Keynes trafnie przewidział, że spekulacja weźmie niestety górę nad przedsiębiorczością Prof. Tadeusz Kowalik – Jak to możliwe, że kłopoty części dłużników w USA, którzy nie byli w stanie spłacać kredytów za swe domy, doprowadziły do ogólnoświatowego kryzysu finansowego i gospodarczego? – W tym kryzysie dostrzega się przede wszystkim rozdęcie kredytów hipotecznych i zapaść banków. Warto jednak spojrzeć nań jako na jeden z kolejnych kryzysów finansowych, które nawiedziły świat w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wiąże się to z cechami obecnego stadium kapitalizmu. Dla Leszka Balcerowicza ten kryzys to „samo-poprawianie się kapitalizmu”, proces służący eliminacji przedsiębiorstw niesprawnych i wzmocnieniu silniejszych. Nawet jednak gdy uznamy, że w koncepcji twórczej destrukcji Josepha A. Schumpetera jest ziarno prawdy (w czasie Wielkiej Depresji lat 30. mówił on studentom, że „kryzys jest dobrym zimnym prysznicem”), warto zapytać o społeczne koszty: czy nie są one zbyt duże i czy spod tego „zimnego prysznica” gospodarka zawsze wychodzi zdrowsza? – Czy obecny kryzys jest powtórzeniem poprzednich recesji? – Dawne cykle koniunkturalne, zdeterminowane głównie wahaniami inwestycji w świecie realnym, zwłaszcza w produkcji, zostały wzmocnione lub zastąpione przez kryzysy finansowe, które okazały się bardzo niszczące i przynoszą mniej technologicznej kreatywności niż dawne recesje. Współczesne recesje spełniają koncepcję Schumpetera połowicznie: są siłą niszczącą, ale trudno odnaleźć w nich funkcje kreatywne. Japońska depresja lat 90. oraz trwająca ponad dziesięciolecie niemiecka półstagnacja powinny być ostrzeżeniem przed nadzieją, że jak dzień po nocy, po recesji przyjdzie ożywienie. Przestrogi Keynesa – Dlaczego w państwach ogarniętych kryzysem uznano, że najlepszym lekarstwem będzie zdecydowana interwencja państwa? – Bo lepszym niż Schumpeter prorokiem okazał się John M. Keynes, który uzależniał powrót do wysokiej dynamiki gospodarczej od interwencji państwa przeciwdziałającej barierze popytowej oraz – co nie mniej ważne – od uregulowania światowego rynku finansowego. Dostrzegał również dramat wynikający z miejsca gospodarki amerykańskiej w świecie. Z jednej strony, uzależniał wysoką koniunkturę głównie od dynamiki gospodarki USA, z drugiej – obawiał się upowszechnienia amerykańskiej mentalności. Przewidywania Keynesa okazały się trafne. W pierwszym ćwierćwieczu gospodarka światowa przeżyła wyjątkowy okres rozkwitu, a gospodarka Stanów Zjednoczonych była jego siłą napędową. Natomiast w kolejnych dziesięcioleciach właśnie gospodarka i polityka gospodarcza USA okazała się głównym destabilizatorem światowej gospodarki. – Co złego jest w amerykańskiej mentalności? – Ponad 100 lat temu Werner Sombart zauważył: „Nie ma na drugiego takiego kraju, w którym masy byłyby tak bardzo wciągnięte w tryby spekulacji jak w Stanach Zjednoczonych”. 30 lat później, Keynes pisał o „giełdziarskiej mentalności” mieszkańców Nowego Świata: „W miarę ulepszania organizacji rynków występuje istotne niebezpieczeństwo, że spekulacja weźmie górę nad przedsiębiorczością. Na jednym z największych rynków walorów, na giełdzie nowojorskiej, wpływ spekulacji (…) jest olbrzymi. Nawet poza dziedziną finansów mają Amerykanie nadmierny pociąg do dociekania, co się przeciętnie uważa za przeciętne zdanie ogółu (…) Amerykanin, nabywając walor, przywiązuje nie tyle wagę do przewidywanej rentowności, ile do korzystnych zmian konwencjonalnej podstawy wartościowania, tzn. jest on według naszej definicji spekulantem. Spekulanci mogą być nieszkodliwi, gdy są niczym piana na równym strumieniu przedsiębiorczości. Ale gdy (…) akumulacja jakiegoś kraju staje się ubocznym produktem gry hazardowej, wyniki zawsze będą opłakane”. Przestrogi Keynesa dobrze przedstawiają wszystkie najważniejsze cechy sytuacji obecnej. Porównując sytuację w Anglii i USA, już wówczas wskazał pośrednio środki zaradcze. Słabsze wady giełdy londyńskiej w porównaniu z nowojorską Keynes przypisywał znacznie trudniejszemu dostępowi „spekulantów” do giełdy londyńskiej. Barierę stanowiły wysokie opłaty dla maklerów oraz „pokaźny podatek od transakcji giełdowych”. – Dziś wszyscy – z rządami państw zachodnich na czele – uważają, że takie środki zaradcze byłyby niewystarczające. – Keynes głosił te poglądy w latach 30., gdy rynek papierów wartościowych był lilipuci w porównaniu ze współczesnym, zglobalizowanym rynkiem finansowym. Już jednak podczas II wojny światowej dostrzegł groźbę upowszechniania się giełdowej mentalności i giełdowych instytucji na cały świat, a wraz z tym, groźbę permanentnej destabilizacji gospodarki światowej. By temu zapobiec, stoczył
Tagi:
Andrzej Dryszel