Julię Tymoszenko aresztowano pod zarzutem korupcji. Teraz ona oskarża rząd nie tylko o działania korupcyjne, lecz także o łamanie systemu demokratycznego. Na wniosek prokuratury sąd w Kijowie osadził w areszcie tymczasowym Julię Tymoszenko, polityka z ogromnym doświadczeniem. W 1991 r. Tymoszenko założyła z mężem pierwszą firmę. Cztery lata później miała praktycznie monopol na handel gazem z Rosją, a jej obroty wyniosły 11 mld dol. W 1997 r. Tymoszenko przeszła do polityki. Najpierw została szefową gabinetu cieni partii Gromada, a następnie weszła do parlamentu. Dwa lata później Wiktor Juszczenko powołał ją na stanowisko wicepremiera w swoim rządzie. W latach 2005 oraz 2007-2010 była premierem, a w 2010 r. doszła do drugiej tury wyborów prezydenckich, uzyskując 45,47% głosów. Później znalazła się na bocznym torze polityki, nie pełniąc żadnej funkcji publicznej, a jej frakcja w parlamencie stopniowo malała na skutek transferów do partii rządzącej. Postawione Julii Tymoszenko zarzuty korupcyjne dotyczą międzyrządowego porozumienia o handlu i tranzycie gazu między Ukrainą i Rosją, zawartego w 2009 r. Nie jest to jednak pierwsze spotkanie księżniczki pomarańczowej rewolucji z wymiarem sprawiedliwości. Okres od 13 lutego do 27 marca 2001 r. Tymoszenko spędziła w więzieniu w dzielnicy Łukjaniwka, tym samym, w którym przebywa obecnie. Oskarżano ją wtedy o niepłacenie podatków i kontrabandę gazową z Rosji. Ostatecznie 9 kwietnia 2003 r. sprawę uznano za bezzasadną. W czerwcu 2004 r. rosyjska prokuratura wydała międzynarodowy list gończy, oskarżając Julię o wręczenie korzyści majątkowych urzędnikom Ministerstwa Obrony. Śledztwo umorzono w grudniu 2005 r. w związku z przedawnieniem. Było także wiele innych oskarżeń, które nie miały dalszego biegu prawnego. Przykładem może być zarzut prezydenta Wiktora Juszczenki, dotyczący rzekomego niezapłacenia podatków w wysokości 1,6 mld dol. Po przegranych wyborach prezydenckich Julia Tymoszenko ponownie znalazła się w polu obserwacji wymiaru sprawiedliwości Ukrainy. Pierwszym sygnałem było oskarżenie wysunięte 28 kwietnia 2010 r. przez premiera Nikołaja Azarowa o to, że działalność jej rządu przyniosła straty w wysokości 100 mld hrywien, za co Tymoszenko powinna ponieść odpowiedzialność karną. Po tym oświadczeniu jej osobą zaczęła się interesować prokuratura. W maju 2010 r. wszczęto śledztwo o przekupywanie sędziów, później doszły kolejne sprawy. Wydawać by się mogło, że Tymoszenko powinna mieć czas zagospodarowany rozmaitymi przesłuchaniami. Była premier miała jednak inny pogląd w tej kwestii i dość umiarkowanie interesowała się oczekującymi na nią śledczymi. Niewątpliwym atutem Julii Tymoszenko jest uroda, a charakterystyczny warkocz – jej znakiem firmowym. Łagodność połączona z pięknem to tylko pozór. Żelazna lady często nazywana jest jedynym facetem w ukraińskiej polityce. Dosadniejszego określenia użył w 2007 r. socjalistyczny deputowany Aleksander Baraniwskij, porównując ją do czołgu skrzyżowanego z maszynką do mięsa. W polityce piękna Julia jest osobą niezwykle zdecydowaną, walczącą ostro i niezatapialną. Wielu jej przeciwników czy współpracowników przebywa już na politycznej emeryturze, a ona jest cały czas na fali. Wydaje się, że maksyma życiowa Tymoszenko brzmi: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Faktem jest, że rola żelaznej Julii w polityce przez ostatnie kilkanaście miesięcy znacznie zmalała. Jednocześnie w badaniach opinii publicznej zajmuje ona drugą pozycję, po prezydencie Wiktorze Janukowyczu. Jeśli do tego uwzględni się fakt, że rząd musi podejmować wiele niepopularnych decyzji, a w przyszłym roku wypadają wybory parlamentarne, wyjdzie z tego albo zbieg okoliczności, albo hazardowa zagrywka. Aleksiej Makarkin, wiceszef Centrum Technologii Politycznych, powiedział Radiu Głos Rosji, że „Wiktor Janukowycz wcale nie chciał wsadzać tak charyzmatycznego polityka do więzienia, robiąc z Tymoszenko męczennicę. Miał bardziej pragmatyczny cel – doprowadzić do skazania głównej przeciwniczki z wyrokiem w zawieszeniu i zakazem pełnienia funkcji państwowych. A co za tym idzie, pozbawić ją możliwości wzięcia udziału w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych”. Tymoszenko przeszła więc do kontrataku. Po okresie bojkotowania przesłuchań zaczęła lekceważyć sędziego, prokuraturę i drażnić elity władzy. Sama oskarżyła w sądzie premiera Nikołaja Azarowa o korupcję. Zaczęła udawać, że nie zna rosyjskiego, i domagać się tłumacza. Do młodego sędziego Rodiona Kiriejewa zwracała się per „ty”, nie wstawała z miejsca, gdy sąd tego oczekiwał. W sali posiedzeń jej zwolennicy – w tym wielu deputowanych – publicznie
Tagi:
Adam Bobryk