Jacy my zlepperowani

Jacy my zlepperowani

W Godkowie w pierwszej turze wyborów prezydenckich Andrzej Lepper dostał 52% głosów Położone w pół drogi między Pasłękiem a Ornetą Godkowo jak na wieś gminną jest niewielkie. W starych budynkach pamiętających jeszcze czasy gierkowskie, a nawet niemieckie mieści się kilka sklepów, nieco dalej na wysokiej skarpie przycupnęły ośrodek zdrowia i biblioteka ze świetlicą socjoterapeutyczną. Naprzeciw jest bank i pięknie odnowiony urząd gminy, a na wjeździe do miejscowości szkoła podstawowa, też wychuchana jak na wiejskie warunki. O tej rolniczej gminie, w jednej czwartej popegeerowskiej, z prawie 40-procentowym bezrobociem, liczącej niespełna 4 tys. mieszkańców, zrobiło się głośno, gdy w pierwszej turze wyborów prezydenckich wygrał tu Andrzej Lepper, uzyskując prawie 52% poparcia. W drugiej zaś turze prawie 72% głosowało na Lecha Kaczyńskiego. – Jaki my tam bastion Leppera – oponują stojący pod sklepem mężczyźni. – Nikt tu żadnej kampanii nie prowadził. Ba! Nawet siedziby Samoobrony u nas nie ma ani żadnego radnego z tej partii. Nikt tu też Leppera na oczy nie widział, chyba że w telewizji. Po prostu ludzie postawili na niego, bo za słabszym narodem jest i nie broni tylko interesów bogatych. Podobnie głosowano zresztą w sąsiednich gminach: w Wilczętach, Rychlikach, Miłakowie, Ornecie, a w powiecie elbląskim Lepper wygrał. Wójt Godkowa, Bogdan Pobiarżyn, taki wynik tłumaczy rozczarowaniem ludzi do polityki i polityków w ogóle. – Świadczy o tym chociażby frekwencja wyborcza o wiele niższa niż krajowa, 32% w pierwszej turze, 24% w drugiej – mówi. – Do niedawna jeszcze wśród rolników siłą były SLD i PSL, lecz ostatnio ludzie bardzo się zawiedli na tych partiach, więc poparli Samoobronę. Ania Paluch mieszka w popeegerowskich Grądkach. Rodzina nie była w stanie sfinansować jej studiów dziennych, poszła więc na zaoczne i dorabia jako stażystka w urzędzie gminy. Na wybory Ania wybrała się bardziej z poczucia obowiązku niż z przekonania. Do ostatniej chwili wahała się, komu postawić krzyżyk przy nazwisku. – Głosowałam na Leppera, bo tak głosowali moi rodzice – mówi otwarcie. – Lecz tak naprawdę do końca nie przekonywał mnie żaden z kandydatów. Lepper przeważył, bo zauważa problemy prowincji, wydobywa ludzi z małych miejscowości z cienia, z poczucia gorszości, może metody, jakimi to robi, czasem szokują, ale przynajmniej nas nie pomija, nie udaje , że nas nie ma… Bogdan Pobiarżyn, wykształcony, z dwoma fakultetami w kieszeni, obecnie członek PiS, trochę rozumie argumentację Ani. – W 2001 r. też głosowałem na Leppera – wtrąca ze śmiechem – chociaż teściowa i rodzice kołki mi za to na głowie ciosali. Urzekł mnie ten człowiek. Siedział w telewizji i walił prosto z mostu, ścinany co chwila przez zdegustowanych rozmówców i dziennikarzy. Sołtys Bożena Oniśk z należących do gminy Godkowo Podąg chociaż sama w dwóch turach głosowała na Kaczyńskiego, też rozumie wyborców Leppera. – Ludzie głosowali na niego z rozpaczy, strasznie zawiedzeni tym, że od lat u nas nic się nie zmienia. Bezrobocie jak było, tak jest, rolnicy jak klepali biedę, tak klepią. Sama codziennie to przeżywam, chwytam się dorywczych zajęć, mąż od 10 lat pracuje w Warszawie, wpada do domu raz na miesiąc, zostawia pieniądze i wyjeżdża. Właściwie nie mamy życia rodzinnego. Moje dzieci, teraz już dorosłe, nigdy nie zostały objęte programem pomocowym dla środowisk popegeerowskich, a w mediach tyle się trąbi o tych programach, tylko że one do nas nie docierają, giną gdzieś po drodze. Mimo to pani Bożena się nie poddaje. Od sześciu lat w swojej wsi prowadzi społecznie świetlicę dla dzieci i młodzieży. – Za to nie chcę żadnych pieniędzy, już się przyzwyczaiłam do bycia wolontariuszką, ta praca daje mi wiele radości – kwituje. W Godkowie głosowanie na Leppera nikogo nie dziwi. – Siedziałam w komisji wyborczej – mówi Iwona Wlizło – i słyszałam, jak ludzie komentowali swój wybór. Zwyczajnie przeważyła obawa, że jak wygra Tusk, to nic już nie będziemy mieć, nawet tę marną pomoc obetną do zera. Chociaż sama postawiłam na Kaczyńskiego, podobały mi się spoty wyborcze Leppera, bo nie były jakieś wydumane, lecz pokazywały rzeczywistość, taką jaka jest. Naszej rozmowie przysłuchuje się mąż pani Iwony. – Głosowałem na Leppera – przyznaje bez ogródek – bo żal

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 46/2005

Kategorie: Kraj
Tagi: Helena Leman