Mimo że od prawie 20 lat mamy zalew jednostronnie czarnej propagandy, wymierzonej w gen. Jaruzelskiego i decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego, większość Polaków odrzuca te kłamstwa. Dlaczego? To ważne pytanie! Bez odpowiedzi na nie trudno pojąć zarówno wydarzenia z 1981 r., jak i obecny stan ducha milionów Polaków. Ma z tym problem także lewica, której milczenie przez lata było zachowaniem wbrew oczekiwaniom i opiniom tych ludzi. Kuglowanie ocenami wydarzeń historycznych daje politykom tylko krótkoterminowe profity. Na dłuższą metę kończy się ono klęską, bo dojrzałe społeczeństwa potrzebują racjonalnych i obiektywnych ocen własnej historii. A nie prymitywnej propagandy. Paradoksalnie proces gen. Jaruzelskiego zamyka okres tej jednostronnej nagonki. Do głosu zaczynają dochodzić argumenty i fakty. A to już jest pole konfrontacji, któremu Instytut Pamięci Narodowej i jego polityczni mocodawcy nie są w stanie sprostać. Bo nie wystarczy biegłość IPN w obrzucaniu błotem i stawianie zarzutów na podstawie skrawków z teczek bezpieki. Tyle demaskatorskich publikacji, insynuacji i przecieków, a ludzie ciągle swoje. Nie dają się nagiąć do tej jedynie słusznej, obowiązującej w świecie polityki i mediów, interpretacji. Dlaczego? Może spróbuje sobie na to pytanie odpowiedzieć lewica i ta część mediów, które uważają się za obiektywne i niezależne? Trwanie w jednostronności przekazu jest sprzeczne ze standardami i musi niweczyć dobre samopoczucie mediów. Samozadowolenie z tego, co się robi, w sytuacji, gdy połowa słuchaczy lub widzów ma odmienne zdanie w sprawach ocen najnowszej historii, jest samobójcze dla mediów. A skoro głos tej potężnej armii ludzi nie był dotąd wystarczająco donośny, by usłyszeli go w TVN czy Polsacie, to trzeba upomnieć się o swoje. I zadbać, by debaty o przeszłości były obiektywne. Nikt tu Polakom łaski nie robi. Także media prywatne. Na telewizję publiczną, całkowicie podporządkowaną pisowskiej wizji świata, i Polskie Radio, gorliwie wypełniające dyrektywy tej partii, na pewno nie ma co liczyć. Do ostatniej godziny pobytu w tych instytucjach nominaci PiS będą fundowali odbiorcom malowane czarną farbą komiksy z czasów PRL. Skutek tej głupiej i prymitywnej agitacji będzie równie wielki jak propagandy antysanacyjnej w latach 50. Mimo totalnego przemilczania apelu Aleksandra Kwaśniewskiego i redakcji \”Przeglądu\” w mediach publicznych i mimo nagłej głuchoty TVN i Polsatu apel w sprawie gen. Jaruzelskiego spotkał się z niebywale wielkim odzewem. Nigdy w historii naszego tygodnika nie było tak masowej i sympatycznej reakcji czytelników. Odpowiedzią na łgarstwa i epitety wobec Wojciecha Jaruzelskiego są tysiące podpisów ludzi, którzy nie chcą, by do opinii publicznej przebijała się jedynie ocena zafałszowana i motywowana politycznymi interesami prawicy. Nie chcą ułomnej i kalekiej wizji historii ich życia. Nieprawdziwej historii państwa, któremu służyli najlepiej, jak potrafili. Stosunek do haniebnego aktu oskarżenia, zarzucającego gen. Jaruzelskiemu i członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego „uczestnictwo w zbrojnym związku o charakterze przestępczym” jest dla polityków i ludzi Kościoła aktywnych w latach 70. i 80. szczególnym probierzem. Miarą tego, czy po latach zdolni są do uczciwej oceny wydarzeń, w których także brali udział. Czy w polityce jest jeszcze miejsce na reakcję, gdy komuś dzieje się oczywista krzywda? Na razie gen. Jaruzelskiego oceniają politycy, u których poziom niekompetencji i brak skrupułów moralnych idą w parze. Nasz apel otwiera możliwości wypowiedzi milczącej większości. Do niedawna milczącej! Zapraszam na łamy „Przeglądu”. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański