Agenci CBA liczyli, że teczka z nadajnikiem GPS trafi do Jolanty Kwaśniewskiej i zdobędą dowód, że były prezydent i jego żona mieli nielegalne dochody Tomasz kupuje dom Bomba wybuchła, kiedy minister sprawiedliwości Andrzej Czuma ujawnił w Radiu Zet: „Pan Mariusz Kamiński (szef CBA) w ostatnim czasie zachowuje się dość osobliwie. Kilka tygodni temu zjawił się u mnie i zażądał, żebyśmy zaaresztowali panią Kwaśniewską. Ja oczy w słup i mówię: „A jakie to dowody są, mianowicie?”. Ano takie, że przypuszczalnie jej koleżanka dopuściła się czegoś takiego, że sprzedała swoją działkę i chciała uniknąć podatku i po cichutku pieniądze wziąć w garść”. Dzień później na łamach „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski tak opisał akcję CBA, której inspiracją miały być słowa podpitego Józefa Oleksego rozmawiającego z Aleksandrem Gudzowatym (nagranie ujawniono w 2008 roku): „Celem CBA było udowodnienie, że Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy kupili dom w Kazimierzu nad Wisłą. Zakupu mieli dokonać na podstawioną osobę – zaprzyjaźnionego z nimi Marka Michałowskiego, prezesa Budimeksu. Chcieli w ten sposób ukryć swoje nielegalne dochody (…). Według źródeł „Gazety” akcję prowadził agent o operacyjnym nazwisku „Tomasz Małecki”. Ten sam funkcjonariusz, który rozpracowywał zatrzymaną w ubiegłym tygodniu gwiazdę telewizji Weronikę Marczuk-Pazurę. W sprawie „domu Kwaśniewskich” działał równolegle. (…) Zaprzyjaźnił się z synem Marii J., która administrowała domem Michałowskiego w Kazimierzu (…). „Tomek”, za pośrednictwem Jana J., namówił Michałowskiego do sprzedaży domu. Zadeklarował, że zapłaci 1,6 miliona złotych w akcie notarialnym (tyle wart był dom) i 1,5 miliona w gotówce poza umową przekaże Janowi J. Finał akcji nastąpił 29 lipca tego roku. W siedzibie notariusza przy ulicy Filtrowej w Warszawie Michałowski podpisał z „Małeckim” umowę o sprzedaży budynku. Fiasko planu CBA nastąpiło w momencie, gdy Jan J. wyjął gotówkę – 1,5 miliona złotych – z teczki, którą wręczył mu Tomek, i zapakował do bagażnika samochodu. Agent zaczął wtedy nalegać, by zabrał również teczkę. – Coraz bardziej zdenerwowany wciskał tę teczkę, mówiąc, że jest droga, firmowa – opisuje nasz informator. Ale Jan J. teczki nie wziął. Pojechał z pieniędzmi na kolację do restauracji Belvedere. Kilkanaście minut później zjawili się tam agenci CBA. Zatrzymali Marię i Jana J. oraz osoby towarzyszące im przy posiłku. Zabrali im pieniądze i zawieźli ich do prokuratury w Katowicach. Jednocześnie funkcjonariusze zatrzymali prezesa Michałowskiego i weszli do siedziby notariusza, gdzie podpisywano transakcję. Tam zażądali jej unieważnienia. Według źródeł „Gazety” akcja się wysypała, bo Jan J. nie zabrał teczki, w której był ukryty nadajnik GPS. Agenci CBA liczyli, że teczka trafi do Jolanty Kwaśniewskiej i zdobędą dowód, że b. prezydent i jego żona mieli nielegalne dochody. W momencie, gdy teczka została w rękach „Tomka”, akcję przerwano”. Sąsiad agenta Tomasza Zaprzyjaźniony funkcjonariusz CBA tłumaczy, dlaczego ten epizod ukrywano: – Nie czuliśmy potrzeby pochwalenia się klęską. Chodziło o ochronę wizerunku agencji. Roczna akcja, w którą zaangażowano potężne środki finansowe i ludzkie, rozbiła się, bo jak już wiemy, nie przygotowano jej właściwie. Doszło do sytuacji, że Jan J. wprost w twarz powiedział Tomkowi, że podejrzewa, iż ten jest agentem. Jan J., syn kobiety administrującej domem w Kazimierzu, to osoba związana ze światem mediów. Pracuje w jednej z telewizji, zna wielu dziennikarzy. Umawiamy się przed jego domem, to niedawno oddany do zamieszkania apartamentowiec na strzeżonym osiedlu. Jak się później okazało, na tej samej klatce, ale dwa piętra niżej przez osiem miesięcy mieszkał także agent występujący pod fikcyjnym nazwiskiem Tomek Małecki. Prawdopodobnie CBA wynajęło (a może kupiło) to mieszkanie jako operacyjne. Dzisiaj lokal stoi pusty, ale wtajemniczeni twierdzą, że nadal na ten adres nadchodzą listy adresowane do Tomasza Małeckiego. Jan nie zaprasza nas do domu na rozmowę, obawia się, że mieszkanie jest na podsłuchu. Kiedy siadamy w pobliskiej restauracji, przed rozmową wyciąga z aparatu telefonicznego baterię. Jego opowieść nagrywamy. Zaczyna od tego, jak poznał agenta Tomasza. Opowieść Jana J. 1. Uroczy sąsiad z dołu – W listopadzie 2008 roku wprowadził się