Mimo braku jakichkolwiek dokumentów potwierdzających współpracę z SB sąd uznał Kazimierza Kaplę za kłamcę lustracyjnego Dyplomata i małżonek prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej nie był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Wolfgang, a jego oświadczenie lustracyjne jest zgodne z prawdą – stwierdziło jakiś czas temu Biuro Lustracyjne Instytutu Pamięci Narodowej. Instytut mógł zamknąć sprawę albo oskarżyć ambasadora o kłamstwo lustracyjne i przesłać wniosek do sądu o zbadanie prawdziwości oświadczenia. Wybrał to pierwsze wyjście, chociaż w teczce Andrzeja Przyłębskiego znajdowało się zobowiązanie do współpracy na zasadzie dobrowolności. W uzasadnieniu decyzji IPN podano, że sama deklaracja współpracy z organami bezpieczeństwa nie wystarczy, bo „winna się materializować w świadomie podejmowanych, konkretnych działaniach w celu urzeczywistnienia podjętej współpracy”. Sytuacja ta nie była zaskoczeniem, przynajmniej dla tych, którzy znają meandry polskiej polityki. Swoich się nie rusza. Tym bardziej ludzi kojarzonych z „dobrą zmianą”. Wzorowy dyrektor Nie powiodły się natomiast próby ocalenia przed lustracyjną brzytwą Kazimierza Kujdy, bliskiego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego, byłego prezesa spółki Srebrna i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, ale dowody jego tajnych kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa były zanadto oczywiste. Chociaż prezes PiS Jarosław Kaczyński twierdził potem, że zapoznał się z tymi materiałami i ma w tej sprawie inne zdanie. Te przykłady potwierdzają opinię, że lustracja w wydaniu IPN na pstrym koniu jeździ. Przekonał się o tym Kazimierz Kapla, były dyrektor liceum ogólnokształcącego z Olsztyna, postać znana i popularna w regionie, choćby z tego względu, że w latach 80. był komendantem Warmińsko-Mazurskiej Chorągwi ZHP. A wcześniej, o czym pisaliśmy w tekście „Poprawczak na harcerskim szlaku” (PRZEGLĄD nr 38/2021), stworzył drużynę harcerską w zakładzie wychowawczym w Reszlu na Warmii. Jego dorobek w pracy z trudną młodzieżą był niekwestionowany, co owocowało kolejnymi awansami w strukturze ZHP i odznaczeniem Krzyżem Za Zasługi dla ZHP. Na początku transformacji ustrojowej Kapla wyjechał do USA. Po powrocie do kraju pracował w szkołach podstawowych i gimnazjum, współtworzył Ekologiczne Liceum Ogólnokształcące „Kastalia” i przez rok był jego dyrektorem, a w 2002 r. wygrał konkurs na dyrektora V LO, zdobywając szacunek uczniów i uznanie lokalnej społeczności. Do tego stopnia, że w 2003 r. zajął drugie miejsce, tuż za znanym rajdowcem Marianem Bublewiczem, w plebiscycie miejscowej gazety na Olsztynianina 650-lecia w kategorii postać współczesna. Uznano to za sensację. Za dyrektorem przemawiały jednak takie atuty jak wysoki poziom nauczania, świetne zarządzanie i poprawienie wyposażenia szkoły, w tym zakończenie remontu w części budynku, utworzenie strzelnicy sportowej i zadaszenie kortów tenisowych. Kandydat na posła Za szczególne zasługi dla oświaty i wychowania minister edukacji Katarzyna Hall odznaczyła Kaplę Medalem Komisji Edukacji Narodowej, a prezydent RP Lech Kaczyński Złotym Medalem Za Długoletnią Służbę. Popularność Kazimierza Kapli próbował zdyskontować poseł PSL Zbigniew Włodkowski, wcześniej wiceminister edukacji, który w 2011 r. zaproponował mu kandydowanie z listy ludowców do Sejmu. Kapla, po dłuższym wahaniu, zgodził się i wystartował w wyborach z dziewiątego miejsca, przysparzając liderowi listy prawie 300 głosów, choć nie za bardzo się starał. Dobrze czuł się w roli dyrektora szkoły, poza tym niespecjalnie interesował się polityką. Za to polityka zainteresowała się takimi jak Kapla, o czym wkrótce miał się przekonać. Po wejściu w życie w 2006 r. ustawy lustracyjnej osoby pełniące funkcje publiczne zostały zobowiązane do przedłożenia oświadczenia, czy w okresie PRL współpracowały z organami bezpieczeństwa państwa. Gdy więc Kapla zaczął kolejną kadencję dyrektora liceum, w lutym 2008 r. napisał w oświadczeniu, że nie współpracował. Minęło kolejnych kilka lat, gdy niespodziewanie wezwał go do siebie prokurator oddziałowego biura lustracyjnego IPN w Białymstoku. I zaczął przepytywać o kontakty z oficerami SB. Kapla sądził, że to reperkusje jego startu w wyborach parlamentarnych. Mogło tak być, choć niekoniecznie, ponieważ weryfikacja tysięcy oświadczeń lustracyjnych zajmowała całe lata. Niemniej jednak dyrektor chciał wszystko wyjaśnić, przyznając, że w latach 1986-1989, gdy był komendantem chorągwi ZHP, odwiedzał go najpierw jeden, potem drugi funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. Ale – zastrzegał – były to oficjalne, jawne odwiedziny „opiekunów” z ramienia SB, tak jak w innych organizacjach, instytucjach, zakładach produkcyjnych czy redakcjach. Pięć kluczowych warunków Widocznie prokuratora nie przekonał, skoro ten w końcu 2014 r. przesłał do olsztyńskiego sądu wniosek
Tagi:
Ekologiczne Liceum Ogólnokształcące „Kastalia”, harcerstwo, IPN, Jarosław Kaczyński, Julia Przyłębska, Kazimierz Kapla, Kazimierz Kujda, kłamstwo lustracyjne, komunizm, Lech Kaczyński, lustracja, Marian Bublewicz, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, Olsztyn, PiS, polska dyplomacja, polska polityka, polska prawica, PRL, PSL, rząd PiS, SB, spółka Srebrna, Warmia, Zbigniew Włodkowski, ZHP