Film „Capote” pokazuje, czym jest kara śmierci – zabójstwem za zabójstwo, tym samym za to samo, ani milimetra wyżej moralnie Nigdy nie przeczytałam książki Trumana Capote’a „Z zimną krwią”. Może dlatego, że w ogóle nie jestem fanką tzw. literatury faktu, ponieważ w literaturze najbardziej mnie interesuje to, co osobiste. Jeśli więc pisarz/narrator ukrywa swoją osobistą motywację za rekonstrukcją faktów czy za wizją wydarzeń, raczej mnie to zniechęca. Wiem, że to jest kryjówka i miejsce badań pisarza, tkwi tam, ale raczej nie dowiem się, dlaczego. Film „Capote” wynagrodził mi tę zaległą lekturę i opowiedział mi, dlaczego. Teraz będę mogła przeczytać książkę. Truman Capote, jeden z najpopularniejszych pisarzy amerykańskich lat 50. i 60., bywalec, przyjaciel gwiazd i sław, egocentryk skupiający na sobie uwagę, robiący wokół siebie zamieszanie, miał sobie co kompensować. Matka urodziła go w roku 1924, kiedy miała 18 lat, raczej z konieczności niż z chęci, ojciec, nieudany biznesmen, starszy od matki, chciał mieć synka – tak jak dzieci chcą mieć kota czy chomika, który szybko zaczyna przeszkadzać. Truman jako dziecko żył w strachu przed opuszczeniem – i jego strach się spełniał. W biografii pióra Geralda Clarke’a (powinna niedługo się ukazać po polsku) można przeczytać, że Truman nie miał w tej dziedzinie szczęścia. Nawet kiedy raz poszedł z opiekunką do zoo, lew wymknął się klatki. Opiekunka uciekła, a pięcioletni Truman został sam; ani gdzie się schować, ani gdzie uciekać. Nazwisko Capote jest nazwiskiem jego ojczyma. Kiedy uwaga matki spoczęła na dorastającym Trumanie, nie była zachwycona, odwrotnie – nie zachowywał się jak mały mężczyzna i nic nie wróżyło, że będzie. Matka prowadziła go do psychologów, były straszne pomysły, żeby go leczyć testosteronem, wreszcie oddano Trumana na rok do szkoły wojskowej, by tam „zrobiono z niego mężczyznę”. Prędzej jednak zrobiono by z niego trupa i szczęśliwie ten epizod trwał tylko rok. Od 10. roku życia Capote był przekonany, że będzie pisarzem (z kimś widać musiał rozmawiać, czemu nie z papierem) i rzeczywiście bardzo szybko zaczął karierę pisarską. Od tej pory dbał o to, żeby nie być opuszczonym i zaniedbanym, żeby zajmować cudzą uwagę, lecz potrafił także udzielić swojej uwagi. Pan Monster Philip Hoffman gra Trumana wirtuozowsko. Oto odmieniec w epoce, która bynajmniej nie lubiła i nie szanowała odmieńców. Szufladkowano go od razu, trochę tak jak karłów i garbatych w dawnych wiekach, tyle że oni byli określonym wybrykiem natury, a on nieokreślonym i przez to lądował gdzieś pod etykietą: nie wiadomo co, nie wiadomo kto. Nikto więc. Coś gorszego niż JA. Truman jest niewysoki, w sylwetce ma coś dziecięcego, mówi kobiecym, czasem dziecinnym głosem. Ciota, która trzyma telefon miękką łapką z rozwartymi palcami; niekochane dziecko, wyjada swój ulubiony mus gruszkowy łyżeczką ze słoiczka (czasem zalewa zawartość alkoholem), kupuje sobie modne markowe rzeczy. W domu ma swoje kochane galotki od piżamki, w których się kokosi na kanapie, kiedy jest mu źle. Jak każdy odmieniec jest taki jak my wszyscy, krótko mówiąc. Truman Capote przeżył 21 lat w związku z innym piszącym mężczyzną, Jackiem Dunphym, a po rozstaniu nadal się przyjaźnili. Przyjaźnił się też z Harper Lee, autorką „Zabić drozda”, antyrasistowskiej książki, zakazanej w latach 50., potem nagrodzonej Pulitzerem i sfilmowanej. To Harper Lee pojechała z nim do Kansas – tam właśnie toczy się większość akcji filmu – gdzie miał zebrać materiał na temat zabójstwa, jakiego dokonano w małej miejscowości. Dwóch bandytów, Dick Hickock i Perry Smith, napadło na dom czteroosobowej rodziny. Nie znaleźli w ich domu pieniędzy. A potem stało się coś, w wyniku czego te cztery osoby zostały zabite. Za nic i po nic. (Ach, dawna epoka, wtedy jeszcze zbrodnie bez zewnętrznego, materialnego motywu, zabijanie kogokolwiek z zemsty za własną biedę, za własne opuszczenie, za to, że się było niechcianym i niekochanym, nie były tak częste jak dziś. Kiedyś film o tym zrobiła Barbara Sas-Zdort, „Krzyk”, ze Stalińską). Dlaczego i o czym? Ten film jest o tym, jak Truman Capote, opuszczone i niechciane dziecko, znalazł w mordercy Perrym inną wersję samego siebie, inną wersję
Tagi:
Bożena Umińska