Internetowa propaganda

Internetowa propaganda

a wolf in shepherd has a stick with the symbol of facebook and is followed by sheep

Badania z Oksfordu pokazują, jak prawicowi politycy i nacjonaliści manipulują polskimi użytkownikami sieci „Jednym z niepokojących aspektów sprawy jest to, że oczywiste boty rozsiewają wysoce zapalne i często ksenofobiczne treści”, napisał Robert Gorwa, członek zespołu badającego propagandę komputerową w dziewięciu krajach, w raporcie Oxford Internet Institute na temat manipulowania przez polityków polskimi użytkownikami sieci. I dodał, że jest to problem o szczególnym znaczeniu, ponieważ tak zmanipulowane treści są obserwowane przez zwyczajnych odbiorców i traktowane jak sygnały tego, czym interesuje się opinia publiczna i co myślą ludzie. Tymczasem w rzeczywistości są one wynikiem propagandy i celowej dezinformacji, bardzo sprawnie rozsiewanej za pomocą Facebooka i Twittera oraz komentarzy zamieszczanych w wielu innych miejscach w sieci – choćby na forach stron informacyjnych. W naszym kraju, wynika z konkluzji raportu zatytułowanego „Komputerowa propaganda w Polsce”, jest pod tym względem gorzej niż w Wielkiej Brytanii, we Francji i w Niemczech, a podobnie jak w Stanach Zjednoczonych w okresie kampanii prezydenckiej. Co jest porównaniem o tyle istotnym, że we wszystkich tych krajach dostrzeżono wagę problemu i stał się on przedmiotem troski opinii publicznej oraz specjalistów. Powołano komisje parlamentarne do wyjaśnienia skali zjawiska, a na firmy zarządzające platformami społecznościowymi wywierano nacisk, by zapanowały nad sytuacją. We Francji przed ostatnimi wyborami prezydenckimi doprowadziło to do usunięcia z Facebooka 30 tys. fałszywych kont. Był to zapewne jeden z powodów, dla których nad Loarą obroniono się przed falą populizmu. Nie udało się to w Polsce i zapewne m.in. z tego powodu trafiliśmy pod lupę naukowców z Oksfordu. Gołym okiem było też widać ogromne podobieństwa między komunikacją w sieci, która wspierała wybór Trumpa lub brexit, i tą popierającą PiS oraz Andrzeja Dudę. Jeden pisze za 15 „Podczas gdy komentatorzy skłaniają się ku temu, by łączyć te zmiany (chodzi o zmiany w Polsce – przyp. aut.) z szerszym trendem prawicowego populizmu w Europie, ich interesującym aspektem, który pozostaje niedostatecznie zbadany, jest to, jaką rolę odegrał w nich internet oraz media społecznościowe”, napisał Gorwa i postarał się parę spraw wyjaśnić. W tym celu przeprowadził badania jakościowe, na które złożyły się wywiady ze specjalistami. Dotyczyły one głównie Facebooka, gdzie trudniej o analizy statystyczne, a liczba komunikacji ma mniejsze znaczenie. Później uzupełniono je ilościowym badaniem Twittera, które potwierdziło, jak źle jest z polską siecią. Szczególnie ciekawe okazały się rozmowy z jednym z praktyków manipulowania siecią. „W ciągu ostatnich 10 lat jego firma stworzyła ponad 40 tys. unikalnych tożsamości, każdą z wieloma kontami na różnych platformach społecznościowych i portalach, unikalnymi adresami IP, a nawet własnymi osobowościami, kreując kilkaset tysięcy fałszywych kont, które były wykorzystywane w polskiej polityce oraz wielu wyborach”, relacjonuje Robert Gorwa w raporcie i dokładnie opisuje, co później robi się z takimi kontami. A działa to tak, że każdy pracownik firmy zarządza mniej więcej 15 tożsamościami. Każda z nich ma swój styl, swoją historię i ludzi, na których wpływa. Nie chodzi bowiem o to, by bezpośrednio wpływać na opinię publiczną. Bardziej liczy się wpływanie za pomocą sygnałów popularności (lajków, przychylnych komentarzy) na liderów opinii – blogerów, dziennikarzy, polityków, administratorów popularnych stron, ważnych aktywistów. „Poprzez infiltrację wpływowych grup na Facebooku, podkładanie komentarzy i bezpośrednie rozpoczynanie dyskusji z tymi liderami opinii dąży się do celu, którym jest przekonanie wybranych osób, że podążający za nimi szczerze wierzą w określony argument, i dostarczenie długoterminowych bodźców pchających w kierunku pewnych strategicznie określonych pozycji”, czytamy w raporcie. Co oznacza mniej więcej tyle, że zadaniem tych ludzi jest pisanie komentarzy, które przekonają osoby mające poglądy inne od wygodnych dla zleceniodawcy, że te są niepopularne, i zniechęcą do zabierania głosu lub skłonią do zmiany poglądów. Gorwa nie sprawdzał, czy tak to działa, ale praktyka korzystania z sieci każe stwierdzić, że jest to metoda nie tylko makiaweliczna, ale też wyjątkowo skuteczna. Badania pokazują bowiem, że dla wielu odbiorców informacji w sieci komentarze są równie wiarygodne jak artykuły, do których się odnoszą – nawet gdy te pochodzą z zaufanych i poważnych źródeł. Efekt jest więc podwójny. Nadawcy niepopularnych komunikatów zaczynają z nich rezygnować, bo wszyscy lubimy mieć rację i otrzymywać pozytywny sygnał zwrotny. W oczach innych zaś taki komunikat traci

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2018, 2018

Kategorie: Media