To czytał świat w roku 2016 1 J.D. Vance Hillbilly Elegy Bezsprzecznie książka roku. Wydana co prawda jeszcze przed zwycięstwem Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, doskonale ilustruje przyczyny jego nagłego triumfu politycznego. Autor, absolwent prawa na prestiżowym Uniwersytecie Yale, były żołnierz piechoty morskiej, weteran walk w Iraku, plastycznie opisuje rozkład tkanki społecznej wśród białych Amerykanów z niższych warstw, ilustrując to przykładami z własnego życia. Rodzina nękana wszelkimi możliwymi patologiami, opowieści o kryzysie społeczności związanych czy sąsiadujących z przemysłowymi gigantami, dramat dzieci z niepełnych rodzin, upadek publicznej edukacji i problemy urbanistyczne doskonale pokazują, skąd w sercu Ameryki bunt, frustracja i nienawiść do establishmentu. Autor pisze na tyle uniwersalnie, że sami wiele możemy się z tego nauczyć, również w Polsce. 2 Anjan Sundaram Złe wieści Ostatni niezależni dziennikarze w Rwandzie (polskie wydanie Czarne, Wołowiec, tłum. Iga Noszczyk) Sundaram odsłania prawdę o Rwandzie schowaną gdzieś za programami pomocowymi oraz etykietą „ulubieńca Zachodu i instytucji międzynarodowych na całym kontynencie afrykańskim”. Jako aktywista, dziennikarz i wykładowca z pierwszego rzędu ogląda seans gwałcenia wolności słowa i niezależności prasy. Jego studenci nie przychodzą na zajęcia, znikają, żeby kilka dni później odnaleźć się w przeludnionych więzieniach oskarżani o zdradę państwa. Centralnym tematem książki uznanego reportażysty pracującego od lat w różnych krajach Afryki jest gospodarka strachem. Reżim prezydenta Paula Kagame zarządza państwem jak najskuteczniejszym instrumentem przymusu, atakując prasę od strony czytelników. Obywatele Rwandy są bowiem tak przerażeni i ubezwłasnowolnieni, że nie odważą się czytać zdyskredytowanych publikacji. Tak zabija się wolność słowa i buduje dyktatury. Lektura obowiązkowa. 3 Bernie Sanders Our Revolution. A future to Believe In Kolejna publikacja poświęcona Stanom Zjednoczonym, choć ta akurat ukazała się kilka dni po niespodziewanym zwycięstwie Trumpa. Napisana przez senatora Berniego Sandersa jest wezwaniem do zmiany relacji między obywatelami a państwem. Sanders, nadzieja amerykańskiej lewicy, według wielu ekspertów człowiek, który był zdolny pokonać Trumpa w bezpośrednich wyborach, mówi wprawdzie o lewicowych reformach w sposób radykalny, ale jego radykalizm różni się od tego, co obserwujemy w Europie. W przeciwieństwie do Pabla Iglesiasa z hiszpańskiego Podemos czy Janisa Warufakisa z greckiej Syrizy Sanders zdaje się mieć szeroką perspektywę patrzenia na świat, dostrzega przyczyny postaw społecznych elektoratu konserwatywnego. Chce budować i remontować, a nie niszczyć i wznosić od zera. Można się nie zgadzać, ale warto przeczytać. 4 Viet Thanh Nguyen Sympatyk (polskie wydanie Muza SA, Warszawa, tłum. Radosław Madejski) Jedyna w zestawieniu pozycja beletrystyczna, choć tak zręcznie napisana i operująca w znanych nam doskonale realiach politycznych i kulturowych, że trudno zakwalifikować ją jednoznacznie jako fikcję. Opowiedziana w pierwszej osobie historia młodego Wietnamczyka, bękarta porzuconego przez ojca, francuskiego księdza, to synteza dylematów moralnych człowieka o złożonej tożsamości narodowej. Bohater pracujący dla Francuzów i Amerykanów jako ukryty agent Wietkongu po upadku Sajgonu trafia do USA, gdzie nadal prowadzi działania konspiracyjne. Mimo zwycięstwa rewolucji nie może wrócić do kraju, jest zbyt cenny za oceanem. W nagrodzonym Pulitzerem „Sympatyku” kilka wymiarów człowieka: agent, marksista, bękart, osoba odrzucona lub, z drugiej strony, przystojny i błyskotliwy oficer o ciekawej przeszłości, ściera się w każdym monologu. Pierwszorzędne studium ciosów, jakie ludzka psychika przyjmuje w dyktaturze. 5 Richard Shirreff 2017. Wojna z Rosją (polskie wydanie Rebis, Poznań, tłum. Radosław Kot) Przyszły rok. Otwarty konflikt zbrojny, który wybucha między NATO a Rosją. Wojna konwencjonalna połączona z nowymi metodami walki. Oficjalnie to wciąż political fiction, ale książkę Shirreffa czyta się z coraz silniejszym poczuciem, że jego fantazje mogą niebawem trafić na czołówki gazet. Absolwent Oksfordu, generał armii brytyjskiej i były zastępca głównodowodzącego sił sojuszniczych NATO w Europie, maluje obraz wojny na wschodnich rubieżach Sojuszu, czyli również w Polsce, nie tyle ku przestrodze, ile w ramach terapii szokowej. Przypomina, że aneksji Krymu też nikt się nie spodziewał, w dodatku Zachód do tej pory nic w tej kwestii nie zrobił. Polska i kraje bałtyckie są wprawdzie członkami NATO, co daje dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa,