„Historia i teraźniejszość” bez przyszłości

„Historia i teraźniejszość” bez przyszłości

Warszawa, 14.06.2022. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek podczas konferencji dla nauczycieli dot. przedmiotu Historia i Teraźniejszość, 14 bm. w Warszawie. Od 1 września br. uczniowie szkół ponadpodstawowych na zajęciach z nowego przedmiotu będą poznawać według porządku chronologicznego najważniejsze wydarzenia i procesy zachodzące w kolejnych dekadach II połowy XX wieku i początku XXI wieku w Polsce i na świecie. (ls/doro) PAP/Leszek Szymański

„HiT” to w zasadzie nie podręcznik, tylko esej konserwatysty zżymającego się na kierunek, który obrała cywilizacja Zachodu O podręczniku do przedmiotu historia i teraźniejszość wypowiedzieli się już prawie wszyscy. Nawet aktorka Barbara Kurdej-Szatan („Obrzydliwe”), a także Donald Tusk („Moim zdaniem nie ma granic łajdactwa dla nich. Nie ma takiej linii, której nie przekroczą”, mówił to naturalnie ze łzami w oczach). Nie będę zatem streszczał książki prof. Wojciecha Roszkowskiego, tylko podsumuję, co dziś wie o niej opinia publiczna. Po pierwsze: że w zasadzie nie jest podręcznikiem. To 500-stronicowy esej konserwatysty zżymającego się na kierunek, który obrała cywilizacja Zachodu. Naturalnie budzi on moralną i estetyczną odrazę autora, który nie potrafi tego odruchu ukryć, a pewnie i nie za bardzo chce go ukrywać. Książka nie ma typowej dla podręcznika struktury – zadań do wykonania, streszczonego w postaci krótkich haseł materiału do powtórzenia. Jeśli się pojawiają, to rzadko i ewidentnie wyglądają na dopisane później. Po drugie: książka ukazała się nakładem wydawnictwa Biały Kruk, publikującego m.in. modlitewniki, ale także wielotomowe „Dzieje Polski” czołowego prawicowego intelektualisty, historyka, prof. Andrzeja Nowaka, który (naturalnie zbiegiem okoliczności) był też recenzentem wydawniczym książki Roszkowskiego. Drugim recenzentem wydawniczym był historyk z Torunia prof. Wojciech Polak, również znany z ultrakonserwatywnych poglądów. „Traktuje młodzież poważnie”, pisał w portalu braci Karnowskich o podręczniku. Recenzenci z ramienia ministerstwa także byli bezpieczni: prof. Tadeusz Wolsza należy do Kolegium IPN, dr Rafał Drabik jest członkiem Rady Historycznej przy Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Wszystko więc zostało w wielkiej konserwatywnej rodzinie. Wiemy zarazem, że recenzent niebędący kolegą ideowym autora miał z książką problem. Dr hab. Grzegorz Ptaszek, recenzent językowy, uznał m.in., że podręcznik „zawiera wiele błędów językowych i nie stanowi wzoru poprawnej polszczyzny”, prezentuje przy tym „jednostronną wizję kultury i świata”. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek jednoznacznie poparł Roszkowskiego. „Agresja i hejt ze strony potomków ubeków, resortowych dzieci”, skwitował po swojemu krytykę podręcznika. Który, dodajmy, pasuje do podstawy programowej przedmiotu. Jest ona dokładnie taka sama: wysoce zideologizowana i obliczona na to, żeby wychowywać przyszłych wyborców prawicy. Błędy i projekcje Wiemy, że w książce Roszkowskiego roi się od błędów oraz ideologicznych fantazji. Prawda, że żaden podręcznik nie jest wolny ani od jednego, ani od drugiego. Każdy autor i każda autorka ma swoje poglądy. Każdemu błędy się zdarzają. Na Twitterze internauci prześcigali się w wychwytywaniu tych z „Historii i teraźniejszości”. A znaleźli dużo. Złe mapy, błędy w faktach i datach, usterki i kurioza. Użytkownik „Pamięć / Remembrance” obliczył, że Roszkowski poleca licealistom 150 książek Białego Kruka, nazywając własnego wydawcę „ulubionym krakowskim wydawnictwem papieża”, naturalnie Jana Pawła II. Całe passusy w podręczniku okazały się przepisane z poprzedniej książki Roszkowskiego, „Roztrzaskane lustro”. To nie przypadek, obie te książki są napisane tak samo o tym samym, czyli o upadku Zachodu. Czasami trudno ocenić, czy opinie autora są po prostu merytorycznym błędem, czy konserwatywną fantazją, w którym miejscu górę bierze ideologia, a w którym zwykła niewiedza. Jedno i drugie tworzy unikatową mieszankę, której potencjał trzeba docenić. Dobrym przykładem jest fragment, w którym Roszkowski pisze o „produkcji dzieci” i zastanawia się, przez kogo będą kochane. Ten kuriozalny kawałek zdobył bodajże największy rozgłos: to o nim wypowiadali się m.in. Donald Tusk oraz Barbara Kurdej-Szatan, a także wielu innych krytyków i krytyczek. Tego fragmentu dotyczy proces o naruszenie dóbr osobistych, który z powództwa prywatnego planuje wytoczyć autorowi ojciec dziecka z in vitro. Michnik jest Żydem, który chciał dogadać się z Rosjanami W „Historii i teraźniejszości” znajdziemy fragmenty bardzo zabawne, ale też nieco straszne. Na przykład wśród opozycjonistów aktywnych w latach 60. i 70. w PRL autor wymienia Adama Michnika, o którym uczeń dowie się głównie, że jest „pochodzenia żydowskiego” (za to nie dowie się, dlaczego był ważną osobą). Oprócz Michnika wymienieni z imienia i nazwiska są Jakub Karpiński, Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz, część składu KOR oraz bracia Kaczyńscy, przy czym na zdjęcie zasłużył Lech Kaczyński. Roszkowski manipuluje poglądami ówczesnej opozycji, twierdząc, że środowisko KOR dążyło tylko do „większych swobód” i chciało „dogadać się” ze Związkiem Radzieckim. Pisze przy tym, że bracia Kaczyńscy – postacie wówczas bez żadnego znaczenia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 38/2022

Kategorie: Opinie