Rozmowa ze Zbigniewem Siemiątkowskim Wywiad PRL – bronił socjalizmu, likwidował zdrajców, walczył o władzę, rozbijał „Solidarność”. A potem organizował wielki zwrot – Gdy spojrzymy na polski wywiad w czasach PRL, jedna rzecz uderza – ewolucja postaw. Od zakonu ideowych komunistów po absolutnych technokratów, jak najdalszych od ideologii. Ta ewolucja – to przypadek? – To tendencja ogólnoświatowa. Jeżeli sięgniemy do wspomnień byłych oficerów CIA, to cóż widzimy? Każdy narzeka, że to już nie jest ta elitarna służba, do której wstępował. Wywiad amerykański, w czasie wojny OSS, potem CIA, to był w pierwszych swoich latach – używając tego sformułowania – także zakon. Tworzyli go ludzie ideowi, pochodzący z zamożnych rodzin patrycjuszowskich, dobrze wykształceni, absolwenci najlepszych uniwersytetów Wschodniego Wybrzeża, którzy wstępowali do tej służby, wierząc w ideały wolnego świata, demokracji. Po drugiej stronie było podobnie. W Polsce w latach 50. kształtowała się również kasta profesjonalnych, dobrze przygotowanych młodych ludzi, starannie wyselekcjonowanych z wyższych uczelni cywilnych, głównie ze Szkoły Wyższej Służby Zagranicznej, a później z SGPiS. Oni też wierzyli w ideały. – Społeczeństwa socjalistycznego. – Wierzyli, że komunizm przyniesie w skali światowej wyzwolenie społeczne, skończy z dyskryminacją i wyzyskiem, że zło jest związane z imperializmem, a jego uosobieniem są Stany Zjednoczone. Czuli się żołnierzami partii. Uważali, że polska racja stanu to socjalizm i sojusz ze Związkiem Radzieckim. Oni w to autentycznie wierzyli. W następnych latach, wraz ze zmianami generacyjnymi, zarówno w Polsce, jak i za oceanem, służba wywiadu staje się takim samym dobrym miejscem pracy i kariery jak każde inne. Jest to wspólna tendencja – od ideowców z zakonu do technokratów z korporacji. Stąd łatwość, z jaką ludzie służb potrafili się ze sobą dogadywać. Bo byli tacy sami. Długa i Ksawerów – Są różne opinie na temat polskiego wywiadu. Jedni twierdzą, że był całkowicie uzależniony od Rosjan, drudzy, że była to służba samodzielna, jedna z lepszych w świecie. Jak to wyglądało? – To zależy, w jakim okresie. Na pewno w latach 50. nikt o samodzielności w wywiadzie nie myślał. W każdym wydziale byli doradcy radzieccy, a szkolenie odbywało się na radzieckich skryptach. Choć w przeciwieństwie do innych departamentów w Departamencie VII Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, który był poprzednikiem Departamentu I MSW, bardzo niewielka liczba funkcjonariuszy była szkolona w Związku Radzieckim. Dosłownie można było ich policzyć na palcach jednej ręki. Byli to przeważnie absolwenci szkoły NKWD w Kujbyszewie. – Więc gdzie wywiad szkolił swój narybek? – Najpierw w szkole MBP w Legionowie. Potem na ul. Długiej w Warszawie. Dzisiaj mieści się w tym budynku Wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Tam też mieściła się szkoła wywiadu, która wypuściła w 1953 r. pierwszą setkę cywilnych, wykształconych już w Polsce Ludowej ludzi. Nie z awansu partyzanckiego, tylko z awansu… – …społecznego. – Owszem, społecznego, bo studenci musieli mieć prawidłowe pochodzenie społeczne. Ale kierowano się też kryteriami merytorycznymi, naukowymi. Potem szkołę przeniesiono do pałacyku na Ksawerowie, dzisiaj mieści się tam Departament Ochrony Zabytków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ostatni oficerowie wywiadu mury Ksawerowa opuścili w 1972 r. Z tych szkół wyszła kadra, która przejęła kierownictwo w wywiadzie w latach 70. Z tych szkół wyszli dyrektorzy wywiadu, wiceministrowie spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, niezliczeni ambasadorowie. Tajemnica Kiejkut – Najsłynniejsza szkoła wywiadu to Kiejkuty… – To już są lata 70., pierwszy rocznik to rok 1973. Na fali gierkowskiego ożywienia, budowy nowej Polski, do wywiadu przychodzi wtedy grupa ludzi bardzo dobrze wykształconych, znających języki, świat. W dużym stopniu są to dzieci ówczesnych prominentów partyjnych – syn kierownika Wydziału Zagranicznego KC, syn ministra spraw wewnętrznych, wiceministra spraw wewnętrznych, syn ministra żeglugi… – Interesujące są relacje, które zebrał pan o nauce w tej szkole. Wykładowcy nie mówili o partii, o socjalizmie, Związku Radzieckim. Za to mówili o Polsce, i że są kontynuatorami kilkudziesięcioletniej tradycji polskiego wywiadu. – I tu stawiali kropkę, że, w domyśle, są kontynuatorami wywiadu AK, Polskich Sił Zbrojnych za Zachodzie, przedwojennej Dwójki, rotmistrza Jerzego Sosnowskiego… Kadra w Kiejkutach w latach 70. to byli oficerowie z najwyższej półki. Z samego wyglądu, sposobu noszenia się byli autorytetem dla
Tagi:
Robert Walenciak