Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, UW Źle oceniam szeroko zakrojoną lustrację, która tylko umacnia w Europie przekonanie, że w Polsce jest kryzys zaufania i zamiast społeczeństwem obywatelskim stajemy się społeczeństwem coraz bardziej zamkniętym. W istocie poziom społecznego zaufania jest u nas najniższy w Europie, bo prawie każdy widzi w innym potencjalnego współpracownika służb. Oczywiście argument, że ludzie, którzy byli kiedyś związani z organami bezpieczeństwa, mogą podlegać szantażowi, jest do pewnego stopnia słuszny, bo takie osoby mogą nie wywiązać się z obowiązku dbania o dobro publiczne. Trzeba jednak pomyśleć, jak sprawdzić, czy w danym wypadku istnieje takie zagrożenie. Jeśli będzie się to dokonywać bez sądu, taka decyzja będzie nosiła znamiona podejmowanej przez kapturowy organ. W nowym pomyśle na lustrację wystarczy, że ktoś coś znajdzie, a ktoś inny nie znajdzie, wyciągnie się jakiś obciążający dokument i jego zweryfikowanie będzie wymagało przekopywania się przez kilometry różnych akt i teczek. Pomijając zastrzeżenia co do kompletności i wiarygodności tych akt, istnieje jeszcze obawa, że dojdzie do poszukiwania na oślep, orzekanie o czyjejś współpracy z tajnymi służbami stanie się zaś kwestią przypadku. Mamy więc do czynienia ze zderzeniem dwóch racji dbałości o dobro ogólne i oczyszczenie z podejrzeń funkcjonariuszy i przedstawicieli zawodów publicznych, ale także obaw, że przy okazji dojdzie do ujawnienia pewnych intymnych informacji, które znajdują się w zbiorach. Uważam więc, że lustracja bez sądu wyklucza możliwość jej przeprowadzenia w sposób cywilizowany i demokratyczny. Prof. Jan Widacki, prawnik Ten sposób lustracji jest niezgodny z konstytucją i europejską konwencją praw człowieka, którą Polska ratyfikowała. Każdy powinien mieć prawo do sądu, decyzje dotyczące współpracy mają zaś walor wyroków sądowych, a nawet w wielu przypadkach są bardziej dotkliwe niż wyrok sądowy. Twierdzenie, że można się odwołać do sądu cywilnego to demagogia, bo sąd cywilny nie ma wglądu w tajne akta IPN, a sam posądzony nie będzie miał możliwości sprawdzenia, co pisze się o nim w tych aktach. Tego typu sprawy może załatwiać tylko niezawisły sąd. Mamy już masę przykładów dowodzących, że młodzi archiwiści IPN popisują się niekompetencją i arogancją, poza tym projekt ustawy nie przewiduje nawet, że oni powinni być lustrowani w pierwszej kolejności. Chciałbym mieć pewność, że wśród urzędników IPN są wyłącznie osoby moralne, a nie ludzie niezrównoważeni, uzależnieni niegdyś od narkotyków itd. Lustracja to poważny problem, który może być rozstrzygany tylko przez wyspecjalizowany Sąd Lustracyjny w składzie trzech sędziów apelacyjnych. Tego się nie da niczym innym zastąpić. Prof. Zbigniew Hołda, Helsińska Fundacja Praw Człowieka Bardzo mi się ten pomysł nie podoba. Nasz system lustracji opiera się na dwóch instytucjach, jedna to Sąd Lustracyjny oraz Rzecznik Interesu Publicznego, a druga to IPN, który udostępnia akta osobom zainteresowanym czy też przedstawicielom opinii publicznej. Wydawałoby się, że polski model był dobrze skonstruowany, a w toku nowelizacji wzmocniono procedury, zbliżając je do postępowania karnego, co nie było głupie. W stosunku do lustrowanego istnieje domniemanie prawdomówności, są dwie strony procesu i po przedstawieniu ich argumentów zapada orzeczenie. Jeśli czegoś w tym systemie brakowało i brakuje do dziś, to możliwości sprawdzenia przez każdą osobę mającą interes prawny informacji na swój temat. W tę stronę mieliśmy iść i rozszerzać bramy do Sądu Lustracyjnego, nie likwidując go. Nie należało też poszerzać listy lustrowanych. IPN nie jest sądem ani organem orzekającym, trzeba było tylko poddać IPN kontroli Sądu Lustracyjnego i system byłby bardziej spójny. Wszystko toczyło się w tym kierunku, aby wymusić na IPN wyższe standardy i poddać go kontroli sądowej. Stało się jednak, że nie tylko PiS i obóz rządzący, lecz także największa partia opozycyjna z niewiadomych powodów politycznych lub społecznych ten system burzy i podąża w nieznane. Dotychczasowy system działał harmonijnie, a teraz się okazało, że ważniejszy i bardziej pierwotny człon zamierza się odrzucić. Pozostanie organ słabszy, mniej kompetentny, który będzie mógł wydawać zaświadczenia. Wierzę jednak, że ta ustawa nie wejdzie w życie, bo sama propozycja jest nie do końca przemyślana. Prof. Andrzej Friszke, historyk, IPN Nie możemy chyba mówić o powszechnej lustracji, bo to byłoby zadanie praktycznie niewykonalne. Instytut nie jest do tego przygotowany. Wydaje się, że nadzieje, iż uda się szybko