Graficy komputerowi poprawiają wszystko: skórę, włosy, nogi. W pośpiechu czasem usuną pępek lub dorobią drugi łokieć – Poprawiam oczy, nos, usta, wygładzam cerę, likwiduję zmarszczki i przebarwienia – to nie wypowiedź chirurga plastycznego, ale grafika zajmującego się profesjonalnym przygotowywaniem zdjęć do druku. Gładka buzia nie tylko bez najmniejszego piega czy drobnej zmarszczki, ale nawet bez widocznych rysów, tak że przypomina raczej maskę lub woskowy odlew niż prawdziwą, żywą osobę, to dziś norma. Poprawianie twarzy i ciał dochodzi do absurdu. Aktorki na zdjęciach nie poznają same siebie, a odbiorcy żyją w świecie coraz większej ułudy. Graficy komputerowi każą nam wierzyć, że celebrytki mogą zaimponować cerą bez skazy i perfekcyjnym ciałem, a reklamodawcy przekonują, że kupno reklamowanych przez nie specyfików sprawi, że i my upodobnimy się do przypominających lalki ideałów. Nawet najpiękniejsza modelka nie wygląda jak postać na ilustracji, takiego efektu nie można uzyskać za pomocą kosmetyków – twierdzi Katarzyna Piekarska z SLD, która złożyła do Rady Reklamy skargę na reklamę serum odmładzającego Vichy (marka koncernu L’Oréal). Oszustwo czy wizja? – Te reklamy wprowadzają konsumentów w błąd. Nawet najpiękniejsza modelka nie wygląda jak postać na ilustracji, takiego efektu nie można uzyskać za pomocą kosmetyków – twierdzi Katarzyna Piekarska z SLD, która złożyła do Rady Reklamy skargę na reklamę serum odmładzającego Vichy (marka koncernu L’Oréal), zastrzeżenia ma też do reklamy fluidu L’Oréal. Maria Majdrowicz, dyrektor ds. komunikacji L’Oréal Polska, zapewnia, że „jest szansa, że to możliwe” („Gazeta Wyborcza” 10.03.2012), i tłumaczy, że przecież wszyscy poprawiają zdjęcia. Nie tylko w Polsce nadmierny retusz modelek przedstawianych w reklamach i celebrytów na łamach kolorowych magazynów budzi silne emocje. Latem 2011 r. głośno zrobiło się w mediach o reklamach podkładu Lancôme z Julią Roberts i kosmetyków Maybelline z modelką Christy Turlington (obie marki należą do koncernu L’Oréal). Urząd ds. standardów w reklamie w Wielkiej Brytanii (ASA) uznał, że przekaz jest mylący i zakazał ich pokazywania. Podobną decyzję podjęto w tym roku w styczniu wobec reklam kremu przeciwzmarszczkowego (również L’Oréal) z udziałem Rachel Weisz. W grudniu zeszłego roku koncern Procter&Gamble wycofał po protestach konsumentów reklamy tuszu CoverGirl z udziałem piosenkarki Taylor Swift w bardzo „poprawionej” wersji. Decyzję firmy poparła amerykańska organizacja National Advertising Division. Na ironię zakrawa fakt, że na początku kampanii dyrektor generalny marki zapowiadał: „Wybraliśmy Taylor ze względu na jej naturalnie piękny i świeży wygląd”. U nas protesty przeciwko nadużywaniu retuszu w reklamie rozpoczęły się dopiero niedawno. W zeszłym roku do Rady Reklamy po raz pierwszy wpłynęła skarga dotycząca nadmiernego upiększania. Dotyczyła reklamy farby do włosów Palette z udziałem Anny Dereszowskiej. Komisja Etyki Reklamy skargę oddaliła – uznano, że reklama nie wprowadza odbiorcy w błąd, ponieważ przeróbki dotyczyły przede wszystkim twarzy, nie włosów. – Reklama nie sugerowała przecież, że farba wygładza zmarszczki – tłumaczy Konrad Drozdowski, dyrektor generalny Związku Stowarzyszeń Rada Reklamy. Co Komisja Etyki Reklamy zdecyduje tym razem – trudno powiedzieć. – Przed podjęciem decyzji zawsze prosimy o wyjaśnienia samego reklamodawcę – mówi Konrad Drozdowski. – Musimy przy tym szczegółowo przeanalizować techniki użyte przy przygotowywaniu materiału. W tym przypadku ważne jest, aby sprawdzić, czy efekt działania kosmetyku jest rzeczywisty, a techniki graficzne jedynie go podkreśliły, czy też modyfikacje pokazują nieistniejący, wygenerowany komputerowo rezultat. Od stóp do głów Modyfikacje komputerowe nie są wyłącznie domeną twórców reklam. W kolorowych magazynach trudno byłoby dziś znaleźć zdjęcia, które nie zostały poddane retuszowi. Najpopularniejszy program do obróbki fotografii, czyli Adobe Photoshop, powstał w 1990 r., a w XXI w. stał się narzędziem, bez którego fotografowie i graficy nie wyobrażają sobie pracy. I choć na rynku istnieje jeszcze co najmniej kilka podobnych programów, nazwa flagowego produktu Adobe Systems zaczęła funkcjonować jako synonim programu do obróbki graficznej. – Podstawowy retusz obejmuje przede wszystkim wady wynikające z niedoskonałości technicznych samego zdjęcia – tłumaczy Piotr Kurek, grafik, operator DTP. – Zdarza się, że np. w pomieszczeniu, gdzie robi się zdjęcia, jest niejednolite światło,