Franciszek kontra biskupi

Franciszek kontra biskupi

Czego możemy się spodziewać po Franciszku Komisja kardynałów pracuje nad reformą kurii rzymskiej. W niedługim czasie przedstawi wnioski. Już teraz jednak ciekawość skłania nas do prognozowania tego, co będzie. Jak daleko sięgną zmiany i czy w ogóle są możliwe? Na początku zapytajmy z emfazą, czy nie na tym polega urok tej najstarszej instytucji Zachodu, trwającej nieprzerwanie od połowy pierwszego tysiąclecia, że nie podlega ona dowolnym reformom, z nieodpartą siłą bowiem niesie w sobie logikę własnego systemu, polegającą na kumulowaniu władzy, jej centralizacji, poszerzaniu wpływów, aż do postulowanego stanu idealnego, którym ma być pełne zwierzchnictwo Wikariusza Chrystusa nad całą ludzkością. Żeby Chrystus był „wszystkim we wszystkich”, wyniesiony ponad ziemię jako Król i Pan. Wizja polityczna stapia się tu idealnie z religijną. „Dłużej klasztora niż przeora” – to kościelne powiedzenie naświetla wymownie problem reformatora Franciszka. Dotychczas udawało się jedynie tym, którzy dążyli do wzmocnienia władzy, jeśli więc dziś spodziewamy się ruchu w przeciwną stronę, możemy sobie wyobrazić, z jaką siłą przyjdzie śmiałkowi się zmierzyć. Trzeźwy osąd każe być sceptycznym. Oligarchiczna grupa rzymskiej kurii traci przywileje, zmiany budzą więc opór. Ten zaś nie musi być jawny, skuteczna obstrukcja polegać może na pełnym poparciu dla wniosków, uznaniu słuszności kierunku, wsparciu i… robieniu swojego. Wychowani w autorytarnej mentalności biskupi nie potrafią funkcjonować poza silnie zhierarchizowanym, poddanym pełnej kontroli układem społecznym. Swoboda wypowiedzi i działania przeżywana jest przez nich jako chaos i anarchia. Dobrze pamiętamy retorykę lat 80. w naszym kraju, gdzie ówczesne władze systematycznie przed owym chaosem i anarchią przestrzegały. Papież mało strachliwy Rozliczne wypowiedzi papieża Franciszka zaskakują, wymagają więc jakiejś szerszej interpretacji. Na nią jednak jest za wcześnie. Znajdujemy się w ogniu wydarzeń, w momencie wypowiedzenia wojny i rozpoczęcia pierwszych potyczek. Papież przemawia do swoich gwardzistów, by nie ulegali plotkom, a więc by sami nie plotkowali, nie knuli i mieli oko na tych, którzy knują, szemrają po kątach, tworząc front opozycji. Papież dymisjonuje podejrzanych o pedofilię, zamyka zagraniczne konta banku watykańskiego (dziś wysoce prawdopodobna jest jego likwidacja – idea franciszkańska za tym przemawia). Codziennie dostajemy nową porcję takich informacji. Wydaje się, że Franciszek rozumie mechanizmy rządzące kurią, mechanizmy władzy. Niewątpliwie jest więc postrzegany przez kurialne frakcje jako śmiertelne zagrożenie. Tym bardziej że starszy pan, wesoły, bezpośredni, sympatyczny, „niepompiasty” (przepraszam za ten neologizm), jest w dodatku mało strachliwy. Stosuje broń paraliżującą wszelkie struktury dyskretne, mafijne czy paramafijne. Jawność. Codziennie relacjonuje mediom postępy na „polu walki”. W takiej sytuacji „spiskowcy” (zwolennicy status quo) mają związane ręce. Bezradni we wzbierającej wściek­łości, miotać się będą przygnieceni logiką wydarzeń, na które nie mają wpływu. Światło zabija podziemne zwierzęta, paraliżuje głębinowe ryby. Franciszek krytykuje bez ogródek wady kleru. To przez niego pytamy dziś biskupów, dlaczego jeżdżą tak drogimi samochodami, dlaczego pobierają pieniądze za usługi religijne. Pytamy „podpuszczeni” przez papieża, sprowokowani „niefrasobliwością” Jego Świątobliwości. Owszem, ogólne wypowiedzi o ubóstwie, naśladowaniu Chrystusa przez kapłanów, które co roku pojawiają się w listach na Wielki Czwartek – to jest naturalne. Ale żeby bezpośrednio czepiać się publicznie podwładnych, uderzać w miejsca wrażliwe, odsłonięte, których nie sposób ochronić? Franciszek łamie niepisaną zasadę lojalności korporacyjnej, ową zmowę milczenia zżerającą niejedną grupę zawodową, choćby lekarzy, którzy nic nie powiedzą w sądzie o błędach kolegów. Reakcją kleru musi być frustracja i poirytowanie. Co ciekawe, powinno być także osłabienie hamulców lojalnościowych. Nie należałoby więc nadmiernie się dziwić, gdyby niektórym naszym hierarchom wymknęło się publicznie krytyczne słowo wobec Franciszka. Będą reformy Czy papieżowi uda się reforma? Są argumenty przeciw, ale są też za. Badania Yves’a Congara, wybitnego teologa katolickiego drugiej połowy XX w., wskazują, że struktura władzy Kościoła katolickiego była z reguły emanacją (imitacją) struktury władzy społeczeństwa danej epoki. W średniowieczu Kościół był feudalny, w nowożytności stał się monarchią absolutną podobnie jak inne państwa w Europie. Dzisiaj więc, w epoce demokracji, Kościół nolens volens także

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 42/2013

Kategorie: Kościół