Głosowała rodzina
W wyborach niektórzy kandydaci dostali tylko jeden głos „Z czego powstałeś, zależy do genetyki, w co się obrócisz, od polityki”, tak pisał w swoich aforyzmach Stanisław Jerzy Lec i miał rację, czego dowodem są wyniki wyborów parlamentarnych. Bo co zrobić, gdy Państwowa Komisja Wyborcza ogłasza, że otrzymaliśmy tylko kilka głosów od najbliższej rodziny albo, co gorsza, tylko jeden – własny. Po wyborach mówi się głównie o tych komitetach, które wygrały, o tych, które otarły się o próg wyborczy 5%, ale go przekroczyły i tych, które były u władzy i sromotnie przegrały. Niewiele uwagi poświęcamy natomiast tym z aspiracjami, które robią wiele krzyku, ale nie przekraczają 0,5-procentowego poparcia. Przyjrzeliśmy się listom i kandydatom, którzy otrzymali najmniejszą liczbę głosów. Komitet Społeczny Alternatywa otrzymał 23 września 0,42% poparcia, co dokładnie daje 54.266 głosów w całej Polsce. Tymczasem np. sam Marek Borowski (SLD) otrzymał 149.233 głosy, a Jarosław Kaczyński (PiS) 144.343 głosy. Alternatywa była tym komitetem – efemerydą, który zarejestrował listy we wszystkich okręgach wyborczych w kraju. Na jej listach jest najwięcej przypadkowych ludzi. Przypadkowych, bo jak inaczej mówić o kandydatach, na których głosowało dosłownie kilku wyborców? Prawdziwą rekordzistką jest w tym przypadku Joanna Charchut, która starowała do Sejmu z okręgu w Białymstoku. Dostała jeden głos. Można przypuszczać, że swój własny. Jej kolega z tej samej listy, Michał Patejuk, dostał siedem głosów, w Gliwicach Jan Brzeżek dostał trzy głosy. W Warszawie (okręg nr 19) Zbigniew Mamcan dostał pięć głosów, a Waldemar Korlicki – sześć. Po siedmiu wyborców glosowało na Zygmunta Śliwockiego i Artura Marcińskiego. Tylko 13.459 wyborców oddało swoje głosy na Polską Partię Socjalistyczną, co dało w sumie 0,10%. Najwyraźniej zerwanie sojuszu z SLD nie wyszło partii Piotra Ikonowicza na zdrowie. Sam lider dostał w Warszawie tylko 899 głosów. Najmniej zwolenników mieli w tym samym okręgu Bogusław Olejniczak – sześciu i Zbigniew Szatow – ośmiu. Uznania wyborców nie zdobyła Polska Unia Gospodarcza, którą poparło 0,06% elektoratu, a dokładnie 7186 osób. PUG wystawiła swoich kandydatów tylko w kilku okręgach, a mimo to nie mają tak kompromitujących wyników jak niektóre osoby z innych komitetów. Np. na listę w okręgu poznańskim oddano tylko 645 głosów, ale żaden kandydat nie ma jednocyfrowego wyniku. Najmniej otrzymał tam Marek Fabiszewski – 16, a najwięcej Wojciech Kornowski – 308. Podobnie sytuacja wygląda w Bydgoszczy, gdzie na PUG głosowało 671 osób, najwyżej notowany był Roman Piotrowski – 154 głosy, najniżej Aldona Pawluszak – 13 głosów. Marne wyniki zanotował Komitet Wyborczy Polskiej Wspólnoty Narodowej Bolesława Tejkowskiego, ugrupowanie o silnych tendencjach nacjonalistycznych. Zebrał zaledwie 2644 głosy, tj. 0,02%. Bardzo mizernie wypadła warszawska lista PWN. 20 zarejestrowanych na niej kandydatów zebrało tylko 334 głosy, w tym 157 sam lider ugrupowania, Bolesław Tejkowski. Jedynie po dwóch wyborców głosowało na Jana Rossochackiego i Szczepana Rodewalda, po trzy głosy oddano na Stanisława Dobrowolskiego, Franciszka Wierzbę i Antoniego Maziewskiego. Krzysztof Staniszewski ma tylko pięciu zwolenników, a Ziemowit Cieślak – sześciu, podobnie jak Bogdan Chełstowski i Dariusz Nowański. O prawdziwym szczęściu może mówić Jan Łączny, który z 498 głosami poparcia został posłem Samoobrony z okręgu koszalińskiego, gdzie startował przywódca partii, Andrzej Lepper. Lider zgarnął głosy 44.814 wyborców i tym samym „załatwił” mandat koledze. W Polsce nie trzeba tworzyć partii politycznej, by ubiegać się o mandat poselski. Każdy dorosły i pełnoprawny obywatel może zorganizować komitet wyborczy. Wystarczy zebrać 15 osób, które go powołają oraz namówić 1000 wyborców do podpisów poparcia tej inicjatywy. O wiele trudniej zbudować solidne zaplecze polityczne i uniknąć kompromitacji. Przegrana nie jest hańbą, liczy się jednak styl, w jakim zostajemy na macie. Dla zobrazowania skali poparcia potrzebnej do uzyskania przedstawicielstwa w parlamencie podajemy liczbę głosów oddanych na te komitety, które wprowadziły swoich posłów do Sejmu. Na SLD głosowało 5.342.519 (41,04%) osób, na PO – 1.651.099 (12,68%), na Samoobronę – 1.327.624 (10,20%), na PiS – 1.236.787 (9,50%), na PSL – 1.168.659 (8,98%), a na LPR – 1.025.148 (7,87%). Liczby mówią same za siebie.