Im sprawniejsze jest państwo, tym skuteczniejsze są w swojej polityce rządy i tym szybszy jest rozwój społeczno-gospodarczy Podczas nieustannych debat o meandrach posocjalistycznej transformacji zazwyczaj mówi się tylko o fundamentalnych zmianach systemu gospodarczego, jakby tylko od tego zależała nasza przyszłość. Tymczasem równie istotne jest zredefiniowanie roli państwa. Wyłaniający się, rynkowy sposób funkcjonowania gospodarki wymaga głębokiej przebudowy jego instytucji. Przecież współdecydują one o efektywności społecznego procesu reprodukcji. Nowy, wyłaniający się w wyniku transformacji ustrój implikuje nowy kształt państwa, ten zaś zwrotnie oddziałuje na to, co dzieje się w sferze gospodarczej. Tak więc o jakości życia decyduje nie tylko ekonomiczna efektywność, ale także jakość państwa. Inne państwo Jednym z większych, a zarazem dość powszechnych błędów, jaki popełniano podczas pierwszej dekady transformacji, było (i w dużym stopniu jest nadal) lekceważenie roli państwa. Nie uwzględniano dostatecznie znaczenia jego instytucji dla całokształtu przeobrażeń ekonomicznych i jakości życia. Oceniając marny dotychczas w większości krajów posocjalistycznych postęp w sferze gospodarczej – w tym przede wszystkim niski poziom produkcji i wciąż słabą dynamikę rozwojową – nie sposób nie dostrzec związków, jakie występują pomiędzy osłabieniem roli państwa a destrukcją sfery realnej. Gdyby inaczej, z większą dozą pragmatyzmu, podchodzono do ewolucji państwa, również inaczej – bezsprzecznie lepiej – kształtowałaby się sytuacja gospodarcza. Koszty reform byłyby mniejsze, a ich rezultaty korzystniejsze. To prawda, że rola ta musi ulec istotnym modyfikacjom, ale przeprowadzane reformy nie mogą polegać na nierozważnym wycofywaniu się państwa z wielu obszarów życia społecznego bez uprzedniego wzmocnienia instytucjonalnej strony rynku oraz rozbudowy całej sieci pozarządowych organizacji, które stanowią fundament funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Nie jest natomiast prawdą, że silne państwo jest nam niepotrzebne, gdyż wiele zasadniczych kwestii rozwiązuje jakoby sam mechanizm rynkowy. Otóż niektóre problemy zaiste potrafi on rozwiązać, ale zarazem jest też w stanie stworzyć wiele innych, których bez zaangażowania państwa przezwyciężyć się nie da. Gospodarka rynkowa to nie tylko dominacja prywatnej własności i nieskrępowanie działający rynek z wolnymi cenami i handlem oraz swobodnym dostępem do różnych form aktywności ukierunkowanej na osiąganie zysku. To także określona regulacja stosunków ekonomicznych, za którą odpowiedzialność ponosi państwo. W Polsce po okresie naiwnej i szkodliwej euforii początku lat 90. – kiedy to lansowano tezę i, co gorsza, usiłowano realizować oparte o nią podejście, że najlepszą polityką przebudowy struktury przemysłu jest brak polityki – w końcu lat 90. tym samym siłom politycznym przyszło realizować ogrom zmian w funkcjonowaniu państwa w związku z postępującym procesem integracji z Unią Europejską. Ku zaskoczeniu zwolenników naiwnego neoliberalizmu i przeciwników interwencjonizmu w życie gospodarcze okazało się, że jednak bardzo wielki jest obszar, na którym zadania państwa muszą być sformułowane na nowo. Transformacja polega nie tyle na wycofywaniu się państwa z gospodarki, ile na przeformułowaniu jego funkcji. Pozostawiając prywatnej przedsiębiorczości bezpośrednią działalność gospodarczą, nie jest ono bynajmniej zwolnione z odpowiedzialności za bezpieczeństwo obrotu handlowego oraz regulację rynków kapitałowych i finansowych. Państwo także odpowiada za stan i rozwój infrastruktury oraz inwestowanie w kapitał ludzki. Wreszcie zawsze domeną państwa pozostanie świadczenie wielu usług związanych z obsługą gospodarki, przedsiębiorstw i ludności. Zmienia się zakres i formy świadczenia tych usług, ale nie znika obowiązek ich dostarczania w trosce o dobro społeczne i stworzenie ogólnych warunków do prawidłowego funkcjonowania gospodarki. Słabe państwo, słaba gospodarka Jeśli ocenić minione lata transformacji przez pryzmat osiągnięć i niepowodzeń w sferze gospodarczej, to wyraźnie dostrzec można trzy różne okresy charakteryzujące się pewną korelacją pomiędzy kondycją państwa i gospodarki. Gdy nadmiernie słabło państwo i erodowały jego stare instytucje oraz struktury organizacyjne, a w to miejsce nie powstawały nowe, słabł też impet gospodarczy. Zamierzone ze względów doktrynalnych osłabianie struktur państwa i celowe ograniczanie jego roli na początku minionej dekady szybko przyniosło swoje zgubne skutki w postaci dużo większej niż zakładana skala recesji oraz utrzymywania się przez dłuższy okres destabilizacji finansowej. Zamiast opanowania inflacji i szybkiego wejścia na ścieżkę trwałego wzrostu gospodarczego przeszliśmy do głębokiej slumpflacji – połączenia recesji i towarzyszącego
Tagi:
Grzegorz W. Kołodko