Nauczyciele intensywnie szukają pracy, dyrektorzy szkół nie mogą powstrzymać ucieczki najlepszych pedagogów Dzień zakończenia roku szkolnego, piątek 23 czerwca 2017 r., będzie początkiem końca polskich gimnazjów. Od września z tabliczek na budynkach szkół zniknie ta nazwa, pojawi się w to miejsce szkoła podstawowa albo liceum. Albo nie będzie niczego. Jakie nastroje panują wśród nauczycieli i dyrektorów tych placówek? Wszyscy starają się trzymać fason, ale wielu odmawia jakiegokolwiek komentarza. Z pewnością te ostatnie dni gimnazjów są okresem gorączkowych przygotowań do zmiany, poszukiwania jakiegoś wyjścia z sytuacji, w której wiele osób traci pracę albo nie ma pewności, co będzie robić po wakacjach. Szkoły sobie pomagają W dużych miastach roszady kadrowe i przyjmowanie nowych uczniów są łatwiejsze, szkoły sobie pomagają. Tak jest np. w Łodzi. Ewa Florczak, dyrektorka Publicznego Gimnazjum nr 7 im. Mikołaja Kopernika, najbardziej dba o to, by dzieci nie przeżyły zbyt mocno zmian w oświacie. Jej zdaniem w najdramatyczniejszej sytuacji są ci uczniowie, którzy nie otrzymali promocji do II klasy – oni zostaną cofnięci do podstawówki. Na szczęście to tylko trzy-cztery osoby, ale i pozostali nie śpią spokojnie. Co będzie za dwa lata, gdy skończą naukę gimnazjalną i staną do konkurencji z absolwentami VIII klas podstawówek? Jak będą traktowani? Na stronie internetowej łódzkiej siódemki widnieje lista stanowisk i rozmaitych opinii krytykujących pośpieszną decyzję MEN oraz jej słabe przygotowanie. To materiał dla rodziców, aby widzieli, jak bardzo środowisko nauczycielskie i samorządowe starało się wpłynąć na postawę rządzących. Tych opinii i stanowisk jest aż 18. Są tam m.in. pismo rzecznika praw dziecka, stanowisko Unii Metropolii Polskich, stanowisko samorządów, oświadczenie Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego i Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, stanowisko środowisk uniwersyteckich, list polonistów do MEN, opinia Związku Nauczycielstwa Polskiego, stanowisko Wolnego Związku Zawodowego Solidarność – Oświata, stanowisko Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich, opinia Ruchu Społecznego „Obywatele dla Edukacji”. – Prosiliśmy rodziców o zapoznanie się z zamieszczanymi stanowiskami oraz apelami instytucji, stowarzyszeń i innych podmiotów – mówi dyrektor Florczak. – Podobnie postąpiły inne łódzkie gimnazja. Sami też napisaliśmy list do minister edukacji, ale nic to nie dało. Na szczęście sytuacja kadry w siódemce nie jest rozpaczliwa, choć gimnazjum zniknie z mapy Łodzi. – Pracujemy do wygaszenia nauki w gimnazjum, ale nasi nauczyciele mają pełne etaty, a uzupełniające lekcje będą mieli w szkołach podstawowych dzięki uprzejmości tamtejszych dyrekcji – dodaje Ewa Florczak. – Moja rada pedagogiczna uzyskała ten przywilej, że każdy nauczyciel wypracuje normę 18 godzin tygodniowo. I cokolwiek by się działo, staramy się nie przenosić naszych problemów na uczniów. Niech mają nadal spokojne ostatnie dni nauki i wakacje. W zespole szkół raźniej Prawie płynnie przebiega proces wygaszania gimnazjów w Zespole Społecznych Szkół Ogólnokształcących Bednarska w Warszawie. Założycielka i dyrektorka tego kompleksu Krystyna Starczewska, niegdyś działaczka KOR i Towarzystwa Kursów Naukowych, uczestniczka obrad Okrągłego Stołu, wyjaśnia: – Sposób ratunku zależy od możliwości szkoły. W naszym zespole, gdzie są i szkoła podstawowa, i liceum, po prostu przyjęliśmy na miejsce pierwszych gimnazjalnych uczniów VII klasy szkoły podstawowej. W innym obiekcie będą klasy I-V szkoły podstawowej. W sumie jednak czas nauki przed wejściem do szkoły średniej skróci się o rok. Na razie na pewno część nauczycieli zostaje tam, gdzie uczyła poprzednio. Krystyna Starczewska nie zostawia suchej nitki na reformie. – W skali kraju powstał ogromny bałagan, pieniądze wydawane na pracownie i pomoce dydaktyczne w gimnazjach zostały wyrzucone w błoto, do tego wielu nauczycieli straci pracę. Wprowadzono niepotrzebne zamieszanie. Programy dla nowej ośmioletniej podstawówki nie są dobrze przygotowane, a od 2019 r. licea ogólnokształcące będą chyba pracować dwutorowo. To, co dzieje się w Społecznym Gimnazjum nr 20 na ul. Raszyńskiej w Warszawie, obserwowali nauczyciele z liceum IB (międzynarodowa matura), które zajmuje wyższe piętro. Matematyk Tomasz Gliszczyński, który m.in. układał zadania na egzaminy gimnazjalne, dostrzegał ogromny stres kolegów. – Przez ostanie pół roku codziennie z nimi rozmawiałem i widziałem nerwy nie do opisania. Ale jednocześnie podziwiałem, jak potrafią się opanować, by nie przenosić własnych emocji na dzieci. Podejrzewam, że wielu uczniów nawet nie spostrzegło, co się