Gdzie te szable przewodniczącego?

Gdzie te szable przewodniczącego?

Dlaczego Marian Krzaklewski nie może w sondażach przegonić Andrzeja Olechowskiego? Marian Krzaklewski miał na przełomie lipca i sierpnia dogonić i przegonić w sondażach Andrzeja Olechowskiego. I od tego czasu miał rozpocząć się marsz w górę lidera AWS. Tak obiecał szef kampanii wyborczej Krzaklewskiego – Wiesław Walendziak. Minął przełom lipca i sierpnia, minął przełom sierpnia i września – w sondażach nic się nie zmieniło, Krzaklewskiemu nawet nie drgnęło. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie rośnie poparcie dla Krzaklewskiego? Co na to wszystko mówi się w AWS-ie? W sztabie paniki nie ma W sztabie Mariana Krzaklewskiego wielkiej paniki na razie nie ma. W zasadzie wybuchła ona tylko raz, kiedy “Rzeczpospolita” opublikowała pod koniec sierpnia artykuł “Samotność kandydata” przedstawiający od kulis pracę sztabu lidera AWS. Wtedy szukano przecieku. Bezskutecznie. Spokój sztabowców Krzaklewskiego, tak jak oni sami to tłumaczą, bierze się z prostej kalkulacji. Otóż mało kto z nich już wierzy, że ich lider może zawalczyć o prezydenturę. A ponieważ Kwaśniewski jest poza zasięgiem, sztabowcy Krzaklewskiego przyjęli wariant realistyczny: ich kandydat ma wejść do drugiej tury i tu stoczyć twardy pojedynek z Kwaśniewskim, jednocząc wokół siebie prawicę. W ten sposób utwierdził swą pozycję lidera AWS. Czyli człowieka, który rozdaje karty i układa listy wyborcze w kampanii parlamentarnej. Poza tym i Krzaklewski, i jego otoczenie, są przekonani, że wejdzie on do II tury. Nie boją się Andrzeja Olechowskiego, przepowiadając mu los Hanny Gronkiewicz-Waltz sprzed pięciu lat: szybki lot ku górze i dramatyczny spadek. Poza tym liczą, że wśród prawicowych wyborców nastąpi mobilizacja, zadziała efekt śnieżnej kuli. A dlaczego do tej pory nie zadziałał? W sztabie tłumaczą to tym, że na razie elektorat dąsa się na AWS i na Krzaklewskiego. Ale jak dojdzie co do czego – to zagłosuje na swojego. Co go do tego zachęci? Otóż otoczenie lidera AWS bardzo liczy na kampanię w telewizji. – Kampania zbije wszystkich z nóg – chwalą się nasi rozmówcy. – Poszły na nią olbrzymie pieniądze. I gdy to wszystko zagra – cele kampanii zostaną zrealizowane. Ale czy zagra? Maciej Jankowski, szef sztabu wyborczego Andrzeja Olechowskiego, jest przekonany, że nie zagra. Zresztą, jak deklaruje, nigdy nie przejmował się zapowiedziami o eksplozji popularności Krzaklewskiego. – To był standard – mówi o tamtych zapowiedziach Walendziaka. – Sztab tak musi mówić: on jest wspaniały, a jak my się weźmiemy do roboty, to pójdzie. Nie poszło. Jankowski widzi dwie główne przyczyny, które powodują, że Krzaklewski jest wciąż w tyle za Andrzejem Olechowskim: – Przede wszystkim znacznie większa część społeczeństwa ocenia wyżej mądrość Olechowskiego. W przeciwieństwie do Krzaklewskiego nie wzbudza on też negatywnych reakcji. I druga sprawa, nie mniej ważna: Marian nie może wyprzedzić Olechowskiego dlatego, że jego kampania jest skierowana do wewnątrz. Jemu głównie chodzi o utrzymanie pozycji lidera AWS, a nie o prezydenturę. Proszę zauważyć – to jest kampania skierowana do wąskiej grupy ludzi. Do swoich. Więc Krzaklewski nie może pozyskać innych, wyjść poza swój twardy elektorat, bo nic nie oferuje. Bój o AWS Te wszystkie opinie zmierzają do konkluzji: kampania prezydencka Krzaklewskiego jest kampanią o utrzymanie stanowiska lidera w AWS. Pamiętamy przepychanki, które towarzyszyły wyłonieniu kandydata prawicy. Krzaklewski wymusił w nich poparcie dla swojej osoby, wbrew sprzeciwowi m.in. Aleksandra Halla czy Jana Marii Rokity. Wymusił ich zgodę, ale nie pozyskał duszy. Podobnie jak wielu innych polityków prawicy. Lista nieobecnych na konwencjach Krzaklewskiego jest zresztą dziwnie długa. Jako pierwszy znalazł się na niej Jacek Rybicki, który miał organizować “komitet osobistości” popierających lidera AWS. Komitet dotąd nie powstał, a Rybicki wyjechał na urlop. Jak w kuluarach się mówi, obraził się, bo nie został – tak jak się spodziewał – szefem sztabu wyborczego. Demonstracyjnie widoczna jest też nieobecność Macieja Płażyńskiego. Marszałek Sejmu nie uczestniczył w konwencjach Krzaklewskiego i ustawia się w roli jego ewentualnego sukcesora. Zresztą widzi go w takiej roli także szef AWS, nie szczędząc złośliwości i upokorzeń. Ostatnio podczas uroczystego zjazdu “Solidarności” w 20. rocznicę Porozumień Sierpniowych nie pozwolił Płażyńskiemu na wygłoszenie przemówienia. Ani w Kolbuszowej, ani w Galerii Porczyńskich, ani też w Hali Olivii nie było

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 37/2000

Kategorie: Kraj