Gibraltar i Kielce – cui prodest?
Przeciętny homo sapiens nie odznacza się skłonnością do twórczego myślenia. Chętnie przyswaja sobie prawdy banalne, utrwalone w przysłowiach, aforyzmach i metaforycznych określeniach, zwanych też j skrzydlatymi słowami. Wskazania zawarte w pigułkach ludowej mądrości ułatwiają życie wszystkim, którzy wolą zdać się na rozum innych, niż męczyć się, myśląc samodzielnie. Własne przysłowia (aforyzmy) mają również prawnicy. Są to tzw. paremie wymyślone w większości przez rzymskich jurystów (prawnikom starożytnego Rzymu zawdzięczany np. popularną zasadę lex retro non agit – prawo nie działa wstecz). Wszelako prawdy zaklęte w krótkich sentencjach nie uwzględniają wyjątków od reguł ogólnych i dlatego sięganie do nich prowadzi nieraz do zgubnych rezultatów. Tak np. błędny jest pogląd, że prawo nigdy nie może działać wstecz. Ustawodawca musi czasem usunąć wstecz skutki złego prawa wymierzonego przeciw obywatelom. Odwiecznie zdradliwą wskazówką w ustalaniu sprawców przestępstw jest myśl wysłowioną w starej łacińskiej sentencji: is fecit cui prodest (cui bono) – przestępstwa dokonał ten, kto z czynu tego odniósł korzyść. Szukanie sprawców w kręgu osób, które miały interes w przestępczym zdarzeniu, jest oczywiście pomocne, a nawet konieczne w działaniach śledczych. Cui bono? Takie pytanie było ideą przewodnią sądzenia oskarżonych od czasów legendarnego sędziego rzymskiego, Lucjusza Kasjusza (wspomnianego w jednej z mów obrończych Cycerona) po dziś dzień. Wspomniana paremia bywa kamieniem węgielnym obrony niewinnych ludzi przed fałszywymi oskarżeniami. Gdy jednak człowiek jest niewinny, ale z czynu popełnionego przez kogoś innego odnosi jakąś korzyść, wówczas skazanie go na tej tylko podstawie jest najstraszniejszą pomyłką sądową. Nie brak też w historii przykładów umyślnego fingowania procesów przeciw ludziom niewygodnym politycznie, którym zarzucano, że dopuścili się inkryminowanych czynów, bo mieli w tym interes. Jest rzeczą niepokojącą, że tą wysoce złudną zasadą rzymskiego prawa karnego zaczęli się ostatnio posługiwać interpretatorzy niektórych tragicznych wydarzeń z naszej historii. Np. J. Nowak-Jeziorański wysunął niedawno hipotezę, że Sowieci byli sprawcami katastrofy w Gibraltarze, w której zginął Władysław Sikorski, ponieważ śmierć generała przyniosła korzyści polityczne Stalinowi („GW” z 4.07.br.). Przypisywanie sowieckim służbom specjalnym sprawstwa mordu politycznego w Gibraltarze ze względu na interes Stalina w usunięciu naczelnego wodza polskich wojsk sojuszniczych na Zachodzie jest tyleż warte, co sugerowanie przez innych polityków, że zrobili to Anglicy. Sugestii tej nie podzielił W. Pobóg-Malinowski, chociaż w swej „Najnowszej historii politycznej Polski” (t. I, Gdańsk 1990 s. 304-305) wskazał na dokumenty, z których wynika, że gen. Sikorski uchodził w oczach aliantów za przeszkodę w prowadzeniu rokowań ze Stalinem, w szczególności na temat terytorialnych ustępstw na rzecz ZSRR. Kto więc spowodował właściwie tę katastrofę według zasady “cui prodest”? Może “wysokie układające się strony”?! A może był to zamach niechętnych generałowi polskich oficerów, też mających ponoć interes w zmianie naczelnego wodza i premiera, o czym przebąkiwali współcześni? A czy sabotażu nie mogli dokonać komuniści hiszpańscy, którzy pracowali na lotnisku w Gibraltarze?! Jeśli zasada “cui prodest” demaskuje wyłącznie Stalina jako sprawcę katastrofy gibraltarskiej, to na tej samej złudnej podstawie należałoby uznać Hitlera za sprawcę zbrodni katyńskiej! Masakra bowiem w lesie katyńskim przyniosła propagandzie hitlerowskiej ogromne korzyści. W związku z tym bezsporna wina Sowietów była przez stronę brytyjską przez ponad pół wieku skrzętnie przemilczana (N. Davies, Europa. Rozprawa historyka z historią, Kraków 1998, s. 1066-1067). . Na zasadę “cui prodest” powołał się niedawno też inny autor, wybitny historyk, Jerzy H., wysuwając tezę, że pogrom Żydów w Kielcach w dniu 4.07.1946 r. mógł być prowokacją zorganizowaną przez NKWD. Jego zdaniem, Sowieci mieli interes w zorganizowaniu masowych zabójstw Żydów, bowiem pogrom ten “mógł świadczyć wobec Europy Zachodniej i Ameryki, że Polacy są potencjalnie zbrodniczymi antysemitami”, a nadto miał przekonać Zachód (po sfałszowanym referendum, T. Z.), że “komuniści są jedyną alternatywą dla tego, co obejmowano ogólną formułą faszyzmu” („GW” z 5.07.br.). Opisane przykłady ukazują w jak drastyczny sposób stara paremia rzymska może być nadużywana przy tworzeniu historycznych mitów. Zasada “cui prodest” stwarza, jak żadna inna, okazję do bezkarnego buszowania w historii