Jak minister z sądem w kotka i myszkę się bawił

Jak minister z sądem w kotka i myszkę się bawił

Dwa razy krakowski sąd ukarał Pawła Grasia i jego żonę Dagmarę grzywnami po 1000 zł, bo nie mógł ustalić, gdzie mieszkają Dopiero od tygodnia cała Polska wie, że minister Paweł Graś, rzecznik prasowy rządu, mieszka od 13 lat w podkrakowskim Zabierzowie, w zabytkowej willi, zbudowanej w 1901 r. przez słynnego krakowskiego architekta Jana Sas-Zubrzyckiego. Od frontu solidna wieża ze szczelinowymi okienkami, jak w warownym zamku. Na górze galeria, z której roztacza się widok na cały świat. W dolnej części wieży drewniany wykusz zawieszony pomiędzy piętrami. Z drugiej strony tej rezydencji w niebo strzela smukła wieżyca pokryta dachówką karpiówką. Wszystko w otoczeniu starych lip i głogów. Graś mieszka tam bezpłatnie, bo w ramach umowy o świadczeniach wzajemnych, zawartej z właścicielem tego pałacyku, niemieckim biznesmenem Paulem Roglerem, opiekuje się budynkiem, strzyże trawniki, zamiata, przycina drzewka. Nie płaci za wodę, prąd, ogrzewanie, bo to wszystko reguluje należąca do Roglera firma Agemark, w której teraz prezesem jest żona ministra Dagmara. Sam minister 21 maja br. zrezygnował z funkcji członka zarządu. Zabierzów to nie tylko jedyna w Polsce wieś, która ma dwie stacje kolejowe, prywatną i państwową. Na tej prywatnej, zbudowanej przez Kraków Business Park, zatrzymuje się codziennie 48 pociągów regionalnych i 12 pospiesznych. Ten prywatny kolejowy przystanek wybudował szef Kraków Business Parku Adam Ś., który wiosną 2005 r. zdążył w Zabierzowie gościć Donalda Tuska, w związku z rozpoczynającą się kampanią wyborczą do parlamentu. Teraz byłoby to niemożliwe, bo od wielu miesięcy jest w areszcie z powodu zarzutów o wyprowadzenie z firmy ponad 30 mln euro. A przecież musiał mieć pieniądze, bo fikcyjnie zatrudniał szefa krakowskiej Platformy Obywatelskiej Pawła Sularza. Sam Sularz nie wiedział, że spółka, która wypłaca mu pieniądze nie wiadomo za co, jest zarejestrowana w gabinecie ginekologicznym. W innej spółce zależnej od Adama Ś. pracował jako doradca starosta krakowski Józef Krzyworzeka. Jeżeli dodamy do tego, że w tej wsi mieszka minister Graś, to mamy pełniejszy obraz Zabierzowa – nieoficjalnej małopolskiej stolicy PO. Każdy krakowski działacz Platformy Obywatelskiej wie, gdzie mieszka Paweł Graś i gdzie są organizowane najlepsze w okolicy grille dla polityków. Natomiast krakowski sąd nie był nigdy na te imprezy zapraszany i dlatego musiał się opierać na tym, co Grasiowie mają wpisane do dowodów osobistych. Poseł Graś jest na stałe zameldowany u swojej mamy Haliny w Kętach przy ul. Szkotnia, jego żona Dagmara w domu swoich rodziców przy ul. Śniadeckiego w Oświęcimiu. Natomiast firma należąca do Niemca Paula Roglera, którą obydwoje prowadzą, znajduje się w Zabierzowie, pod Krakowem. Z powodu niemożliwości nawiązania kontaktu z posłem Pawłem Grasiem i jego żoną Dagmarą Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia, Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, po raz pierwszy 22 czerwca 2005 r. nałożył na małżeństwo Grasiów grzywny po 1000 zł, gdyż nie przedstawili sprawozdania z działalności spółki Agemark, nie uiścili opłaty sądowej w wysokości 30 zł oraz 250 zł za ogłoszenie w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”. Sędzia, który wymierzył te grzywny, doskonale wiedział, kim jest Paweł Graś, ale przecież do Sejmu nie będzie pisał. Zanim ich ukarał, przez kilka miesięcy próbował namierzyć Grasiów. Listy polecone ze zwrotnym adresem odbioru wracały zarówno z Kęt, Oświęcimia, jak i z Zabierzowa i tych „zwrotek” w aktach jest kilkanaście. Ponieważ firma Agemark nie miała prezesa i kierowała nią wiceprezes Dagmara Graś, sędzia postanowił ją wyśledzić jako najważniejszą osobę w tej firmie. Gdy po raz kolejny listonosz napisał na kopercie, że adresatka nie mieszka przy ul. Śniadeckiego, sędzia skierował pismo do Urzędu Pocztowego w Oświęcimiu i otrzymał odpowiedź, że „Pani Dagmara Graś nie mieszka pod wskazanym adresem i tak też listonosz napisał na przesyłce”. Sędzia nie dał jednak za wygraną i ponownie poprosił oświęcimskich pocztowców o przeprowadzenie śledztwa. Nadeszła odpowiedź od naczelnika poczty: „Ponownie listonosz przeprowadził wywiad. Matka adresatki Pani Zbigniewa Budzik potwierdziła, że Pani Graś Dagmara nie mieszka pod adresem ul. Śniadeckiego…”. Listonosz z Kęt informował, że w domu przy ul. Szkotnia mieszka tylko matka adresata, Halina, więc nie może doręczyć przesyłki za potwierdzeniem. Natomiast listonosz z Zabierzowa nie potrafił znaleźć takiej spółki. Kolejne wezwanie krakowskiego sądu decyduje się odebrać matka Grasia w Kętach i czyta,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 28/2009

Kategorie: Kraj