„Zimna wojna” polsko-ukraińska Po przewrocie kijowskim w 2014 r. polska opinia publiczna była przekonywana przez establishment polityczno-medialny, że stosunki polsko-ukraińskie są bardzo dobre, a strategiczne partnerstwo z pomajdanową Ukrainą to fundament polskiej racji stanu. Teraz okazuje się, że te stosunki nie są jednak tak dobre, a nawet są złe, można wręcz mówić o „zimnej wojnie” polsko-ukraińskiej. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zapowiedział 2 listopada br., że zostaną uruchomione procedury uniemożliwiające wjazd do Polski tym Ukraińcom, którzy zajmują antypolskie stanowisko, np. zakładając mundury dywizji Waffen SS Galizien. Szef polskiej dyplomacji nagle zauważył to, czego dotychczas on i jego poprzednicy długo nie dostrzegali. Przecież gloryfikowanie ukraińskiej dywizji SS i UPA miało miejsce na Ukrainie jeszcze przed przewrotem z 2014 r. Oświadczenie ministra Waszczykowskiego stanowi w dużej mierze pokłosie wojny, jaką toczy od dawna polski Instytut Pamięci Narodowej ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Powodem konfliktu jest polityka historyczna pomajdanowej Ukrainy. Dotychczas wiele środowisk politycznych w Polsce dyskretnie jej nie zauważało, ale obecnie nie da się już ukryć, że budowanie przez Ukrainę tożsamości na fundamencie nacjonalizmu jest poważną przeszkodą we wzajemnych stosunkach. Doszły one do ściany, kiedy Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej (UINP) zablokował prace zespołu badawczego polskiego IPN na Ukrainie, które miały na celu ustalenie miejsc spoczynku m.in. ofiar ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego i doprowadzenie do ekshumacji. Dlatego w oświadczeniu ministra Waszczykowskiego znalazła się groźba, że konsekwencje poniosą również te osoby ze strony ukraińskiej, które uniemożliwiają ekshumacje ofiar UPA i NKWD oraz renowację polskich miejsc pamięci. Konferencja w Czerkasach Jak głęboka jest przepaść dzieląca polskie i ukraińskie postrzeganie historii, pokazało też V Polsko-Ukraińskie Forum Historyków, które odbyło się w Czerkasach na Ukrainie od 19 do 22 października 2017 r. Konferencję zorganizowały UINP i polski IPN. Wiodącym tematem były wydarzenia na Chełmszczyźnie w latach 1942-1944 w kontekście ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego. Chodzi o dokonane przez polskie podziemie w 1942 r. zabójstwa Ukraińców, którzy zostali przesiedleni na wschodnią Lubelszczyznę w ramach prowadzonej za zgodą Hansa Franka ukrainizacji ziemi chełmskiej. Zabójstwa te – zdaniem nacjonalistycznej historiografii ukraińskiej – miały być przyczyną ludobójczych działań UPA wobec ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Szef pionu naukowego polskiego IPN, dr hab. Mirosław Szumiło, w wypowiedzi dla PAP skomentował wyniki konferencji następująco: „Historycy ukraińscy twierdzą, że mordy dokonane przez polskie podziemie na Ukraińcach na Chełmszczyźnie w 1942 r. były przyczyną antypolskiej akcji UPA na Wołyniu w 1943 r. Ich zdaniem liczba ofiar ukraińskich na Chełmszczyźnie miała wynosić kilkaset osób, co spowodowało, że ukraińscy uciekinierzy z tego terenu zanieśli na Wołyń informacje o rzekomych polskich zbrodniach. W polskich referatach pokazaliśmy jednak, że twierdzenia te nie znajdują potwierdzenia w faktach”. Należy w tym miejscu podkreślić, że punkt widzenia nacjonalistycznej historiografii ukraińskiej w tej sprawie został już wcześniej podważony przez takich polskich historyków jak Grzegorz Motyka i Ryszard Torzecki, których trudno posądzić o nastawienie antyukraińskie. Grzegorz Motyka stwierdził na podstawie dostępnych źródeł, że w 1942 r. w całym dystrykcie lubelskim z rąk polskiego podziemia w wyniku pojedynczych egzekucji zginęło ok. 30 Ukraińców, a nie 400 – jak twierdzi strona ukraińska1. Z kolei Ryszard Torzecki zaprzeczył, że najbardziej znany z zabitych wówczas Ukraińców – przedwojenny senator Iwan Pasternak (1876-1943) – zginął z „wyroku sądu AK czy delegatury”. Zdaniem Torzeckiego Pasternak „został śmiertelnie postrzelony (umarł w szpitalu) z rąk nieznanych sprawców, jak to określiło niemieckie śledztwo” i był to „akt wojennego bandytyzmu”2. Ustalenia Grzegorza Motyki potwierdził uczestniczący w konferencji w Czerkasach prof. Igor Hałagida – naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Gdańsku, z pochodzenia Ukrainiec. Badacz ten zaprezentował statystykę strat ukraińskich w dystrykcie lubelskim, z której wynika, że w 1942 r. zabito na tym terenie 388 Ukraińców, z czego aż 319 zginęło z rąk Niemców. Tylko w przypadku dwóch ofiar są dowody, że zginęły z rąk AK, dwie dalsze zginęły prawdopodobnie z rąk partyzantki komunistycznej, a w przypadku 65 osób sprawcy zabójstw są nieznani. Część mogła zginąć w wyniku akcji polskiego podziemia, ale większość prawdopodobnie padła ofiarą zwykłych band rabunkowych. „W związku z tym możemy stwierdzić, że wydarzenia na Chełmszczyźnie w 1942 r. nie miały