Kraj średniej wielkości nie może się wstydzić swej historycznej obecności i nikt też tej obecności nie może lekceważyć, czy negować Rozmowa z prof. Normanem Daviesem – Ma pan w Polsce gorących zwolenników i równie nieprzejednanych przeciwników. Jedni zarzucają panu “wiedzę w kapsułkach” na temat Polski, drudzy “na kolanach” przyjmowali pańskie “Boże igrzysko” czy “Europę”. Dlaczego budzi pan takie namiętności? – Mogę się tylko domyślać. Ale nie wiem na pewno. Z jednej strony, Polacy bardzo się cieszą, że wprowadziłem historię Polski do europejskiej współczesnej historii, pisząc o Polsce po angielsku. Z drugiej, uważają, że żaden obcokrajowiec porządnej historii Polski nie może napisać. Najważniejsze dla mnie, że moje książki są czytane i dyskutowane, czego mam jednoznaczny dowód nie tylko na spotkaniach w Polsce, ale i w listach Anglików, które dostaję na adres internetowy. – Czy są fakty z historii Polski, o których wolałby pan jako Anglik nie wiedzieć? – Niestety, tak. Z pewnym zawstydzeniem np. mówię o pomocy Wielkiej Brytanii dla Polski w czasie II wojny światowej. Tzw. militarna “potęga” brytyjska była na początku wojny niewielka. Nie było odpowiednich samolotów, które mogłyby przelecieć z Londynu do Warszawy i z powrotem, nie było regularnego wojska. Wlk. Brytania była imperium, ale nie wojskowym. Właściwie jedynie flota spełniała część wymagań i oczekiwań. Pomoc Polsce w czasie II wojny była, także w czasie powstania warszawskiego, niewystarczająca. Stalin już po 1942 r. blokował de facto wszelkie działania Brytyjczyków, a Churchill sam mówił pod koniec wojny, że “podpisuje pakt z diabłem”, zdając sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji. Natomiast “brytyjskim wstydem” jest fakt, że nasz rząd – co ujawniły dokumenty – bardzo wcześnie wiedział o zbrodni katyńskiej. A jednak przykrył ten fakt starannym milczeniem. Wolałbym, oczywiście, żeby postawa Brytyjczyków była inna, ale fakty mówią za siebie. – Polacy, najczęściej z okazji rocznic, wracają do śmierci generała Sikorskiego i do “zagubionych” dokumentów wywiadu polskiego przekazanych rządowi brytyjskiemu pod koniec wojny. – To są dwie różne sprawy. Śmierć generała Sikorskiego – według mojej wiedzy, a tajny raport widziałem już 17 lat temu – była nieszczęśliwym wypadkiem, a nie incydentem politycznym. Dokumenty w tej sprawie są już dość dawno odtajnione przez rząd brytyjski. Warto je czytać bez emocji. Natomiast zupełnie innym problemem są tajne akta wywiadu polskiego, przekazane przez Rząd Emigracyjny w Londynie Ministerstwu Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii pod koniec wojny. W tej sprawie, która wydaje mi się superniejasna, pisałem do premiera Blaira. To archiwum zniknęło z “oczu świata”. Premier Blair odpowiedział na mój list i napisał, że “ktoś” zniszczył dokumenty, nie znając ich wagi. Oczywiście, to tłumaczenie jest niewiarygodne. To wprost niemożliwe, żeby “ktoś” przez przypadek w 1945 lub 1946 r. zniszczył tajne polskie archiwum wywiadu. Moje spekulacje idą w stronę archiwów w Moskwie albo Ameryce. Tylko te dwa państwa – według mnie – mogą dysponować kopiami tamtych dokumentów. A gdzie są oryginały – nie wiem. – Czy jest pan polonofilem? – Dobre pytanie. Im bardziej poznaję Polaków, a mam ścisły z nimi związek od 35 lat, tym łatwiej mi stwierdzić, że są jak każdy naród: dobrzy – źli, ciekawi i nieciekawi. Kocham Polaków i czasami ich nienawidzę. Moje reakcje są mieszane. Mam żonę Polkę, przyjaciół Polaków i staram się nie być jednostronnym polonofilem. Kiedy pisałem historię Polski w “Bożym igrzysku” czy w “Europie”, starałem się pokazać Polskę jako normalny kraj, dlatego mówiłem czasem dobrze o Polsce, czasem źle. Polska wcześniej nie istniała w sposób szczególny w historiografii europejskiej, dlatego zacząłem o niej pisać. Kraj średniej wielkości nie może się wstydzić swej historycznej obecności i nikt też tej historycznej obecności Polski nie może lekceważyć czy negować. – Wydaje się, że w XX w. historia Polski znalazła się w “komfortowej” sytuacji na świecie i w Europie. “Solidarność” i papież Jan Paweł II – to nowa jakość. – To nowa świadomość historyczna współczesnych. Przedtem na Zachodzie znano głównie nazwiska polskich piłkarzy, szczególnie w Anglii po słynnym meczu na Wembley. – Zaczął pan swój flirt z Polską od dość przypadkowego spotkania w Londynie z Antonim Słonimskim. – To prawda. I nawet myślałem przez chwilę, że Antoni Słonimski mówi po rosyjsku, bo wtedy uczyłem się rosyjskiego i miałem plany, by wyprawić się
Tagi:
Alina Kietrys