Naczelny Sąd Administracyjny wydał niezwykle ważny wyrok, w myśl którego zamknięta zostaje pełna patologii, korupcji i zwyczajnej niesprawiedliwości ścieżka bogacenia się tzw. kupców roszczeń. Skupowali oni przez dekady prawa do nieruchomości odebranych właścicielom na mocy tzw. dekretu Bieruta. Media udokumentowały liczne przykłady nadużyć. Wyspecjalizowani „handlarze”, często adwokaci i całe kancelarie, wykorzystując wiek, stan zdrowia i marną sytuację dawnych właścicieli i ich bezpośrednich spadkobierców, odkupowali za rażąco niskie stawki takie prawa (zdarzało się, że za prawo do odzyskania kamienicy płacili kilkadziesiąt złotych), następnie, często z naruszeniem przepisów, pozbywali się lokatorów, niejednokrotnie przemocowo zmuszali ich do wyprowadzki. Proceder trwał od początku lat 90., w jego konsekwencji „zwrócono” ponad 4 tys. nieruchomości. Szacuje się, że pokrzywdzonych tzw. dziką reprywatyzacją zostało 40-55 tys. mieszkańców stolicy. Każda kolejna ekipa rządząca miastem uprawiała proceder w najlepsze. Niezwykłego tempa „dzika reprywatyzacja” nabrała za rządów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, której nawet mąż został beneficjentem takich praktyk. Po upublicznieniu sprawy po latach zrzekł się prawa do lokalu w prestiżowej kamienicy w Śródmieściu. W latach 2000. pojawił się ruch sprzeciwu wobec tego, przynoszącego setki milionów złotych zysku procederu. Lewicowy polityk Piotr Ikonowicz, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów czy Komitet Obrony Praw Lokatorów, organizując demonstracje i nagłaśniając kolejne skandaliczne przypadki, bezskutecznie usiłowali przebić się do najważniejszych mediów. Ich głos był przez lata pomijany, lekceważony, wyśmiewany. Sytuacji nie zmieniło ani nie zatrzymało procederu nawet okrutne zabójstwo polityczne, którego ofiarą padła w 2011 r. 64-letnia Jolanta Brzeska, działaczka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, która skutecznie opierała się próbom pozbycia się jej z mieszkania w kamienicy na Nabielaka, a wysiłki te podejmował jeden z najbardziej charakterystycznych i bezwzględnych „handlarzy nieruchomości” Marek Mossakowski. Brzeska została zamordowana 1 marca 2011 r. Podpalona przez sprawców lub sprawcę, kiedy jeszcze żyła. Jej ciało znaleźli spacerowicze w Lesie Kabackim. Pomimo że na miejscu nie było żadnego naczynia, w którym mogłaby przynieść naftę do samospalenia, policja i prokuratura z niezrozumiałym uporem forsowały przez długi czas wersję samobójstwa Brzeskiej. Jeden z policjantów badających ślady w jej mieszkaniu kilkanaście dni później popełnił samobójstwo. Mordercy Jolanty Brzeskiej do dzisiaj nie zostali złapani, nikomu w tej sprawie nie postawiono żadnych zarzutów. Jesienią 2010 r. powstał obszerny reportaż Izy Michalewicz na temat stowarzyszeń lokatorskich, w którym jedną z głównych bohaterek była Jolanta Brzeska. Autorka odbiła się od drzwi wszystkich najważniejszych czasopism w Warszawie. Tekst po przeróbkach i uzupełnieniu ukazał się już po śmierci Jolanty Brzeskiej („Jolanta i ogień”). Nie jest żadną specjalną uzurpacją postawienie tezy, że gdyby media zachowały się inaczej, działaczka mogła nie zostać zamordowana. Śmierć Jolanty Brzeskiej nie stała się punktem zwrotnym w próbie zmierzenia się z „aferą reprywatyzacyjną”, nawet dzisiaj w nocie w Wikipedii Brzeska się nie pojawia. Mimo że tekst Izy Michalewicz został uhonorowany prestiżową nagrodą Grand Press w dziedzinie reportażu, trzeba było jeszcze kilku lat, żeby media odetkały się w tej sprawie. W 2016 r. reporterki „Gazety Wyborczej” Iwona Szpala i Małgorzata Zubik opublikowały duży, dobrze udokumentowany tekst na temat kulis funkcjonowania całego procederu reprywatyzacyjnego, gdzie krzyżowały się niejasne interesy urzędników ratusza, adwokatów i „handlarzy nieruchomości”. Wyczuwszy polityczny pretekst do ataku na prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz (Platforma Obywatelska), ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uruchomił – nieskuteczne, ale potężnie nagłośnione – procedury wyjaśnienia mordu. Zapowiedział wznowienie śledztwa dotyczącego zabójstwa Brzeskiej i powierzenie go prokuraturze spoza Warszawy. Równocześnie wszczęto postępowanie wobec prokuratorów prowadzących wcześniejsze śledztwo „za rażące braki i zaniechania na pierwszym etapie śledztwa związanego z wyjaśnieniem okoliczności tragicznej śmierci Jolanty Brzeskiej”. Powstała słynna Komisja Reprywatyzacyjna, której pracom przewodził Patryk Jaki. Ani śledztwo, ani chaotyczne, źle przygotowane działania komisji nie przyniosły żadnych realnych efektów. Śledztwo zostało umorzone, znów nikomu nie postawiono zarzutów. Dzisiaj Jolanta Brzeska ma w Warszawie, niedaleko kamienicy, z której wyszła 1 marca 2011 r., bez kluczy i telefonu, skwerek swojego imienia. Wyrok NSA cieszy, ale ta sprawa wciąż nie została zamknięta. Lista oskarżonych