Golf pod Mejszagołą

Golf pod Mejszagołą

Po 16 latach litewscy Polacy mają wreszcie szansę odzyskać ziemię Dobre wiadomości od braci Litwinów! Po raz pierwszy wygląda na to, że są poważne szanse na przełamanie impasu w sprawie zwrotu polskim rodzinom zamieszkałym na Litwie ziemi, która została skonfiskowana za władzy radzieckiej. Powstały w lipcu nowy rząd mniejszościowy Litwy premiera socjaldemokraty Gediminasa Kirkilasa, utworzony w sojuszu z Partią Chłopską, Akcją Wyborczą Polaków na Litwie i dwoma małymi ugrupowaniami liberalnymi, wpisał to do swego programu i obiecał sfinalizowanie zwrotu ziemi Polakom do końca 2007 r. Nasi rodacy na Litwie – jest ich 135 tys. – stanowią 6,7% ludności kraju. Reprezentująca ich partia, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL), z dwoma mandatami w Sejmie weszła w skład nowej mniejszościowej koalicji rządowej, której przewodzą socjaldemokraci. To ważny fakt polityczny: Polacy stali się w ostatnich latach największą mniejszością na Litwie, wyprzedzając Rosjan, których zamieszkuje tam teraz o 0,5 punktu procentowego mniej. Litewska kariera Polaka Od czasu gdy Litwa wybijała się na niepodległość, a nastrojeni promoskiewsko wileńscy Polacy demonstrowali zimą 1990 r. pod Sejmem litewskim, bardzo wiele się zmieniło. Dziś ton wśród litewskich Polaków nadaje nowe pokolenie, wykształcone i przedsiębiorcze, nieobciążone zbytnio pamięcią o krzywdach doznanych od Litwinów w czasie II wojny światowej i wzajemnych urazach. Także mające często oparcie w powiązaniach biznesowych z Polską. Pod zapyziałym do niedawna miasteczkiem Mejszagoła miejscowy polski samorząd zakłada pola golfowe, aby konkurować z litewsko-amerykańsko-australijską spółką, która prowadzi klub golfowy w słynnych podwileńskich Trokach. Przykładem możliwości kariery i integracji, jakie otwierają się dziś przed obywatelami Litwy polskiej narodowości, jest 30-letni absolwent warszawskiej WSH, Jarosław Niewierowicz. Kilka lat pracował w Citibanku w Warszawie, a następnie przez trzy lata – w ambasadzie Litwy w Waszyngtonie. Niezwykle skutecznie zabiegał o poparcie co bardziej wpływowych amerykańskich Polaków dla szybszego przyjęcia Litwy do NATO. W tych dniach oczekiwana jest jego nominacja na wiceministra spraw zagranicznych w nowym litewskim rządzie mimo protestów partii konserwatywnych. Wydarzenia sprzed 16 lat długi czas ciążyły na stosunkach między władzami niepodległej Litwy a miejscowymi Polakami. Demonstranci, którzy obawiali się litewskiego nacjonalizmu, żądali wtedy autonomii terytorialnej dla terenów Wileńszczyzny zamieszkanych głównie przez polską mniejszość. Bo wyście wyjechali! Jako wysłannik PAP do mego rodzinnego miasta byłem świadkiem wydarzeń, które doprowadziły 11 marca 1990 r. do jednostronnego proklamowania niepodległości kraju przez litewski Sejm. Przeżyłem wielką chwilę, gdy opuszczano w sali obrad Sejmu godło Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej z sierpem i młotem, a na jego miejsce wciągnięto historyczne godło Litwy – Pogoń. Zadałem wtedy wileńskiemu adwokatowi, Czesławowi Okińczycowi, który był niezrównanym specjalistą od wyciągania Polaków z więzień i aresztów na terenie całego ZSRR, pytanie, dlaczego wileńscy Polacy prowadzą tak krótkowzroczną, promoskiewską politykę. Riposta Okińczyca (obok zamieszczamy rozmowę z Okińczycem jako doradcą premiera Litwy) była krótka i natychmiastowa: – Bo wyście wyjechali! Miał na myśli to, że Wilno zostało pozbawione polskiej inteligencji w czasie kolejnych wywózek na Wschód, a ta, która pozostała, skorzystała z pierwszej okazji, aby wyjechać w ramach „akcji repatriacyjnej” do Polski. Na Wileńszczyźnie zostali głównie prości ludzie, bez wykształcenia, kochający swą ojcowiznę, ale łatwi do manipulowania – tłumaczyli mi nieliczni wtedy przedstawiciele polskiej inteligencji, którym udało się tu przetrwać. To sprzyjało nieufności między miejscowymi Polakami a z gruntu inteligenckim ruchem niepodległościowym, jakim był litewski Sajudis. Do listopada 1946 r., tj. do zakończenia repatriacji, z Litwy wyjechało 61 tys. polskich rodzin, chociaż podania o pozwolenie na wyjazd złożyło blisko 135 tys. rodzin. Litwini zastosowali wobec litewskich Polaków sankcję za ich dążenia do autonomii terytorialnej. Prawo orzekania o zwrocie ziemi skonfiskowanej właścicielom za czasów ZSRR odebrano władzom samorządowym i przekazano litewskim wojewodom mianowanym przez rząd. Wskutek tego samorządy na Wileńszczyźnie, wszędzie tam, gdzie Polacy stanowili większość mieszkańców, zostały odsunięte od decyzji w tej najważniejszej sprawie. Tysiące najatrakcyjniejszych działek budowlanych i gospodarstw rolnych przeszło wtedy w ręce litewskie. Wielkie przekręty Pani M.N. odziedziczyła prawnie po rodzicach półhektarową parcelę na obrzeżach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 35/2006

Kategorie: Kraj