Premier Netanjahu podjął decyzję o budowie kolejnego muru granicznego, aby zabezpieczyć się przed nowym wybuchem terroryzmu, który wzbiera w Strefie Gazy Po długim, najeżonym elektroniką murze wokół okupowanych palestyńskich terytoriów Zachodniego Brzegu Jordanu Izrael zbuduje drugi, który odgrodzi go od Egiptu. Każdy z 7,1 mln Izraelczyków otrzyma od państwa do 2013 r. maskę gazową. Wypróbowany w tych dniach system antyrakietowy „Żelazna kopuła” ma chronić ludność terenów graniczących ze Strefą Gazy przed atakami palestyńskich rakiet. Jedyne państwo Bliskiego Wschodu dysponujące bronią atomową i supernowoczesną, świetnie zorganizowaną i wyszkoloną armią jest przygotowane do odparcia nowych ataków terrorystycznych. Naród, który ma w pamięci zbiorowej tragiczne doświadczenie Holokaustu, nie zaniechał w dziedzinie obrony niczego. Powinno to stwarzać podstawę do spokojnego poszukiwania przez Izrael pozytywnych rozwiązań w stosunkach z najbliższymi sąsiadami, Palestyńczykami – sugerowali niejednokrotnie publicyści wpływowego izraelskiego dziennika „Haarec”. Wszystko jednak zdaje się zmierzać w odwrotnym kierunku. Postawienie przez prawicowy rząd premiera Benjamina Netanjahu wyłącznie na rozwiązania typu militarnego jest przyczyną wzrastającego zaniepokojenia wspólnoty międzynarodowej. Gigantyczne okopy Nowy mur, długości 250 km, powstanie na południowo-zachodniej granicy Państwa Izrael. Ma kosztować 1,5 mld dol. Łącznie z murem bezpieczeństwa wokół okupowanych przez Izrael palestyńskich terytoriów Zachodniego Brzegu, który będzie miał 721 km długości i został już wzniesiony w jednej trzeciej, maleńki Izrael zostanie nowocześnie ogrodzony na długości prawie 1000 km. Mur ma odgrodzić Izrael od napływu niepożądanych imigrantów, przybywających z Etiopii, Erytrei czy Darfuru. Po stronie egipskiej strzela do nich straż graniczna. Od jej kul zginęło w zeszłym roku 20 tych nieszczęśników, premier Benjamin Netanjahu postanowił jednak rozwiązać sprawę radykalnie. Według niego, każdego dnia co najmniej setce udaje się przejść granicę. Dostają w Izraelu pracę w charakterze ogrodników lub sprzątają hotele w Ejlacie, izraelskim kurorcie nad Morzem Czerwonym. Netanjahu, uzasadniając decyzję w sprawie muru, oświadczył: „Podjąłem ją, aby zamknąć granicę przed infiltracją terrorystów. To strategiczna decyzja mająca zagwarantować żydowski i demokratyczny charakter Izraela”. Zdaniem premiera, już sam fakt, że w Izraelu nielegalnie przebywa, według jego oceny, 300 tys. cudzoziemców, zagraża takiemu charakterowi państwa. Izraelskie demokratyczne organizacje pozarządowe kwestionują jednak tę liczbę jako mocno zawyżoną. Jednak najistotniejsza przy podejmowaniu decyzji o zbudowaniu muru na pustyni była sprawa zagrożenia terrorystycznego. Mur odgradzający Izrael od Zachodniego Brzegu spełnił swoje zadanie. Odkąd powstał, ustały w Izraelu przeprowadzane przez islamskich fanatyków krwawe zamachy samobójcze, w których ginęły dziesiątki obywateli Izraela. Po co więc nowy mur? Wojskowi izraelscy przewidują, że radykalny ruch Hamas, rządzący od lata 2007 r. w Strefie Gazy, zacznie wysyłać zamachowców na ich terytorium przez egipską pustynię. Taka prognoza, zdaniem ekspertów z organizacji pomocowych ONZ działających w Strefie Gazy, musi być oparta na założeniu, że ciśnienie w kotle Gazy, gdzie na obszarze równym trzem mazowieckim gminom stłoczono w nieludzkich warunkach 1,5 mln palestyńskich uchodźców, będzie nadal wzrastać. Zmiana sposobu okupacji W 2005 r. Izrael ewakuował ze Strefy Gazy swych osadników i wojsko. Jednak w przekonaniu wielu europejskich ekspertów od Bliskiego Wschodu, nie był to wcale pierwszy krok w kierunku dekolonizacji tej enklawy. Raczej manewr strategiczny uczyniony w przewidywaniu, że sytuacja humanitarna na tym straszliwie zatłoczonym skrawku ziemi będzie szybko się pogarszać, co będzie sprzyjało palestyńskim ekstremistom. Istotnie, w czerwcu 2007 r. Hamas siłą odebrał tam władzę administracji umiarkowanego prezydenta Autonomii Palestyńskiej, Mahmuda Abbasa. Izrael zareagował ustanowieniem ścisłej blokady Strefy, przepuszczając jedynie – i to z dużymi przerwami – konwoje z międzynarodową pomocą humanitarną. „To nie było wycofanie się Izraela z Gazy, lecz zmiana sposobu jej okupacji”, napisał 5 stycznia hiszpański dziennik „El Pais”, przypominając trzytygodniową izraelską ofensywę wojskową w Strefie Gazy na przełomie 2008 i 2009 r. Zginęło wówczas 1,5 tys. Palestyńczyków, głównie cywilów, a 5 tys. zostało rannych. W gruzach legły tysiące domów. Inwazja stanowiła odpowiedź na ostrzeliwanie rakietami i pociskami moździerzowymi przez palestyńskich ekstremistów pogranicznych terenów Izraela. Ostrzał prymitywnymi palestyńskimi rakietami własnej konstrukcji był
Tagi:
Mirosław Ikonowicz