Coraz więcej policjantów zgłasza się do psychologa z własnej potrzeby Ktoś próbował się do niego dodzwonić, ale nie odbierał telefonu, choć siedział w swoim mieszkaniu. W pewnej chwili wyjął służbowy pistolet, włożył lufę w usta i pociągnął za spust. Mariusz miał 30 lat. Był policjantem. Dobrym policjantem. W służbie od 10 lat. Tak oceniali go przełożeni i koledzy. Kawaler otoczony gronem przyjaciół. Wiedział o nich wszystko. Sam pozostawał zagadką. Dwa tygodnie przed samobójstwem szukał samotności. Nie jadł, nie spał. Ale dzień przed śmiercią opowiadał w komendzie dowcipy. Nikt nie wiedział, że ma poważne problemy finansowe. Pociągnął za spust, bo uznał, że to najlepsze rozwiązanie. Motywy samobójstw policjantów są podobne do powodów cywilów. Na ogół jest ich wiele. Są to zdrowi psychicznie ludzie, którym zabrakło sił na rozwiązanie problemu. Zawód policjanta wiąże się z silnymi stresami. Każdy, kto go wybiera, powinien zdawać sobie sprawę z podejmowanego ryzyka. W praktyce często bywa inaczej. Wielu funkcjonariuszy przeżywa szok, gdy znajdzie się w sytuacji bezpośredniego zagrożenia. Wcześniej zakładali, że coś złego może się stać koledze, ale nie im. Część, chcąc dorobić, daje się skorumpować. Ci, którzy nie potrafią wybrać, toną na dnie butelki albo kończą w plastikowym worku. W gliniarski dołek wpadają również ich rodziny i koledzy. Wszystkim stronom pomagają policyjni psychologowie. Na serio o potrzebie ich pracy wśród mundurowych zaczęto mówić od 1996 r. Do tego czasu funkcjonariusz stykał się z psychologiem praktycznie dwa razy: gdy zgłaszał chęć rozpoczęcia służby i gdy przechodził na emeryturę. W ciągu ostatnich pięciu lat rozbudowano struktury policyjnej opieki psychologicznej. W ramach tych działań wprowadza się m.in. nowe programy profilaktyczne. – W Komendzie Wojewódzkiej w Krakowie rozpoczęto pilotażowy program tworzenia grup wsparcia. Jest on oparty na doświadczeniach policji holenderskiej. Szkolimy wybranych funkcjonariuszy w zakresie rozpoznawania problemów psychologicznych u ich kolegów. Gdy dostrzegą coś niepokojącego, próbują pomóc w bezpośrednim kontakcie podczas rozmowy. Jeśli to nie skutkuje, zachęcają do wizyty u psychologa – mówi nadkomisarz Małgorzata Chmielewska, szefowa zespołu psychologów Komendy Głównej Policji. Nie zabijaj Policjanta szkoli się na wypadek sytuacji, w której może zostać zmuszony do użycia broni. Jednak reakcje po pociągnięciu za spust są często szokujące. Zawsze wynikają z ogromnego stresu. Różne są tylko jego formy. – Myślałem, że idę samotną drogą ku wariactwu. W nocy budziłem się zlany potem, miałem przed oczami twarz zabitego – mówi o swoich przeżyciach funkcjonariusz, który zastrzelił bandytę. Gdy policjant pociąga za spust, nie czuje nic. Nie ma czasu na emocje. W ułamku sekundy musi przeanalizować wszystko, czego go uczono, i podjąć decyzję. Kiedy trafia bandytę, uświadamia sobie, że przekroczył pewną granicę. W miasteczku na północy Polski umundurowany policjant pochyla się nad rannym kolegą, który się wykrwawia – dostał kulę od bandyty podczas próby zatrzymania. W oczekiwaniu na przyjazd karetki trzyma go za rękę. – To pomyłka. Myślałem, że mają broń gazową – powtarza w szoku. – Zgłaszając się do służby, nie brałem pod uwagę zagrożenia. Chciałem zawsze pracować w takim miasteczku, bo sądziłem, że tu nikt nie wymierzy we mnie z broni – przyznał kilka dni później, gdy był w lepszej formie. Policjant uczestniczący w strzelaninie trafia do psychologa obligatoryjnie. Coraz więcej funkcjonariuszy zgłasza się na rozmowę z własnej inicjatywy. Jednak nadal jest wiele barier ograniczających takie kontakty. – Nie mamy tradycji korzystania z pomocy psychologa. Wciąż istnieje duży opór, obawa, że rozmowa z nami wywoła komentarze: „Był u psychologa, bo sobie nie radzi. Nie jest już dobry”. Wielu unika kontaktu, choć czuje taką potrzebę – boją się, że przeszkodzi im to w awansie. Nie jesteśmy czarodziejami, możemy pomóc tylko tym, którzy tego chcą. Psycholog musi wrosnąć w to środowisko. Kiedy mówią między sobą: „Idź do pani Ani, bo z nią się fajnie gada”, to znaczy, że jest się skutecznym i przydatnym – twierdzi psycholog Izabela Solarska. Trudno było o zaufanie, kiedy jeszcze kilka lat temu obawiano się, że z każdej rozmowy psycholog pisał notatkę dla przełożonego. Obecnie przełożeni nie żądają wglądu do dokumentacji psychologicznej. Na dnie – Wtedy on wyciąga gnata i wali we mnie. Puściłem spust, dopiero jak miałem pusty magazynek. Rozniosło s…
Tagi:
Piotr Siwanowicz