Gdzie raki zimują
Większość przysłów na temat zwierząt okazuje się… nieprawdziwa Przysłowia są mądrością narodów. Dotyczą niemal wszystkich dziedzin naszego życia. Okazuje się jednak, że nie zawsze się sprawdzają. A jeśli już chodzi o przyrodę, to sprawdzają się rzadko albo… wcale. Pierwsze zimowe przysłowia dotyczą pogody. Bo kiedy Barbary po lodzie, to Boże Narodzenie po wodzie. Potem nowy rok. I o ile po sylwestrze faktycznie przybywa dnia „na barani skok”, to te wcześniejsze, wodno-lodowe rozważania są czystą loterią. Ot, wystarczy, że znad Atlantyku zawieje cieplejszy wiatr, a wtedy dzieci w Polsce na Wigilię, zamiast obrzucać się śnieżkami, taplają się w błocie. Pogoda jest zmienna i coraz rzadziej założone przez naszych przodków tezy okazują się trafne. Być może kiedyś, gdy pory roku były normalne i grudzień nie wyglądał jak październik, a styczeń jak marzec – jak to się ostatnimi laty często działo – ranga przysłowia mogła sięgać wróżby. Dzisiaj przyroda z nas sobie dworuje i robi, co chce. Śpi jak niedźwiedź? Inna grupa przysłów dotyczy zwierząt. I tutaj czujemy się o wiele mocniejsi, bo przecież każdy już od dziecka wie, że niedźwiedzie w zimie śpią jak niedźwiedzie, borsuki – jak borsuki, a wiewiórki… nie ma na to co prawda żadnego przysłowia, ale przecież prawie każdy jest przekonany, że wiewiórki zimą śpią w dziupli. Tymczasem niedźwiedzie zapadają co prawda w sen, ale daleko im do hibernacji na wzór nietoperzy. Nie dość, że często wstają i w środku zimy przechadzają się, to jeszcze na sam środek zimy, między grudniem a lutym, przypada poród ich młodych. Borsuki, podobnie jak niedźwiedzie, w typowy sen zimowy nie zapadają. Taki rodzaj odpoczynku jest czymś w rodzaju letargu lub śpiączki, wielokrotnie zresztą przerywanej w czasie cieplejszych dni odwilży. Wiewiórki zimy w ogóle nie przesypiają, podobnie jak wcale nie muszą mieszkać w dziupli. Każdy z nas wolałby pewnie mieszkać we własnym, drewnianym domku nad jeziorem, a nie w blokowisku. Podobnie jest z wiewiórką. Jeśli ma do tego dogodne warunki, wysoko, w koronach drzew, buduje z chrustu, mchów i porostów swoje własne, bezpieczne, kuliste, zaopatrzone w dwa otwory gniazdo. W czasie bardzo srogiej zimy zatyka obydwa otwory mchem i przeczekuje śnieżycę zwinięta w kłębek. Jednak nie śpi. Dziuple zajmować może, ale nie musi. Wyobrażenia te są zatem zupełnie chybione. Całoroczny, skryty, podziemny tryb życia prowadzi kret. Na zimę również nie zasypia. Schodzi dość głęboko pod ziemię i tu poluje na wszystko, co mu się trafi: larwy, pędraki, a przede wszystkim dżdżownice. Badania wykazały bowiem, że choć kret należy do rzędu owadożernych, to właśnie dżdżownice stanowią 75-90% jego diety. Symbolem prawdziwego snu przez wiele lat był dla przyrodników nietoperz. Ów prawdziwy, głęboki sen, zwany hibernacją, charakteryzuje się obniżeniem do minimum czynności życiowych. Ciało zwisa w bezruchu, jego temperatura spada do kilku stopni Celsjusza, a serce bije nieledwie kilka razy na minutę. Ostatnie lata badań hiropterologów sprawiły, że i ten stereotyp jest nie do końca prawdziwy. W trakcie obserwacji i zimowych kontroli jaskiń, piwnic, studni czy starych bunkrów okazało się bowiem, że również nietoperze nagle gdzieś znikają, choć wydawało się, że aż do wiosny, tkwiąc między cegłami, murami i załomami skalnymi, będą spały – nomen omen – kamiennym snem. Wystarczy kilka cieplejszych, słonecznych dni, a także nietoperze potrafią w środku zimy zmienić miejsce wypoczynku. Śpioch świstak Jest za to kilka gatunków, które zimę ewidentnie przesypiają. Nasi przodkowie jednak żadnymi przysłowiami ich uhonorowali. Twardo śpi na przykład jeż. Jako jedyny przedstawiciel owadożernych już w październiku zapada w prawdziwy, głęboki sen zimowy, trwający aż do wiosny. Zagrzebuje się dość głęboko w listowie i leśne runo, wykorzystując naturalne zagłębienia, jamy lub wykroty. Zwalnia w czasie snu procesy życiowe, obniża temperaturę ciała, upodabnia się niemal do zwierząt zmiennocieplnych. W czasie snu korzysta tylko z zapasów tłuszczu. Innym prawdziwym śpiochem jest świstak. Kiedy nadciąga zima, świstaki zaszywają się całymi rodzinami w norach. Bywa, że jest tam po kilkanaście osobników. Otwór wyjściowy szczelnie korkują kamieniami, trawą i ziemią i ciasno do siebie przytulone