Co i rusz spadają na nas nowe plagi. Nieudolność tej władzy sprawia, że nawet najprostsze rzeczy stają się wielkimi problemami. Nieudolność stała się wręcz znakiem firmowym rządzącej partii. Brakuje tylko logo, które by ostrzegało interesantów przed kontaktem z ludźmi, którzy na posady trafili narodową ścieżką kumoterstwa. Na niczym się nie znają, więc i w niczym nie pomogą, a zaszkodzić mogą. Symbolem ostatnich lat jest niezwykłe pomieszanie świata realnego z fikcyjnym. Kompletną fikcją był tzw. kompromis aborcyjny. Co sprawiło, że większość Polek i Polaków dobrowolnie udawała, że aborcji w Polsce nie ma? Że te ponad 100 tys. zabiegów rocznie dzieje się w jakiejś równoległej rzeczywistości? Teraz też milionom ludzi opowiada się o równie fikcyjnym zakazie aborcji. Nie wiedzą, jak jest? Na to nakładają się fikcyjne instytucje. Prawie wszystkie kiedyś niezależne instytucje i bezpieczniki przed władzą udało się PiS sprowadzić do roli atrap z fikcyjnymi uprawnieniami. Telewizja nie jest już w najmniejszym stopniu publiczna. A z Trybunału Konstytucyjnego został tylko szyld i elegancki pałacyk. Co oznacza, że protestujemy przeciwko oświadczeniu mgr Przyłębskiej, a nie orzeczeniu Trybunału. Czy mamy legalnie działający Trybunał Konstytucyjny? Czy został on wybrany zgodnie z ustawą? I czy orzeka w sposób prawnie niekwestionowany? Zadaję te pytania, choć wiem, że wydawane przez Trybunał wyroki są słusznie kwestionowane. Brak kompetencji pani Przyłębskiej ośmieszyłby zaś każdą instytucję, a co dopiero Trybunał. Co z tego opisu wynika? Pewność, że Polska pod rządami PiS przestała być krajem dla wszystkich. Widzimy, jak władza skupia się na interesach własnego, stale zmniejszającego się elektoratu i na utrzymaniu wpływów w instytucjach, które z założenia powinny być ponadpartyjne. Taka strategia może się PiS opłacić pod jednym warunkiem. Że dojnej zmiany nie zastąpią siły polityczne zdecydowane na głębokie cięcia. I na pełną odbudowę zagrabionych instytucji. Potencjał do buntu na dużą skalę jest w Polsce coraz większy. Wiadomo, jaka jest władza i że może się zmienić tylko na gorsze. Trudno też o złudzenia co do potencjału opozycji. Największy paradoks tego etapu zmierzchu partii postsolidarnościowych polega na tym, że głównym atutem PiS jest stan bezradności, w jakim znalazła się opozycja parlamentarna. 20 lat temu PO zaczynała od hasła „Uwolnić energię Polaków”. A kończy na wezwaniu do działaczy: „Obudźcie się. Sztandar pora wyprowadzić”. Prawica ma taką zręczność w zmienianiu szyldów, że przeżyje pod nową nazwą. I z nowymi liderami. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint