Kler, rządzący i prawicowe media robią wiele, by manipulować słowami papieża W bardzo poczytnym w kręgach kościelnych i politycznych organie Tadeusza Rydzyka „Nasz Dziennik” (pisząc w pierwszych dniach sierpnia, spoglądam właśnie w roześmiane Rydzykowe oczy) można było przeczytać w rubryce „Polecamy” przez cały lipiec (również w czasie pobytu Franciszka w Polsce) rozmowę z ojcem dyrektorem zatytułowaną obiecująco: „Uczestniczę w cudzie” (9 lipca 2016). Srogo rozczaruje się ten, kto oczekuje radykalnego otwarcia się redemptorysty na przesłanie papieża Franciszka. W rozmowie jest wiele o dokonaniach Radia Maryja, o znaczeniu Jana Pawła II, ale nie ma wzmianki o zbliżającej się papieskiej wizycie w Polsce. Do „cudu” przemiany polskiego katolicyzmu w duchu toruńskiego charyzmatycznego przywódcy Franciszek nie tylko nie jest potrzebny – on wyraźnie w tym cudzie przeszkadza. Jednak procesu utrwalania radiomaryjnego katolicyzmu nikt ani nic nie zakłóci, nawet urzędujący od trzech lat papież. Zresztą nie tylko Rydzyk nie zwraca uwagi na Franciszka. Dzielnie sekunduje mu w tym większość polskiego kleru. Puste miejsca Niektóre ujęcia ze spotkań z papieżem podczas jego wizyty w Polsce są bardziej wymowne niż to, co powiedział. Na pewno warto zapamiętać to zdjęcie: puste krzesła zarezerwowane dla polskiego duchowieństwa na jednej z mszy z Franciszkiem. Artur Sporniak, publicysta „Tygodnika Powszechnego” (30 lipca 2016), zauważa: „Na 51 tys. polskich księży, zakonników i zakonnic na spotkanie z papieżem w Białych Morzach przygotowano aż 7 tys. miejsc. Ponad połowa pozostała wolna”. I tak zostanie. Nie wystarczy powiedzieć, że „spotkanie z Franciszkiem dla wielu polskich księży nie było atrakcyjne”, polscy księża papieża Franciszka po prostu lekceważą. Nie zmienia tego sprostowanie red. Sporniaka, który kilka dni później odnotował: „Księża jednak dopisali”. Miałem tego najlepszy dowód, gdy tuż przed papieską pielgrzymką, będąc w rodzinnych stronach, z przyzwyczajenia odwiedzałem kościoły. Czułem się, jakbym zwiedzał mauzolea narodowej martyrologii, którym z nieba patronuje polski papież. Było to szczególnie widoczne w Stalowej Woli, ale nie tylko. Wiele z tych kościołów szpeciły wątpliwej wartości artystycznej pomniki polskiego papieża ozdobione jego wybitnie narodowo brzmiącymi sentencjami. Jedynym wytłumaczeniem tej ikonograficznej osobliwości jest całkowita niekompatybilność słów wygłaszanych w kościołach z przesłaniem papieża Franciszka. I jeszcze jedna osobliwość, tym razem akustyczna. Dostrzegłem, a raczej usłyszałem, pewną nowość w porównaniu z latami, gdy na tych terenach bywałem jako dziecię, a później jako jezuita. Otóż coraz więcej księży katolickich zachowuje się jak muezini (choć brak im muzycznych talentów dorównujących duchownym islamskim), ich głos już nie tylko rozlega się w murach kościołów, ale ogarnia całą przestrzeń wsi i miasteczek. Czyżby wpływ islamu, przed którym ostrzega o. Rydzyk, sięgnął samego serca polskiej religijności? Odbiór pierwszej wizyty papieża Franciszka w Polsce przez polskich katolików trafnie ujął już w tytule felietonu red. Tomasz Krzyżak na łamach „Rzeczpospolitej”: „Franciszek, nasz papież”. „Franciszek, tak jak polski papież, witany był nad Wisłą entuzjastycznie przez tysiące wiernych”, wyjaśniał. Nie dodał, że w większości nie byli to polscy katolicy, dla niego najważniejszy okazał się fakt, że „o Franciszku Polacy zaczęli mówić: nasz papież”. I wszystko jasne. Wreszcie Franciszka można oswoić i wpisać w nasze wyobrażenie katolicyzmu. Co więcej, dodaje Krzyżak, „zniknęły wszystkie uprzedzenia do tego papieża, jakby przestało drażnić jego ciągłe przypominanie o pomocy uchodźcom”. Nawet wybaczamy mu uchodźców i już nas nie drażni. Niezwykle pouczający jest stenogram rozmowy Franciszka z polskimi biskupami na Wawelu. Zadano cztery pytania (abp Jędraszewski, abp Głódź, bp Leszkiewicz, biskup pomocniczy z Tarnowa, i bp Zadarko, biskup pomocniczy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej). Poza ostatnim, o uchodźców, przywodziły one na myśl zderzenie dwóch kompletnie różnych wizji katolicyzmu. Niestety, na pytanie bp. Zadarki padła fatalna odpowiedź łącząca kwestie związane z uchodźcami z problematyką gender. Na pewno zostanie to odpowiednio wykorzystane przez nadwiślańskich bojowników zwalczających „ideologię gender”. To jednak problem, którym nie mogę tutaj się zająć. O czym Mówił Papież W każdym razie politycy radzą sobie nawet lepiej niż księża i publicyści. Przykładem jest wypowiedź premier Beaty Szydło w Radiu Kraków na temat wielokrotnie przywoływanej przez Franciszka kwestii uchodźców i konieczności pomocy