Najlepsi łgarze to mężczyźni. przynajmniej na turnieju Ze Zgorzelca do Bogatyni niespełna 40 kilometrów. Jedzie się drogą wzdłuż granicznej Nysy Łużyckiej. W niektórych miejscach rzeka jest tak wąska, że przekroczenie jej zajęłoby krótką chwilę. Wokół tereny popegeerowskie, dziś biedne i borykające się z bezrobociem. Bogatynia to nieco inna polska rzeczywistość. Tu, w przeciwieństwie do większości nadgranicznych gmin, nie zlikwidowano zakładów zapewniających największą w regionie ilość miejsc pracy. Elektrownia Turów – jedna z największych w Polsce – i odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego mają znaczenie strategiczne w skali kraju. Gmina klasyfikowana jest jako jedna z najbogatszych w Polsce. Miejscowi podkreślają jej inne atrybuty: styk granicy polskiej, czeskiej i niemieckiej, sześć przejść granicznych. Właśnie tu, nie wiedzieć czemu, przed 20 laty zrodził się pomysł Turnieju Łgarzy. Raz w roku na prima aprilis Pomysłodawcą turnieju jest Zbigniew Dobrzyński, miejscowy intelektualista i humanista, były pracownik kopalni. Koncepcja zaintrygowała naczelnego „Szpilek”, red. Kuczyńskiego i Andrzeja Zakrzewskiego z radiowej Trójki. Trójka od lat patronuje więc imprezie i przygotowuje wraz z „Przeglądem” oraz lokalnymi mediami jej oprawę promocyjną. Od samego początku miejscowi organizatorzy i sponsorzy nadali turniejowi szczególną, niepodważalną ogólnokrajową rangę. Towarzyszyły mu dziecięce pochody i festyny. Rokrocznie 1 kwietnia w Bogatyni królowali łgarze. I łgarstwo broniło się samo. Z roku na rok rosło znaczenie imprezy. Jej dobrymi duchami od lat są Maria Czubaszek, Irena Neneman i Janusz Kosiński. Występy twórców amatorskich wspierali profesjonaliści. I bodaj wszyscy najpopularniejsi w kraju przynajmniej raz byli w Bogatyni. Organizator, Zdzisław Justyński, zastanawia się, kogo zaprosić w przyszłym roku na 20., jubileuszowe spotkanie. Wszyscy znani już tu byli, a chciałoby się co rok kogoś nowego. Justyński przewodniczy Stowarzyszeniu Turnieju Łgarzy. Tu opracowuje się organizację imprezy. Tegoroczny, XIX Ogólnopolski Turniej Łgarzy, wyjątkowo odbywający się nieco później, odwiedziły lwy polskiej estrady: Krzysztof Daukszewicz i Krzysztof Piasecki. Pierwszy z nich zapewniał bogatyńską publikę, w myśl żydowskiej mądrości, że za każdym mężczyzną osiągającym sukces stoi żona, która nie miała co na siebie włożyć. Wytrawna, intelektualna ironia Daukszewicza kontrastowała z żywiołowością i estradową efektownością Krzysztofa Piaseckiego. Publiczność wypełniająca po brzegi salę miejskiego domu kultury obu satyryków oklaskiwała długo i intensywnie. Widziane ze wsi Na podstawie nadesłanych tekstów, kaset wideo i kaset audio do finału turnieju jury dopuściło dziesięć prac twórców amatorskich. A było z czego wybierać: blisko 900 tekstów i 23 nagrania. Kwalifikowali: Maria Czubaszek, Andrzej Zakrzewski, Artur Andrus i Paweł Sito. Dziewięciu mężczyzn i… tylko jedna kobieta prezentowali się przed bogatyńską publicznością. Barbara Maj z Białegostoku, żywiołowa i swobodna na scenie, zdobyła wyróżnienie. „Nie wszyscy mężczyźni to dranie”, zapewniała w swym łgarskim monologu. „Tylko dwóch to dranie. W pozostałej ósemce jest zwykle trzech kretynów, debil, cham, łajdak i dwóch prostaków…”. „Historia bliźniąt sławnych rodziców z ukrytym koniem” przedstawiona przez dwóch studentów zadziwiła publiczność oryginalną formą prezentacji. Chłopcy mówią na przemian, jeden kończy, drugi zaczyna, ale tekst jest hermetyczną opowieścią na pograniczu abstrakcji i absurdu z subtelnym wyeksponowaniem treści społeczno-politycznych. „Nasi rodzice poznali się na trasie płatnej Highway to Hell z Warszawy do Bogatyni – zwierzali się studenci – kiedy koń naszego taty zachorował na BSE na środku drogi i zrobiła się blokada, przez to tata do dziś zabrania nam używać słowa koń…”. „Bliźniacy” – Leszek Żukowski i Tomek Adamski z Białegostoku – wywalczyli drugą nagrodę i ponad 2 tys. złotych. „Lubię klimat absurdu”, zwierzał się później Leszek. Zdobył sympatię niezwykłą swobodą zachowania na scenie i efektownymi popisami aktorskimi. Czterokrotnie próbował zdawać do szkoły aktorskiej. Teraz jest na piątym roku dziennikarstwa. Jego sceniczny bliźniak studiuje kulturoznawstwo w Białymstoku. „Obracamy się w środowisku kreatywnych ludzi, którzy nas inspirują”, podkreślają zgodnie. Tomek pisze teksty, Leszek pracuje nad interpretacją. Królem Łgarzy XIX Turnieju Łgarzy w Bogatyni okrzyknięto Leszka Sokołowskiego. Osiem lat temu zrezygnował z wielkomiejskiego zgiełku stolicy. Przeniósł się na wieś, do Krzymoszyc koło Międzyrzeca Podlaskiego. Stąd
Tagi:
Alina Suworow