Głęboko przeżywała wyborczą porażkę, zamknęła się w swojej nowojorskiej rezydencji. Ale nie na długo Hillary Clinton głęboko przeżywała wyborczą porażkę. Miała powody być zmęczona po wyczerpującej kampanii, dlatego zamknęła się w swojej nowojorskiej rezydencji, by nie okazywać światu goryczy swej klęski. Ale nie na długo. Mieszkańcy Chappaqua widywali ją na spacerze z mężem. Chętnie zatrzymywała się na krótką pogawędkę i wspólne zdjęcie. Niektórzy wyborcy ściskali ją i pocieszali. Jedna z kobiet, Margot Gerster, po spotkaniu na spacerze Hillary i Billa tak opisała je na Facebooku: „Uściskałam ją, rozmawiałam z nią i powiedziałam, że jestem najbardziej dumna z chwili, kiedy jako matka wzięłam moją córkę, by zagłosować na nią”. (…) 16 listopada Hillary uczestniczyła w gali Children’s Defense Fund, organizacji, z którą współpracowała blisko od czasów studenckich. Było to bardzo emocjonalne spotkanie. Hillary przyznała, że ciężko przeżyła porażkę wyborczą, która zasmuciła miliony jej wyborców. „Były takie dni w minionym tygodniu, że jedyna rzecz, jaką chciałam zrobić, to zamknąć się z dobrą książką, z naszymi pieskami i nigdy nie opuszczać domu”. W 20-minutowym wystąpieniu Hillary mówiła o potrzebie właściwego podejścia do dzieci. „Żadne dziecko – powiedziała – nie powinno się bać pójścia do szkoły tylko dlatego, że jest Latynosem, Afroamerykaninem, muzułmaninem czy dzieckiem niepełnosprawnym”. Pani Clinton nawiązała też do wyborów. „Wiem – powiedziała – że wielu z was jest rozczarowanych wynikiem, ja również. Wiem, że nie jest to łatwe. Wielu ludzi w minionym tygodniu zadawało sobie pytanie, czy Ameryka to ten kraj, o którym myśleliśmy”. (…) Mimo porażki w walce o prezydenturę Hillary nadal cieszyła się dużą popularnością, zwłaszcza w Nowym Jorku. W związku z tym, że aktualny burmistrz Nowego Jorku, demokrata Bill de Blasio miał poparcie 51% wyborców, w miejscowej prasie pojawiły się spekulacje, że Hillary Clinton może ubiegać się o to stanowisko w następnych wyborach. Tym spekulacjom zaprzeczyła bliska współpracowniczka Hillary Neera Tanden, która 8 stycznia 2017 r. oświadczyła, że Hillary zamierza zajmować się pomocą dla dzieci i rodzin, a więc tymi problemami, którym poświęciła wiele lat swojej działalności. „Nie oczekuję, aby kiedykolwiek ubiegała się ona o obieralny urząd”, powiedziała Tanden. (…) Hillary Clinton wraz z mężem pojawiła się 20 stycznia 2017 r. na uroczystości zaprzysiężenia Donalda Trumpa jako 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Przed przybyciem do Waszyngtonu napisała na Twitterze: „Jestem tu dzisiaj, by uczcić naszą demokrację i jej stałe wartości. Nigdy nie przestanę wierzyć w nasz kraj i jego przyszłość”. Hillary pojawiła się na Kapitolu w białym stroju, co było symbolem walki kobiet amerykańskich o prawa obywatelskie. Wewnątrz zapewne miała uczucie, że ta ceremonia inauguracji powinna być jej uroczystością, jako że w wyborach prezydenckich uzyskała o 2,9 mln głosów więcej od Donalda Trumpa. Nic więc dziwnego, że kamery zarejestrowały jej na przemian uśmiechniętą i smutną twarz, kiedy słuchała przemówienia inauguracyjnego Trumpa, którego w kampanii wyborczej uznawała za niekompetentnego kandydata na prezydenta. Donald Trump w inauguracyjnym przemówieniu ani słowem nie wspomniał o rywalce z kampanii wyborczej. Natomiast uhonorował ją na lunchu, który odbył się na Kapitolu bezpośrednio po zaprzysiężeniu. „Proszę panią i wszystkich obecnych o powstanie”, powiedział prezydent Trump i wygłosił krótką laudację na cześć Hillary, której wcześniej wielokrotnie groził więzieniem. „Zostałem bardzo i to bardzo uhonorowany, kiedy dowiedziałem się, że państwo Clintonowie przyjdą dzisiaj. (…) Nie będę wiele mówił, ale mam wiele szacunku dla tych dwóch osób”, mówił Trump, zwracając się do państwa Clintonów. „Współpracujemy razem, mamy te same cele, wszyscy jesteśmy dobrymi ludźmi, niezależnie od tego, czy jesteśmy republikanami czy demokratami. To nie robi żadnej różnicy”, powiedział nowy prezydent Stanów Zjednoczonych. (…) Hillary Clinton stopniowo wychodziła z cienia, w którym skryła się po porażce wyborczej. 7 marca 2017 r. przemawiała na konferencji kobiecej w Nowym Jorku. Podkreślała potrzebę większego zaangażowania się ze strony kobiet w życie polityczne i zażartowała, aby nie brać z niej przykładu, kiedy po przegranych wyborach zaszyła się we własnym domu. „Miejmy nadzieję – powiedziała – że pojawi się fala młodych kobiet ubiegających się o stanowiska polityczne i powinniśmy je poprzeć w każdy możliwy sposób”. Następnego dnia, 8 marca, w Międzynarodowym Dniu Kobiet, przemawiała w Waszyngtonie