Mój sześciolatek groził, że nie wejdzie do samolotu, bał się. Wszedł jednak bez protestów, bo jak zostać samemu na lotnisku. Przed startem poprosiłem pilotów, by mógł zajrzeć do kokpitu. Drugi pilot wstał i Franio zasiadł w fotelu i dotykał sterów. Zdawał się zbyt poruszony, by czerpać z tego przyjemność, na jaką zasługiwała ta sytuacja. Od razu pomyślałem o kokpicie tamtego tupolewa. Gdyby nie błąd pilota, Lech Kaczyński przegrałby wybory prezydenckie, a PiS nie wygrałoby wyborów parlamentarnych. Tak zagapienie się jednego człowieka sprowadziło na Polskę narodowe nieszczęście. Wpływ przypadku na historię zdaje się niedoceniony. Spotykamy w samolocie Łukasza, syna mojej przyjaciółki, mieszka od roku w Tel Awiwie. Filmowiec dokumentalista. Niedawno przyznano mu obywatelstwo izraelskie, uczy się hebrajskiego. Jego dziadek miał żydowskie pochodzenie, o czym Łukasz wcześniej nie wiedział. Ciekawe u młodych to gorączkowe szukanie żydowskich korzeni i głębinowe przejęcie się tym, jeśli coś znajdą. Służba wojskowa trwa w Izraelu trzy lub pięć lat, potem do emerytury są szkolenia, miesiąc w roku. Dzieci w tym kraju rozpieszczane są jak u nas, ale rodzice tam się tłumaczą: musimy się śpieszyć z czułością, zaraz potem idą wojska, gdzie dostaną w skórę. Armia jest demokratyczna, szeregowiec jest na ty z generałem, ale trening bywa morderczy, co nie omija kobiet. Iftaha pamiętam jako małego chłopca, delikatnego i subtelnego, o którego wszyscy martwili się, jak sobie da radę w życiu. Sam wybrał elitarną jednostkę. Specjalizowali się w wykonywaniu nocnych zadań na terenie przeciwnika. Jak wszyscy w Izraelu po wojsku jedzie na rok w świat na wielkie wakacje. Potem dopiero studia. Armia nie tylko scala ten kolorowy, różnorodny i skłócony wewnętrznie naród, ale też pozwala ludziom nawiązywać wiele kontaktów, co jest cenne w biznesie. Cały Izrael raz w tygodniu spotyka się rodzinnie. Kraj mały, więc wszyscy mogą dojechać. To bardzo łączy ludzi, ale też dzieli. Przy rodzinnym stole powszechne są kłótnie o politykę. Premier Netanjahu u połowy Izraelczyków budzi podobne emocje, jak u nas Kaczyński. A jego rząd, jak nasz, narzeka, że liberalne media są mu wrogie. I kombinuje, jak wziąć je za mordę. Analogie o tyle ryzykowne, że tu wszystko jest na ostrzu noża. Miliony Arabów wokół tylko czyhają, by pożreć ten kraj. Polskę i Izrael jednak wiele łączy, ale najwidoczniej podobny typ neurastenii. Można krytykować Izrael za wiele, ale jest pewne, że demokracja tu głęboko zakorzeniona i funkcjonuje, co nie jest proste w kraju, który jest jak jeden wielki obóz wojskowy. Wsadzono do więzienia premiera tego kraju Olmerta – za łapówki. Właśnie wyszedł z pudla. A prezydent Kacaw siedział za molestowanie swoich pracownic. Korupcja na szczytach władzy jest wszędzie, mało jest jednak krajów, w których skazuje się w prawomocnych procesach premiera i prezydenta, a to nie jest wstrząsem dla państwa. Judaistyczna religijność ma wiele form. Zacząłem o tym pisać i od razu wypełniło mi to cały felieton, więc wspomnę tylko, że niezwykła jest tam mozaika form i odmian wiary. Najbardziej radykalni od razu rzucają się w oczy, czarne kapelusze, pejsy, czasami futrzane czapy. Ortodoksi nie służą w armii, nie pracują, tylko się modlą, a utrzymuje ich państwo, któremu są wrodzy. Ktoś opowiadał mi, że niedawno widział tłum religijnych Żydów, który asystował przy wieszaniu kukły żołnierza. Liberalni Izraelczycy nie mogą darować religijnym, że nie idą do wojska, a ich nieprzejednana postawa wobec Arabów zagraża istnieniu państwa. Poza tym jeśli będą się tak mnożyć jak do tej pory, to zaanektują Izrael, który już jest państwem wyznaniowym, i go zniszczą. Żydowska i polska autodestrukcja też są podobne. Milion ludzi przybyło tu z Rosji, z reguły są radykalnie prawicowi, ale nie religijni. Niechętnie uczą się hebrajskiego, wiec wszędzie słychać rosyjski. Piękni, czarnoskórzy ludzie to Felasze z Etiopii. Długa jest historia, czemu uważają się za Żydów. Podobno świetni żołnierze. Tel Awiw to wielki zabytek Bauhausu, lata 20. XX w., ale od niedawna też las szpetnych wieżowców, zwykle hoteli, szczególnie te na nadbrzeżu to wielki grzech na granicy zbrodni estetycznej. Pływałem w ciepłym morzu z tymi wieżowcami na karku. U nas buduje się ładniej. Tradycja żydowska nie była tradycją estetyki, ale myśli, a właściwie spekulacji. W Jerozolimie wiele razy chodziłem na stare miasto, gdzie na wielkim
Tagi:
Izrael