Spór na temat ratowania już nie tylko Grecji, który toczy koalicja rządowa, grozi upadkiem gabinetu Angeli Merkel Politycy koalicji rządowej w Niemczech buntują się przeciw Angeli Merkel. Chcą zwołania nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu w sprawie pakietów pomocy już nie tylko dla pogrążonej w kryzysie finansowym Grecji, ale dla całego eurolandu. Wielu obawia się, że Niemcy, i tak największy płatnik Unii Europejskiej, będą musiały wyasygnować dziesiątki miliardów euro na ratowanie przed bankructwem nie tylko małej Grecji czy Portugalii, lecz także Włoch i Hiszpanii, a więc trzeciej i czwartej gospodarki UE. Frank Schäffler, deputowany do Bundestagu z ramienia liberalnej FDP, młodszej partnerki chrześcijańskich demokratów w gabinecie Merkel, oświadczył, że z uwagi na zaostrzenie się sytuacji konieczne jest zwołanie nadzwyczajnej sesji parlamentu. Schäffler, będący finansowym ekspertem partii, żalił się, że następuje „kastrowanie Bundestagu poprzez decyzje podejmowane na płaszczyźnie europejskiej”. Philipp Missfelder, przewodniczący Junge Union, skupiającej młodych aktywistów CDU, zapowiedział, że 22 sierpnia, podczas posiedzenia prezydium tej partii, być może wystąpi z wnioskiem o zwołanie jej nadzwyczajnego zjazdu. Stanie się to, „jeżeli także Włochy znajdą się pod europarasolem ratunkowym, a Europa ostatecznie zmieni się w unię transferową”. Partia, której przewodniczącą jest kanclerka Merkel, ma bowiem prawo uczestniczyć w podejmowaniu brzemiennych w skutki decyzji – podkreślił Missfelder. Jeszcze w marcu br. szefowa rządu zapewniała, że nie pozwoli na to, aby UE stała się unią transferową (czyli taką, w której państwa zamożniejsze płacą zobowiązania krajów biedniejszych i następuje transfer zamożności). Merkel oświadczyła wtedy, że każde państwo powinno samo spłacać swoje długi. Na użytek rodzimej opinii publicznej, niechętnej pomocy dla Grecji, kanclerka oraz dygnitarze jej gabinetu krytykowali Greków jako lekkomyślnych utracjuszy, żyjących ponad stan. Ostatecznie jednak rząd w Berlinie zgodził się na dwa pakiety pomocy dla Aten. Drugi pakiet został przyjęty 21 lipca na nadzwyczajnym szczycie 17 przywódców państw i rządów eurolandu. Na spotkaniu tym zapadła decyzja, że na drugi pakiet złoży się 109 mld euro ze środków rządowych, jak również udział prywatnych inwestorów – banków i firm ubezpieczeniowych – do 50 mld euro. Uczestnictwa sektora prywatnego w ratowaniu Hellady domagała się Angela Merkel – i postawiła na swoim. Dodatkowo do 15 lat wydłużono okres spłaty poprzednich pożyczek, przyznanych Grecji, Irlandii i Portugalii, a ich oprocentowanie obniżono do 3,5% (wcześniej koszt wynosił 4,5-5,8%). Komentatorzy nad Renem zwracają uwagę na paradoks – bogatsze kraje UE będą musiały zaciągnąć pożyczki, potrzebne im na pomoc dla Grecji, na wyższy procent niż 3,5. Unia transferowa staje się więc faktem. Postanowiono też zwiększyć uprawnienia Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) z siedzibą w Luksemburgu. Będzie on mógł skupować obligacje rządowe z rynku pierwotnego i wtórnego, co przyczyni się do stabilizacji rynków, chroniąc je przed spekulantami. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy stwierdził, że te zmiany oznaczają przekształcenie instytucji EFSF w Europejski Fundusz Walutowy. Ale nad globalną ekonomią zbierały się burzowe chmury. 5 sierpnia agencja ratingowa Standard & Poor’s obniżyła wiarygodność kredytową Stanów Zjednoczonych, zadłużonych przez nonsensowne wojny. Doprowadziło to do gwałtownych spadków na giełdach. Świat stanął w obliczu kolejnego kryzysu, ostrzejszego niż ten z 2008 r. – tym razem bowiem zadłużone rządy nie będą mogły rzucić setek miliardów w celu uratowania sytuacji. Dziennik „Die Welt” ostrzegł, że skutki mogą być fatalne – ludzie stracą najpierw zaufanie do swojej waluty, a potem do rządów i demokracji. W Europie widmo bankructwa zaczęło krążyć nad krajami rozległymi i ludnymi – Hiszpanią i Włochami. Silvio Berlusconi zapowiedział zastosowanie środków oszczędnościowych i zrównoważenie budżetu już w 2013 r. Ale uwikłany w skandale obyczajowe i coraz bardziej groteskowy premier Włoch składał takie obietnice już wcześniej, więc niewielu wierzy w ich spełnienie. 10 sierpnia panikę na giełdach spowodowały pogłoski, że może zostać obniżony rating Francji. Wcześniej, zaledwie dwa tygodnie po szczycie 21 lipca, przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso wystosował alarmistyczny list do szefów rządów państw UE, w którym opowiedział się za zwiększeniem uprawnień, a także
Tagi:
Jan Piaseczny