Czy Korea Północna doczeka się reform? Maskotki Disneya, miniówki na ulicy, koncerty rockowe, markowe torebki żony Kim Dzong Una, nowe parki rozrywki, a wreszcie noworoczne orędzie wzywające do wzrostu gospodarczego oraz próba odebrania wojsku kontroli nad ekonomią kraju. Taki jest bilans roku rządów Una. Czy to wyczekiwane od wielu dekad reformy w największym skansenie utopii czy jedynie kolejna gra pozorów? Już w noworocznym orędziu telewizyjnym, pierwszym od 19 lat, Kim Dzong Un wezwał naród do wzmożonego wysiłku na rzecz wzrostu ekonomicznego KRLD w rozpoczynającym się roku. Podkreślił w nim po raz kolejny to, co akcentował już w kwietniu 2012 r. podczas obchodów setnej rocznicy urodzin Kim Ir Sena – że najważniejszym zadaniem na najbliższy czas jest podniesienie jakości życia obywateli. Eksperci ds. Korei zastanawiają się, czy reżim planuje wprowadzić jakieś reformy w kraju. Czy reformy te są wyczekiwane przez społeczeństwo i czy istnieją w ogóle szanse na ich wdrożenie w warunkach reżimu Kimów? Zdania są podzielone. Pjongjang wita Jak poinformowała w tym miesiącu Agencja Reutera, powołując się na sprawdzone źródła, Kim Dzong Un polecił utworzyć specjalne biuro ds. kontroli ekonomicznej. Miałoby ono przejąć funkcje nadzorcze nad gospodarką kraju, pozostającą dotychczas w rękach resortu wojskowego. Niemal od samego początku rządów Kim Dzong Un próbuje odebrać armii kontrolę nad finansami państwa i przekazać te kompetencje rządzącej i jedynej Partii Pracy Korei. W tym celu już pół roku temu usunął przeciwnego zmianom marszałka Ri Yong Ho. Gdyby ten zabieg się powiódł, Kim mógłby dużo swobodniej niż dotychczas kierować gospodarką i operować finansami. Wiadomo, że w ubiegłym roku rozpoczął w trzech prowincjach KRLD ograniczone reformy rolne. W ich efekcie zmniejszono wielkość gospodarstw kolektywnych. Zmiany przewidują także prawo zachowania przez rolników 30% nadwyżki tego, co wyprodukują. Efekty dotychczasowego eksperymentu wciąż jednak są nieznane, a informatorzy północnokoreańscy coraz częściej donoszą o próbach zawieszenia owych reform przez ich przeciwników w aparacie władzy. Oznaki zmian płyną z samego Pjong-jangu. Oficjalne organy informacyjne kraju, takie jak KCNA czy „Rodong Sinmun” („Gazeta Robotnicza” – przyp. aut.) chętnie opisują wydarzenia gospodarcze, wizyty zagranicznych biznesmenów w KRLD, których w ostatnim czasie w kraju Kima coraz więcej. Na początku roku, 7 stycznia, media na całym świecie, w tym północnokoreańskie, otrąbiły czterodniową wizytę w Pjongjangu szefa Google’a, Erica Schmidta, i dziewięcioosobowej delegacji. Każdy zadawał sobie pytanie, czego Schmidt szuka w Korei Północnej – kraju, gdzie dostęp do stron www ma zaledwie kilka tysięcy najbardziej zaufanych przedstawicieli aparatu władzy i propagandystów, gdzie miesięczny dostęp do sieci, pod warunkiem uzyskania na to zgody, kosztuje 250 euro przy zarobkach na poziomie 40 euro miesięcznie. Wielu zinterpretowało tę rewizytę (w 2011 r. delegacja KRLD gościła w centrali Google’a w Dolinie Krzemowej na koszt firmy) jako otwarcie reżimu na nowinki technologiczne i możliwy w przyszłości szerszy dostęp obywateli do internetu. Sam lider północnokoreański – z częstymi wypowiedziami w telewizji, wizytami w parkach rozrywki, w teatrach i na basenach oraz akcentowaną otwartością na nowości – nie pasuje do wizerunku przywódcy państwa socjalistycznego. Mało tego, wydaje się, że próbuje nawiązać do reform z 1 lipca 2002 r., wprowadzonych przez jego ojca, lecz szybko porzuconych. Na wysokie stanowiska powołał cztery kluczowe postacie z tamtego okresu przemian. Są to Kwak Pom Ki, Ro Do Chul, Park Bong Ju oraz Chon Sung Hun. Mieliby oni jakoby pomóc Kimowi w bieżących próbach reform. Chińskie wsparcie Także na płaszczyźnie międzynarodowej reżim zdaje się dość aktywnie akcentować wolę przemian. Przewodniczący Najwyższego Zgromadzenia Ludowego, Kim Yong Nam, był z wizytą w Singapurze, Indonezji i Wietnamie. Szara eminencja reżimu, główny orędownik reform, szwagier Kim Dzong Una, Jang Sung Taek, odwiedził z kolei chiński Dalian wraz z 50-osobową grupą północnokoreańskich ekonomistów. Reżim próbuje ożywić specjalną strefę ekonomiczną w Rajin-Sonbong (Rason – przyp. aut.) dzięki kapitałowi firm z Hongkongu. Władze próbują też wrócić do rozmów dwustronnych z Japonią i bardzo niewygodnego dla Pjongjangu tematu porwań obywateli japońskich.
Tagi:
Andrzej Bober