14-letnia dziewczynka sfotografowała antysemickie napisy na murach Wrocławia. Władze miasta uważają, że to obraza dla mieszkańców Wystawę „Holocaust, czemu nie?”, przedstawiającą wrocławskie mury pokryte antysemickimi napisami, zorganizowano w „Betlejem”, schronisku dla matek z dziećmi, w samym środku Wrocławia. Choć ze względu na obecność pensjonariuszy czynna jest tylko przez dwie godziny dziennie, w ciągu czterech dni odwiedziły ją już setki osób. Na otwarciu nie pojawił się nikt z wrocławskiego establishmentu. Nie było też żadnego księdza, choć obchodzono właśnie V Dzień Judaizmu. Również lokalne media zlekceważyły niemal zupełnie ekspozycję prezentującą zdjęcia 14-letniej uczennicy, która dla własnego bezpieczeństwa ukrywa się pod pseudonimem Gimnazjalistka. Pamiętnik – Nie chcę ujawniać swojego nazwiska ani nawet imienia – mówi 14-letnia autorka fotografii – nie miałabym już życia w szkole. O nietypowej pasji Gimnazjalistki nie wie nikt prócz jej rodziców. A wszystko zaczęło się przypadkiem. – Na gwiazdkę – opowiada dziewczynka – dostałam psa, trochę pieniędzy i 13 książek m.in. „Dzienniki” Adama Czerniakowa. Przeczytałam, co się działo z Żydami w czasie okupacji. I tak się zaczęło. Do każdego z wykonanych zdjęć dołączyła własną notatkę. Ułożyły się w swoisty pamiętnik: „25 maja. Na Uniwersyteckiej fotografuję nabazgrany napis „Niemcy i Żydzi to jedna banda”. Litery słabo widoczne, mają już kilka lat. Kilka kroków dalej nowiuteńki: „Żyd to syf i morderca”. Obchodzę dom, okazuje się, że to budynek filologii angielskiej. 18 czerwca. Wrocław to duże miasto Do Brochowa (peryferyjna dzielnica Wrocławia) jadę pociągiem. Ile tu niezwykłych ulic: Jemeńska, Nepalska, Pakistańska. Na rogu Chińskiej i Koreańskiej duża gwiazda Dawida na szubienicy i napis „Żydzi won!”. Dziwne pytania przychodzą mi do głowy. Czy w Korei są Żydzi? 9 września. Namierzyłam dwa billboardy. Jeden ze Steczkowską. Napisali, że to Żydówka. Drugi z Frasyniukiem, to jego plakat wyborczy – zrobili mu gwiazdę na nosie”. I tak całymi stronami. Skini-naziści Gdy w zeszłym roku grupka łódzkich zapaleńców zorganizowała akcję zamalowywania antyżydowskich napisów, było o tym głośno we wszystkich mediach, nawet zagranicznych. Czy we Wrocławiu napisów jest mniej niż w Łodzi? Trudno powiedzieć, nikt ich przecież nie liczy. Autorka zrobiła w ciągu 2001 r. ponad 700 fotografii. We Wrocławiu problem antysemityzmu nie ogranicza się jednak do napisów. Na pierwszej stronie lokalnej „Gazety Wrocławskiej” pojawiło się niedawno zdjęcie Marcina Klibera, asystenta jednego z wrocławskich wiceprezydentów, w czapce z godłem SS i gestem „Heil Hitler!”. Nie podważyło to bynajmniej zaufania wrocławskich polityków do wiceprezydenckiego asystenta. Stolica Dolnego Śląska uważana jest za miasto żyjące mitami. Jednym z nich jest mit o wielkiej tolerancji. Jego wyrazem jest wielokrotnie opisywana w mediach i odwiedzana przez notabli „Dzielnica Tolerancji” – położona w kwadracie ulic pomiędzy synagogą, kościołami protestanckim i katolickim oraz cerkwią. Tymczasem bardzo znaczna część zdjęć Gimnazjalistki pochodzi właśnie z tego obszaru. Ale nagłaśnianie problemów z tolerancją nie jest w tej chwili władzom miasta na rękę. Żyją innymi sprawami – na pierwszym miejscu stoją starania o przyznanie urządzenia światowej wystawy EXPO w 2010 r. – Wrocław w żadnym razie nie może mówić o sobie jako o mieście tolerancji, wręcz odwrotnie – stwierdza Marcin Kornak, przewodniczący Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”. Jego organizacja jest najstarszym i największym w kraju stowarzyszeniem zajmującym się monitorowaniem i rejestracją zagrożeń wynikających z funkcjonowania grup neofaszystowskich. – To miasto jest jednym z głównych ośrodków funkcjonowania organizacji skinowskich w Polsce – mówi Kornak. – Działają tu zupełnie swobodnie czołowe grupy muzyczne tego środowiska z Konkwistą 88 na czele. – Konkwiście sławą niewiele ustępuje wrocławski Legion, wykonujący m.in. pieśń „W obronie białej rasy”. Ogromny problem stanowią też pseudokibice WKS Śląsk – od lat aktywnie działają wśród nich skini-naziści. Opinię Kornaka potwierdza nadkomisarz Sławomir Cisowski, rzecznik KW policji we Wrocławiu: – To jest pewien margines, ale margines, którego nie wolno lekceważyć – mówi. – Policjanci stale monitorują działalność radykalnych grup skrajnie prawicowych, ale nie jest to zadanie łatwe ze względu na ogromną płynność przywódców w tego typu grupach. – Dobrze
Tagi:
Maciej Wełyczko