Grecka tragedia z duńskimi świniami

Grecka tragedia z duńskimi świniami

Fot Helena Leman

Z powodu luk w prawie i niemocy urzędników mieszkańcy Czarnej Dąbrówki przegrali ze świniarnią W poniedziałek 3 lipca na ul. Ogrodowej w Czarnej Dąbrówce tylko pozornie nic się nie dzieje. W remizie strażackiej od prawie dwóch miesięcy dyżurują mieszkańcy, pilnując dojazdu do świńskiej fermy, która ich zdaniem działa tu nielegalnie. Na drodze rozkopanej z powodu naprawy wodociągu transparenty z hasłami: „Precz ze świniami”, „Dosyć bezprawia w państwie prawa”, „Nie chcemy zatrucia ujęcia wody” „Starosto, kończ z samowolą budowlaną”. – Jesteśmy zdesperowani – mówią. – Właściciel fermy kpi sobie z nas w żywe oczy. Nie liczy się ani z prawem budowlanym, ani z ochroną środowiska, ani z planowaniem przestrzennym. W nocy z 18 na 19 maja chciał nas traktorami porozjeżdżać. Cud, że nikt nie zginął. W piątek 30 czerwca na kolejnych negocjacjach nie przyjął od wójta drugiego pisma o nakazie likwidacji hodowli, zasłaniając się nieobecnością swojego prawnika. Kilka godzin później ściągnął do wsi 14 policyjnych radiowozów, okazując papier od weterynarza z Kościerzyny, że brakuje mu paszy i zagrożony jest dobrostan zwierząt. Tylko że nikt tego lekarza tu nie widział. Zastraszają nas, filmują, wzywają na przesłuchania, mówią, że jesteśmy tu nielegalnie, policyjny negocjator przeczytał nam przepisy o zbiegowiskach. A hodowca może legalnie łamać prawo pod eskortą policji. Co z tego, że przyjechało do nas dziewięć telewizji, co z tego, że bezprawność hodowli wielokrotnie potwierdzili w mediach wójt, starosta, wojewódzki inspektor geodezji, wicewojewoda pomorski, kiedy nic to nie zmienia. To nie jest żaden rolnik, on w naszej gminie nawet ziemi nie ma, duńskie świnie tuczy i po trzech miesiącach sprzedaje. Szybki pieniądz robi. Podczas przepychanek policjant o mało nie stratował pani Ireny. Trafiła do szpitala. Przed panem Zygmuntem, który chodzi o kuli, ciągnik przejechał tak szybko, że inwalida o mało nie wpadł pod koła. Tadeusz Stawicki, też emeryt, ze stresu i emocji zasłabł, trzeba było wzywać pogotowie. Dziś też jest nerwowo. Rano miały się odbyć negocjacje przełożone z piątku, ale hodowca Wojciech Ziegert nie przyjechał na spotkanie, po raz kolejny nie zjawił się też jego prawnik. Około godz. 12 do blokady podjeżdżają laweta i samochód osobowy. Protestujący przepuszczają je, bo blokują jedynie dowóz paszy i świń do fermy. Z posesji wychodzi właściciel, młody chłopak po dwudziestce, kręci się przy lawecie, do ludzi w remizie nie odzywa się ani słowem. O godz. 14 zaczyna się akcja. Drogą z dużą prędkością nadjeżdża bus z paszą. Ryczy strażacka syrena, z odległych o 200 m bloków wybiegają zaalarmowani mieszkańcy, ustawiają się w poprzek ulicy. – Chodźcie bliżej, trzeba zawęzić przejazd. Zawężamy, zawężamy – nawołują się. Przyjeżdża policja. – O, tym razem z Kołczygłów – komentują zebrani. Dowódca patrolu wysłuchuje protestujących. Ale gdy zaczyna ich namawiać, by przepuścili bus z paszą, bo rolnik chce dokończyć hodowlę, podnosi się krzyk. – On wcale nie zamierza niczego kończyć, właśnie złożył do gminy zgłoszenie na kolejnych 977 sztuk – wołają protestujący. Na dowód wręczają funkcjonariuszowi kopię pisma. Policja wycofuje się. Za kierownicą busa z paszą siada sam właściciel, rozmawia przez telefon. – I tak jest od prawie dwóch miesięcy. Najbardziej szkoda mi ludzi, tracą poczucie sprawiedliwości. Są zagubieni. Ciężko dorabiali się przez całe życie, teraz ledwo wiążą koniec z końcem na niewielkich emeryturach, a tu przyjeżdża ktoś, kto wykorzystując luki prawne, błędy czy zaniechania urzędników, kompletnie z nimi się nie liczy – mówi Magda z Warszawy, która spędza na proteście urlop, wspierając swoją mamę. Gra na zwłokę i bezsilność Wojciech Ziegert nabył nieruchomość w Czarnej Dąbrówce 25 listopada 2015 r. Obiekty dawniej należały do Zakładu Usług Technicznych PGR, potem działał tu zakład produkujący butle gazowe do samochodów. Grunty w miejscowym planie zagospodarowania oznaczono symbolem Bi, czyli działki przemysłowe z przeznaczeniem na składy i magazyny. 28 grudnia 2015 r. w powiatowym wydziale geodezji dokonano zmiany przeznaczenia tych gruntów z Bi na Br, czyli na działki rolne. 2 lutego 2016 r. roku starosta zawiadomił o tym wójta gminy Czarna Dąbrówka. Dwa tygodnie później wójt zwrócił się do starosty z pismem o wycofanie wprowadzonej zmiany, argumentując, że dokonano jej z rażącym naruszeniem prawa. 1 marca

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 29/2017

Kategorie: Kraj