Powitajcie nową gwiazdę kultury masowej – Polską Rzeczpospolitą Ludową Oskar Hryniewicz, student drugiego roku filozofii, tak wspomina swoje pierwsze spotkanie z „Hydrozagadką”, najbardziej absurdalną komedią, jaka powstała za czasów PRL: – Byliśmy z kolegą na sziszy w pubie, zaproponowałem piwo. On odmówił tekstem, jak się później okazało, z „Hydrozagadki”: „Alkohol zabija prawdziwego mężczyznę”. Zapytałem go: Stary, co ty mówisz? Odpowiedział: Chodź, pokażę ci. Polski superhero movie z 1970 r. w reżyserii Andrzeja Kondratiuka o śledztwie prowadzonym przez Kapitana Asa (granego przez Józefa Nowaka) w sprawie niedoborów wody w Warszawie od razu trafił na listę ulubionych filmów Oskara. I figuruje na niej do dziś. – W Koszalinie, skąd pochodzę, była taka grupa 15 znajomych, którzy bezustannie porozumiewali się kwestiami z filmu. Mnie najbardziej zapadła jednak w pamięć scena, kiedy dr Plama zapytany, jak wpadł na swój diaboliczny plan, pokazuje podręcznik do fizyki do VI klasy, mówiąc, że tam wszystko jest. No i oczywiście „zdejm kapelusz”. „Hydrozagadka” nie wyczerpuje katalogu peerelowskich produkcji, z którymi zetknął się Hryniewicz. Wielką sympatią darzy „Czterdziestolatka” i jego potransformacyjny sequel, czyli „Czterdziestolatka 20 lat później”. Żałuje, że nie widział „Zmienników”, a „Czterech pancernych i psa” szanuje, ale nie oglądał, przez „wstręt do militariów”. – Właściwie „Hydrozagadkę” obejrzałbym jeszcze raz – deklaruje. Awatar przeszłości Oskar urodził się 13 grudnia, łączy go więc z PRL pewna intymna więź, chociaż to rocznik ’91, więc sam nie doświadczył radości i smutków poprzedniego systemu. PRL kojarzy mu się z ubecją, Jaruzelskim i kartkami, ale także z Kaczmarskim. Jest to dla niego era tak samo odległa jak I Rzeczpospolita, a wytwory jej kultury stanowią jedyny z nią łącznik. Należy do pokolenia 20- i 30-latków, którzy zaczynają przejawiać coraz silniejszą peerelonostalgię. Tym ludziom, zbyt młodym, żeby formułować oceny poprzedniego systemu na podstawie własnych doświadczeń i żeby mieć z tego okresu wyraźne wspomnienia codziennych bolączek, PRL rysuje się jako kraj lat dziecinnych, odrealniony, odległy, który kojarzy się ciepło, ale do którego nie ma już powrotu. Jeśliby szukać literackiego odpowiednika tego stosunku, byłoby to przede wszystkim dziecięce wspomnienie ojcowskiego biznesu ze „Sklepów cynamonowych” Schulza. – Dla większości z nich to jest rodzaj wędrówki po jakiejś krainie, świat trochę wirtualny, trochę taki awatar tej przeszłości – mówi prof. Waldemar Kuligowski, kulturoznawca z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – W tej nowej narracji PRL jawi się jako producent bajek i westernów z jugosłowiańskimi bohaterami. Repozytorium rekwizytów z innych czasów. I nie mówimy tutaj o przemijającej modzie, tylko o trwałym, nowym zjawisku w popkulturze. Peerelowskie rekwizyty zasiliły wspólną dla młodych płaszczyznę znaczeń. Znajdziemy tam ikony minionych czasów, głównie z produkcji telewizyjnych i filmowych (np. Misia Uszatka i por. Borewicza, bezwzględnie parodiowanych na YouTube), co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że mówimy o pokoleniu, które wychowało się już na ruchomych obrazkach, oraz cytaty z najzabawniejszych komedii („Pani kierowniczko, ja grzeję cały czas”), wplatane w rozmowy swobodnie, bo wszyscy je znają. Na uprzywilejowanych pozycjach znajdują się „Hydrozagadka” i „Rejs”, to pokolenie bowiem szczególnie upodobało sobie absurd. Płaszczyzną porozumienia i źródłem nostalgii stał się internet. Użytkowników Facebooka świeżą jej porcją codziennie raczą dwa przedsięwzięcia, które żyją dzięki temu zjawisku i je wzmacniają. Są to profile Born in the PRL oraz Pewex, każdy ma 230 tys. fanów. Wrzucają oni zdjęcia produktów z tamtych czasów, dziwacznych napisów z witryn sklepowych i wnętrz, ludzi, ubiorów, bajek. Smak chińskiej gumki Biorąc pod uwagę politykę mieszkaniową i urbanistyczną okresu PRL, doświadczenia dzieciństwa pomysłodawcy witryny Born in the PRL, Artura Racickiego, można spokojnie nazwać doświadczeniem pokoleniowym. – Dla mnie PRL to przede wszystkim podwórko. Mieszkaliśmy w bloku, przy bloku była ulica, boisko, plac zabaw i tzw. wykopy, gdzie bawiliśmy się w wojnę. Były tam jeszcze jakieś schrony. To jest moje wspomnienie PRL. Portal powstał jako narzędzie do testowania innych narzędzi używanych w mediach społecznościowych (Racicki zajmuje się strategiami komunikacyjnymi dla firm). Na początku wrzucił zdjęcia opakowania Vibovitu, Bolka i Lolka, Reksia i napoju w woreczku, „który pił na każdej
Tagi:
Kuba Kapiszewski