Tegoroczna epidemia położy do łóżka 2,5 miliona Włochów W niewielkim regionie Apulia w ostatnim tygodniu stycznia do lekarza pomaszerowało 152 tys. osób. Stan oblężenia przeżywają wszystkie włoskie szpitale, karetki pogotowia ratunkowego są bezustannie w trasie, poczekalnie lekarskie pękają w szwach. Spóźniona o dwa tygodnie grypa już rozłożyła na łopatki ponad pół miliona Włochów, ale największa fala zachorowań dopiero nadchodzi. Chorych przestanie przybywać pod koniec lutego, a koniec epidemii przewidywany jest na połowę marca. Szczepionka się sprawdziła Specjaliści twierdzą, że obecny sezon grypowy należy do najcięższych w ostatnich latach. W ubiegłym roku w łóżku wylądowało czterech obywateli na tysiąc mieszkańców, czyli o ponad połowę mniej niż obecnie. Ofiarami grypy są przede wszystkim dzieci w wieku do 14 lat. Choruje co dziesiąte. Niezwykłe jak na Włochy zimno spowodowało wśród najmłodszych istną lawinę zapalenia oskrzeli i chorób uszu. Nieco lepiej wygląda sytuacja wśród dorosłych. Natomiast najbardziej odporni na wirus okazali się do tej pory najstarsi – ponadsześćdziesięciopięcioletni obywatele. Zachorowało jedynie trzy osoby na tysiąc. Lekarze nie mają w tym przypadku żadnych wątpliwości – to zasługa szczepień przeciwko grypie. We Włoszech kampania reklamująca dobroczynne efekty szczepień jest bardzo intensywna. W akcji uczestniczą nie tylko placówki zdrowia, lecz także prasa i telewizja. W okresie jesiennym na szklanym ekranie roi się od reklam zachęcających do poddania się szczepieniu. Emeryci mogą zrobić to bezpłatnie. Dla pozostałych cena szczepionki jesienią ub.r. została obniżona z obowiązujących rok wcześniej 15 euro do 9 euro. – Fakt, że właśnie ludzie starsi najlepiej stawiają czoła wirusowi, świadczy zarówno o skuteczności szczepionki, jak i akcji uświadamiająco-popularyzującej. Właśnie w tej grupie procent osób, które poddały się szczepieniom, jest najwyższy – stwierdził Pietro Crovari, koordynator powołanej przez włoskie Ministerstwo Zdrowia komisji naukowej do badań przebiegu epidemii grypy. Dostojny pacjent Nie wszyscy seniorzy obronili się jednak przed grypą. Nie udało się to Janowi Pawłowi II. Papież w poniedziałek, 31stycznia, zaczął odczuwać pierwsze symptomy przeziębienia – katar, kaszel i ból gardła. Nocą objawy pogłębiły się. We wtorek, 1 lutego, odwołano wszystkie spotkania – chory pozostał w łóżku z temperaturą 38 stopni. Wieczorem stan Ojca Świętego pogorszył się, doszły poważne kłopoty z przełykaniem i oddychaniem. Po dziesiątej wieczorem został błyskawicznie przewieziony do kliniki Gemelli. Jak oświadczył Joaquin Navarro Valls, rzecznik Watykanu, decyzja o hospitalizacji papieża była podyktowana przede wszystkim chęcią zapewnienia mu najlepszych warunków leczenia, aby zapobiec ewentualnym komplikacjom. Nie od dziś wiadomo, że zwykła grypa może być bardzo niebezpieczna dla osób starszych. W przypadku Jana Pawła II, u którego zespół medyczny polikliniki Gemelli ostatecznie zdiagnozował zapalenie krtani i tchawicy, lekarze drżą przede wszystkim o płuca. Według przecieków watykańskich, w płucach Ojca Świętego z powodu wieku systematycznie kurczy się powierzchnia umożliwiająca wymianę tlenu i dwutlenku węgla. Niewydolność ta odbija się na funkcjonowaniu serca. Sytuację pogarsza dodatkowo ogólny stan zdrowia, a zwłaszcza choroba Parkinsona. W wyniku zastosowanego w klinice leczenia stan zdrowia papieża szybko się poprawił i w piątek wszystko wskazywało na to, że w ciągu kilku dni będzie mógł opuścić szpital. A po grypie… 18 mln włoskich rodzin otrzyma list od premiera Silvia Berlusconiego, w którym zwróci się on z apelem o właściwe stosowanie lekarstw. – Zażywanie zbyt wielu leków źle wpływa na zdrowie i na stan państwowej kasy – twierdzi głowa włoskiego rządu. Razem z listem premiera Włosi otrzymają kilkustronicową broszurę zawierającą 20 reguł poprawnego stosowania środków farmakologicznych. Ta niecodzienna inicjatywa spowodowana jest faktem, że co roku miliard tabletek i różnego rodzaju pigułek ląduje w śmietnikach – co wiąże się ze stratą 650 mln euro z kasy państwa. – Marnotrawstwo wynika przede wszystkim ze złych nawyków, dziewięć rodzin na dziesięć ma w domu zapasy leków w postaci co najmniej kilkunastu opakowań. Większość chorych nie ma zwyczaju sprawdzania daty ważności na opakowaniach i domaga się od lekarza wydania recepty, mimo że w domu ma zapasy danego leku. Wina za marnotrawstwo leży
Tagi:
Małgorzata Brączyk