więcej niż Europejczycy. Współczesny człowiek, Szwed czy Polak, jest „wytworem” wielkich migracji i kultur: zbierackich, łowieckich i pasterskich. Mówisz, że odwiedziłaś Polskę. Co cię przyciągnęło nad Wisłę? – Wizyta w Polsce była kluczowa. W muzeum archeologicznym w Krakowie badałam ceramiczną miskę z najstarszym wizerunkiem wozu kołowego w obszarze kultury indoeuropejskiej. To tutaj odkryto najwcześniejszy artefakt opowiadający o tym najważniejszym wynalazku ludzkości: kole. Macie w Krakowie na rynku stoiska, gdzie można kupić bursztynowe ozdoby. Na terenach nadbałtyckich bursztyn pojawiał się w czasach neolitu (między V a II tysiącleciem p.n.e. – przyp. red.). Najczęstszymi znaleziskami z tego okresu są koliste i owalne zawieszki, rurkowate i cylindryczne paciorki, wisiory, amulety. Kultura bursztynu ma zatem już kilka tysięcy lat i wciąż się trzyma! To samo z miodem pitnym. W kilku restauracjach widziałam, że można go zamówić, a przecież tradycja picia miodu sięga początków kultury indoeuropejskiej. Zachwycamy się budowlami mającymi kilkaset lat, a nie potrafimy dostrzec tysiącletnich tradycji. Ot, taki napitek w knajpie łączy mnie z moimi przodkami z neolitu. – Niekiedy archeologia, genealogia i genetyka więcej powiedzą o człowieku niż polityka czy socjologia. Patrząc na rozwój człowieka na przestrzeni wielu, wielu lat, można zauważyć, że takie koncepcje jak naród, państwo czy instytucjonalna religia to stosunkowo świeże sprawy. Znacznie dłuższa historia, która trwa do dziś, to uprawa roli czy udomowienie zwierząt. Zresztą jedno ma związek z drugim. Kiedy ludzie zaczęli gromadzić znaczne ilości ziarna, wydarzyły się dwie rzeczy. Po pierwsze, ziarnem zainteresowały się gryzonie. Po drugie, gryzoniami zainteresowały się koty. Ludzie mieli wszelkie powody do radości, kiedy koty zaczęły pożerać gryzonie, które buszowały w spichrzach. Bez wątpienia robili wszystko, aby przyciągnąć je do swoich osad na stałe: karmili je więc, bawili się z kociętami, a nawet obdarzali pieszczotami dorosłe osobniki – o ile dorosły kot dawał się pogłaskać człowiekowi. I tak dziś koty są najpopularniejszymi zwierzętami domowymi. I doszliśmy do czasów, gdy rządzą memy z kotkami. Wróćmy jednak do początków i wymarłego neandertalczyka. Piszesz, że człowiek neandertalski unikał kontaktów z Homo sapiens, ale i tak zniknął z powierzchni ziemi. Dlaczego musiał przegrać? – Być może wybiliśmy naszych „krewnych”, może przynieśliśmy choroby, na które nie byli odporni. Jest też teoria o wchłonięciu. Porównanie materiału genetycznego obu gatunków wykazuje różnice w zaledwie ułamku procenta. Pewne odkrycia