Jak najmniej państwa?

Jak najmniej państwa?

Czy Polskę stać na własną politykę gospodarczą? Artykuł Lecha Mażewskiego „Liberalna ciągłość” („P” nr 46) skłonił mnie do zabrania głosu w sprawie naszej gospodarki. Uważam, że najwyższy czas, abyśmy sytuację w Polsce komentowali otwarcie i zajęli się analizą przyczyn podejmowanych decyzji. Polska do końca lat 80. XX w. postrzegana była w wielu krajach Trzeciego Świata jako poważny partner handlowy, dostarczający towary inwestycyjne dobrej jakości. W Chinach, Indiach, na Bliskim Wschodzie, ale także w Turcji lub państwach wchodzących niegdyś w skład ZSRR polskie przedsiębiorstwa zbudowały kilkadziesiąt elektrownii (w samych Indiach 12), cukrowni, zakładów przemysłu spożywczego i materiałów budowlanych oraz zakładów przemysłu elektromaszynowego. Dziś nie jesteśmy nawet w stanie zmodernizować zbudowanego kiedyś przez nas przemysłu, z roku na rok mamy coraz większe trudności z dostawą niezbędnych części zamiennych. Przyczyny są następujące: * Zakłady przemysłowe wchodzące niegdyś w skład konglomeratów przemysłowych albo zostały zlikwidowane, albo znacznie zmieniły profil produkcyjny oraz ograniczyły skalę i zróżnicowanie produkcji. * Zlikwidowano centrale handlu zagranicznego, które reprezentowały wiele branż przemysłowych, tworząc w ten sposób znaczące na rynku światowym koncerny produkcyjne. Centrale zajmowały się także kompletacją dostaw – samodzielnie lub poprzez podległe przedsiębiorstwo, były też stroną dla banków handlowych. Podobne centrale nie były pomysłem stosowanym tylko w dawnych krajach realnego socjalizmu. W Japonii takie firmy jak Mitsubishi, Marubeni, Nissho Iwai to także przedsiębiorstwa handlowe reprezentujące w świecie po kilkaset zakładów produkcyjnych. * Sprzedano jedyny bank handlowy z prawdziwego zdarzenia, Bank Handlowy SA w Warszawie, który dysponował własnymi oddziałami za granicą i obsługiwał ok. 90% wszystkich obrotów polskiego handlu zagranicznego. Istniejące obecnie banki handlowe, należące do kapitału zagranicznego, mają udziały w przedsiębiorstwach w krajach macierzystych i z tego choćby względu muszą dbać o ich opłacalną produkcję. * Zlikwidowano zaplecze naukowo-badawcze polskiego przemysłu. To fakt, że wielu pracowników tych ośrodków rozwojowych zajmowało się nikomu niepotrzebnymi badaniami, ale funkcjonowali w nich ludzie, którzy byli w stanie zaproponować nowe rozwiązania lub dostosowywać już istniejące do potrzeb kontrahentów zagranicznych. Przedsiębiorstwa zagraniczne inwestujące w Polsce dysponują własnym zapleczem badawczym i budowanie nowych ośrodków najczęściej nie ma dla nich ekonomicznego sensu. * Sprzedawano również całe rynki – najbardziej znana jest prywatyzacja Telekomunikacji Polskiej, firma ta przeszła w ręce innego państwowego monopolu z Francji, który dzięki temu uzyskał dostęp do rynku o ogromnym popycie np. na kable – zakłady w Ożarowie z dnia na dzień zostały pozbawione głównego klienta i trzeba je było zamknąć. To, co napisałem powyżej, to truizmy. Aby znaleźć wyjście z sytuacji, zacząć odbudowę polskiego przemysłu na poziomie wymaganym przez rynki XXI w., i ograniczyć tragiczne dziś bezrobocie, należy przede wszystkim określić przyczyny przebiegu polskiej transformacji w taki właśnie sposób. Analiza komparatywna (model J.E. Lane & S. Ersson) nakazuje przyjrzeć się przemianom modelu gospodarczego w innych krajach, analizując przede wszystkim, kto, dlaczego, i jak motywowany podejmował takie, a nie inne decyzje. Mamy sporo materiału porównawczego: wszystkie kraje Europy Środkowej, Chiny, w pewnym zakresie kraje Wspólnoty Niepodległych Państw. Czechy, Słowacja, Węgry, dawne NRD znajdują się obecnie w podobnej jak Polska sytuacji ekonomicznej. W naszym regionie jedynym wyjątkiem jest Słowenia – mimo niewielkiej gospodarki, wieloletniego uzależnienia od Chorwatów i Serbów w ramach jednego państwa – Jugosławii – stworzyła własną gospodarkę, która nawet w ostatnim okresie podjęła ekspansję zagraniczną, także w Polsce. Czym się różni Słowenia od innych krajów Europy Środkowej? Właściwie tylko jednym czynnikiem. W momencie usamodzielnienia politycznego nie miała własnej elity, służb policyjnych i wojska. Elita gospodarcza nowego państwa rekrutowała się spośród kierowników, dyrektorów przedsiębiorstw. Okazało się to zbawienne. W Polsce, podobnie jak na Węgrzech czy w Czechosłowacji, rzeczywistą kontrolę nad gospodarką sprawowały służby specjalne. Analiza Jadwigi Staniszkis, „Postkomunizm”, daje doskonały obraz sytuacji w polskiej gospodarce w latach 90. XX w. Działacze partyjni nie liczyli się w tej grze, ich „nomenklatura” była bez znaczenia, mieli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2005, 2005

Kategorie: Opinie