TVN to jedna z najbardziej zadłużonych spółek notowanych w WIG20. Jaka będzie przyszłość imperium budowanego za pożyczone pieniądze? Według międzynarodowego domu mediowego PanMedia Western, w pierwszej dziesiątce telewizyjnych programów rozrywkowych z udziałem celebrytów, które generowały najwyższe przychody w pierwszym półroczu 2012 r., aż pięć emitowanych było przez TVN, z czego trzy pierwsze miejsca należały do „X Factora” (87,7 mln zł), „Kuchennych rewolucji” (66,7 mln zł) i „Rozmów w toku” (55,3 mln zł). Stawkę zamykał Kuba Wojewódzki ze skromną kwotą 24,3 mln zł. Wydawać by się mogło, że lepiej być nie może. Każda stacja telewizyjna chciałby mieć takie programy. A jednak sukcesy TVN nie miały większego wpływu na kurs akcji spółki, który w ostatnich tygodniach osiągał historyczne minima. Ich posiadacze muszą być nieźle zirytowani: w ciągu roku wartość akcji TVN spadła o 53,84%. Powód jest prosty – długi. Według portalu Money.pl, zobowiązania i rezerwy spółki to 4 mld 60 mln 857 tys. zł. TVN to jedna z najbardziej zadłużonych spółek z indeksu WIG20 na warszawskiej giełdzie. Nic dziwnego, że agencja ratingowa Moody’s Investors Service nadała jej rating prawdopodobieństwa niewypłacalności (PDR) na poziomie Ba3, czyli „spekulacyjny o znacznym ryzyku kredytowym”. Co gorsza, w roku 2011 TVN poniosła stratę – 317 mln 365 tys. zł. Jeśli ten scenariusz będzie się powtarzał, zmiana właścicieli lub nawet upadek stacji wydaje się kwestią czasu. Stale też zmniejsza się oglądalność flagowego kanału koncernu ITI – TVN, który zajmuje trzecie miejsce po TVP 1 i Polsacie: 13,72% w I kwartale br. – 14,68% w III kwartale 2011 r. O wiele lepiej jest z zyskami, tu TVN jest na pierwszym miejscu. Według danych instytutu Nielsen Audience Measurement, stacja ta w I kwartale br. miała wpływy rzędu 3,31 mld zł (2,11 w III kwartale). Nie są to jednak kwoty, które sprawiają, że władze TVN i ITI mogą spać spokojnie. Sztuka rolowania Przez lata osoby zarządzające zarówno Grupą ITI, jak i spółką TVN po mistrzowsku władały inżynierią finansową. Jan Wejchert, Mariusz Walter i Bruno Valsangiacomo szukali inwestorów, pożyczali pieniądze, emitowali obligacje i umiejętnie obracając zgromadzonym kapitałem, budowali imperium. W czasach koniunktury nie było problemów ze spłatą starych zobowiązań poprzez zaciąganie nowych. W żargonie finansistów nazywa się to rolowaniem długów. Lecz w roku 2008, po upadku Lehman Brothers, banki wpadły w panikę i zaczęły uważniej się przyglądać takim działaniom. Gdy na przełomie 2008 i 2009 r. notowania akcji TVN gwałtownie poleciały w dół i osiągnęły historyczne minima, a za jedną akcję płacono 8,51 zł, po Warszawie zaczęły krążyć plotki o trudnych negocjacjach prezesa zarządu Grupy ITI Wojciecha Kostrzewy z bankami domagającymi się przedstawienia dodatkowych zabezpieczeń zaciągniętej w 2007 r. pożyczki o wartości 320 mln euro. Mówiono o planach przejęcia spółki przez inwestorów z Zatoki Perskiej, gotowych przejąć od banków te zobowiązania, zamienić je na akcje i puścić dotychczasowych właścicieli z torbami. Negocjacje w tej sprawie miał prowadzić Deutsche Bank. Oddział w Londynie, nie w Warszawie. Sytuacja musiała być poważna, skoro 6 lutego 2009 r. Grupa ITI w oficjalnym komunikacie zdementowała te pogłoski. Co gorsza, rok wcześniej, w czerwcu 2008 r., TVN wyemitowała pierwszą transzę pięcioletnich obligacji o nominalnej wartości 500 mln zł. Jak oświadczyła wówczas Karen Burgess, wiceprezes TVN, stanowiła ona kamień węgielny strategii redukcji kosztów obsługi zadłużenia poprzez wcześniejszą spłatę części lub całości 10-letnich obligacji z 2003 r. o nominalnej wartości 235 mln euro. Na szczęście prezesowi Wojciechowi Kostrzewie udało się przekonać banki, by nie dociskały zbyt mocno Grupy ITI i TVN. Argumentował on, że skoro zobowiązania są regulowane na bieżąco, to nie ma sensu zarzynać kury znoszącej złote jajka. Jesienią 2009 r. kurs walorów TVN ustabilizował się na poziomie ok. 13-15 zł i wówczas stała się tragedia. 31 października 2009 r. w szpitalu w Zurychu nieoczekiwanie zmarł Jan Wejchert, jeden z założycieli Grupy ITI. Po jego śmierci w gronie współwłaścicieli Grupy ITI najwyraźniej zaiskrzyło w sprawie kierunków
Tagi:
Marek Czarkowski