Na 34 śledztwa dotyczące inwestycji drogowych jedynie w czterech przypadkach do sądów trafiły akty oskarżenia 22 lipca 2008 r. funkcjonariusze białostockiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali kilku wysokich rangą urzędników tamtejszej regionalnej dyrekcji lasów państwowych. Był to element tzw. afery drzewnej, w wyniku której skarb państwa miał stracić ponad 5 mln zł. Chodziło o sprzedaż drewna niezgodnie z obowiązującymi wówczas zasadami. „Sukcesowi” towarzyszyła odpowiednia oprawa medialna. Za plecami dziarskich młodzieńców kotłowała się ekipa telewizyjna dokumentująca tzw. czynności. Efekty jej prac dziś jeszcze można podziwiać na stronie internetowej CBA. Wśród oskarżonych znalazł się ówczesny dyrektor generalny Lasów Państwowych Andrzej Matysiak, który usłyszał zarzut pomocnictwa i podżegania. Gazety przez kilka miesięcy miały używanie, zwłaszcza że jednym z zamieszanych w skandal miał być nieżyjący już były wicemarszałek Senatu oraz poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Putra. Warto przypomnieć tę historię, gdyż na początku marca br. przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zapadł prawomocny wyrok uniewinniający oskarżonych leśników. Uniewinnienie po latach Nie pierwszy to i nie ostatni przypadek, gdy żądne sukcesu organy ścigania postawiły pod pręgierzem niewinnych ludzi. Sam tego doświadczyłem, gdy ponad 10 lat temu prokuratura oskarżyła mnie i pięciu współpracowników, wysokiej klasy fachowców, o niezgłoszenie do sądu wniosku o upadłość spółki, którą kierowałem. Prowadząca sprawę pani prokurator nie była w stanie pojąć, że nie było podstaw do takiej decyzji, a moim obowiązkiem jako prezesa było ratowanie firmy. Sprawa ciągnęła się latami, mnie zaś przyszło żyć z piętnem osoby oskarżonej. O czym od czasu do czasu skwapliwie przypominali mi niektórzy dziennikarze. A przecież byłem niewinny, co 23 listopada 2011 r. potwierdził Sąd Okręgowy w Warszawie, utrzymując w mocy wyrok uniewinniający sądu rejonowego. Sędziowie w uzasadnieniu wskazali, że nie ma podstaw do uwzględnienia apelacji prokuratury, która oczywiście domagała się ponownego rozpatrzenia sprawy. W ostatnich dekadach podobnych historii było wiele. I wydawać by się mogło, że pora ostrożniej traktować nagłaśniane przez media zarzuty, których źródłem są przedstawiciele kompetentnych organów. Oczywiście tak się nie stanie. Na naszych oczach trwają poszukiwania winnych zmowy cenowej, do jakiej miało dojść w związku z przetargami na budowę dróg ekspresowych i autostrad. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zajęła się tą sprawą w roku 2008 w związku z powołaniem przez rząd „tarczy antykorupcyjnej”. Z ujawnionych w 2011 r. dokumentów wynika, że jej działaniem objętych zostało 39 przetargów na budowę dróg i autostrad. Tymczasem pod koniec lutego br. pełniący obowiązki szef ABW płk Dariusz Łuczak poinformował posłów, członków sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, iż wspomnianą tarczą objętych zostało aż 110 inwestycji drogowych z udziałem skarbu państwa. Moim zdaniem, oznaczało to, że ABW założyła podsłuchy wszystkim, którzy mieli z nimi cokolwiek wspólnego. Płk Łuczak przekazał też posłom, że w latach 2008-2012 ABW prowadziła 34 śledztwa dotyczące inwestycji drogowych, z czego 23 zostały umorzone, siedem jest w toku, a w czterech przypadkach do sądów trafiły akty oskarżenia. Jeden dotyczył wspomnianej zmowy cenowej. W grudniu 2012 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 10 przedstawicielom największych firm budowlanych oraz Wojciechowi D., byłemu dyrektorowi warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Zarzuty dotyczyły udziału w zmowie, której celem było ustawienie przetargów organizowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Dyrektor Wojciech D. – zdaniem prokuratury – miał przekazywać przedstawicielom spółek Mostostal Warszawa SA, Strabag Sp. z o.o. oraz Budimex Dromex SA informacje o kwotach, które Generalna Dyrekcja chciała przeznaczyć na zaprojektowanie i rozbudowę drogi krajowej nr 8 na odcinku Jeżewo-Białystok oraz na odcinku Piotrków Trybunalski-Rawa Mazowiecka. Miał on też przyjąć od Janusza D., dyrektora PBDiM Sp. z o.o. w Mińsku Mazowieckim, i Leszka K. warte ponad 11 tys. zł pióro firmy Pelikan w zamian za przychylność podczas przetargów. Media jak sądy Według lansowanej dziś wersji zmowa stała się przyczyną wstrzymania przez Komisję Europejską znacznych kwot przeznaczonych na trzy projekty dotyczące rozbudowy infrastruktury drogowej: wspomniane dwa odcinki Jeżewo-Białystok i Piotrków Trybunalski-Rawa Mazowiecka
Tagi:
Grzegorz Tuderek