Paszkwilem lub głupotą jest sugerowanie, że Jedwabne zmusza do rewizji generalnego wizerunku historycznego Polski Czy przy okazji dyskusji na temat Jedwabnego nie wylano dziecka z kąpielą? Powstało co najmniej takie niebezpieczeństwo, ponieważ niemało publicystycznych wystąpień na tle zbrodni w Jedwabnem zawierało generalizujące konkluzje o potrzebie rewizji naszej postawy w II wojnie światowej. Podważona została ponoć opinia o Polsce jako wyłącznie ofierze wojny, tej, która się nie splamiła, zachowała godnie. Głosy takie podważały więc prawdę, która towarzyszyła nam przez minione półwiecze. Czy kilkudziesięciu troglodytów z Jedwabnego bądź innych miejscowości może skorygować historyczny wizerunek kraju, powszechny przekaz o postawie narodu w II wojnie światowej? Sądzę, że nie. Z wszystkich narodów i państw wplątanych w tę wojnę Polska, moim zdaniem, zdała egzamin najgodniej. Była pierwszym krajem, który we wrześniu 1939 r. powiedział Hitlerowi „nie”. Tak nie postąpiła żadna z poprzednich ofiar hitlerowskiej ekspansji, licząc chociażby od wkroczenia Wehrmachtu do Nadrenii. Kapitulowano przed złem, prowokując w ten sposób zło jeszcze większe. Dwa największe mocarstwa europejskie najpierw ociągały się z wypowiedzeniem wojny, a potem prowadziły wojnę na niby, z wyrachowaniem spekulując, że Hitler rzuci się dalej na wschód. Londyn i Paryż zareagowały także kompletną biernością, gdy Armia Czerwona wkroczyła 17 września do Polski. Już w październiku oficjalny Londyn faktycznie nawet to zaakceptował bystrym spostrzeżeniem, że nowa granica odpowiada linii Curzona. Absolutnie nikt i nic nie zmuszało wówczas rządu do składania w Izbie Gmin takiej deklaracji. Londyn jeszcze przed wybuchem wojny prowadził poza plecami Warszawy tajne rozmowy z wysłannikami Rzeszy, a później sondował szanse oferty Hessa dotyczącej podziału stref wpływów w Europie, co prowadziło do kolejnego rozbioru naszego kraju. Sumienie aliantów obciążają naloty dywanowe (czego symbolem stało się Drezno) przy jednoczesnym ignorowaniu apeli o bombardowanie węzłów kolejowych prowadzących do Oświęcimia. Z kolei ZSRR wniósł wprawdzie decydujący wkład w rozgromienie hitleryzmu i poniósł straszliwe ofiary ludzkie i materialne, lecz wojenny wizerunek bardzo oszpecił paktem o nieagresji z Hitlerem, zagarnięciem ziem polskich i krajów bałtyckich, zsyłkami na Sybir, Katyniem, a także podstępnym opanowaniem w następstwie wojny Europy Wschodniej i Środkowej. Litania państw satelickich i quislingowskich Europy jest dostatecznie znana. Polska była jedynym krajem okupowanej Europy, który nie poszedł na żadną quislingowską współpracę z III Rzeszą mimo zabiegów czynionych przez nią w tym kierunku. Bo nieprawdą jest, że Berlin nie szukał Quislinga w Polsce. Jedyną naszą moralną plamą było zajęcie Zaolzia. Polska oparła się również próbom utworzenia polskiego Wehrmachtu pod hasłami antybolszewickimi i zagrożenia Europy ze wschodu. Postąpiła tak mimo Katynia, tragedii powstania warszawskiego i innych antyradzieckich „bodźców”, których kraje satelickie i quislingowskie nie miały, a jednak wspomogły militarnie Hitlera. Polska jak żaden inny kraj walczyła od 1 września na wszystkich frontach, a jej 600-tysięczna pod koniec wojny armia Berlinga i Andersa wniosły istotny wkład w ostateczne zwycięstwo. Nękała wroga także największym w Europie ruchem oporu oraz sukcesami wywiadu. Dała się Niemcom we znaki nawet bardziej niż Francja. Do uruchomionego z myślą o Polakach Oświęcimia trafiło ponad 150 tys. ofiar. Przez Pawiak przeszło ok. 100 tys. warszawiaków, a ok. 37 tys. zostało tam zamordowanych. W żadnym innym kraju wojna nie pozostawiła tyle krwawych śladów co w Polsce. Aliantów zachodnich z USA włącznie oraz satelickie i neutralne kraje Europy Zachodniej kompromituje głęboki cień holokaustu, ponieważ świadomie nie podjęto tam najmniejszej próby ratowania Żydów. Wręcz przeciwnie. Czytam w fundamentalnej pracy żydowskiego historyka, Davida S. Wymana, „Niepożądany naród”: „Żaden kraj nie chciał ich przyjąć. Pokazały to lata 1933-1941, kiedy prześladowani Żydzi mogli jeszcze bez przeszkód opuszczać obszar panowania narodowych socjalistów. Eden bynajmniej nie był osamotniony w swych obawach, że państwa osi być może przekażą aliantom większą liczbę Żydów, zamiast wysłać ich do obozów koncentracyjnych. W 1943 rząd brytyjski odrzucił plan ewakuowania Żydów z Francji i Rumunii. Brytyjskie MSZ miało zastrzeżenia, bo powstaną trudności, jak zabezpieczyć egzystencję większej liczby Żydów, przekazywanych przez wroga z okupowanego terytorium”. Historyk brytyjski, John S.
Tagi:
Eugeniusz Guz