Jak ocenić propozycję rządu, by obywatele przekazywali dobrowolnie 0,3% podatku na związki wyznaniowe?

Jak ocenić propozycję rządu, by obywatele przekazywali dobrowolnie 0,3% podatku na związki wyznaniowe?

Prof. Michał Pietrzak, prawo wyznaniowe, UW Ocena zależy od tego, jak sprawa zostanie szczegółowo rozwiązana i jak będzie wyglądała w praktyce. We Włoszech takie odpisy na Kościół przekazuje ok. 40% obywateli, w Hiszpanii – nawet 50%. We Włoszech jeśli ktoś nie zaznaczy, na jaki Kościół przekazuje pieniądze, trafiają one automatycznie do Kościoła katolickiego. Czy w Polsce będziemy mieli jeszcze większy odsetek przekazujących pieniądze? Jest oczywiste, że nasze społeczeństwo nie jest skłonne do oddawania, więc nie wiadomo, jak to zostanie przyjęte. Natomiast wiemy, że Kościół nie zamierza płacić odszkodowań za nadużycia duchownych. Katarzyna Chmielewska, redaktor kwartalnika kulturalno-politycznego „Bez Dogmatu” Fundusz Kościelny powstał jako rekompensata za odebrane majątki. Nie widzę powodów, aby obciążać dobrowolnie czy w inny sposób obywateli jakimikolwiek darami na rzecz Kościoła. Podatki mają charakter prospołeczny, a dary na Kościół każdy chętny może co tydzień w niedzielę złożyć na tacy. Podatki obywateli należą się państwu i społeczeństwu, a nie organizacji wyznaniowej. I nie ma to żadnego znaczenia, czy będzie to 0,3% czy 0,03%, bo kwestia opodatkowania obywateli nie ma żadnego związku z działalnością Kościoła. Prof. Tadeusz Bartoś, filozof, Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku To jest formalnie ulepszenie sytuacji po zapowiadanym zlikwidowaniu Funduszu Kościelnego. Pozytywne jest to, że wpłaty będą zależeć od decyzji ludzi, którzy dokonają wyboru. Wadą natomiast to, że będą oni odpisywać nie ze swojego, ale z przeznaczonego na państwo. Wadą jest też, że Kościoły zostają w ten sposób wyróżnione spośród innych podmiotów, a to stwarza nierówność wobec prawa. Byłoby lepiej, gdyby obywatele płacili z włas- nych pieniędzy, np. zamiast podatku 19-procentowego płacili 20%, z czego 1% na Kościół. Podobny system działa w Niemczech. Rozumiem, że 0,3% podatku to kwota do negocjacji i być może rząd ustąpi np. na 0,5%, ale jest też pytanie, czy ludzie będą chcieli wpłacać na Kościół. Teraz biskupi powinni być „grzeczniejsi”, bo do tej pory różnymi atakami wiele popsuli, traktując instytucję państwa, jakby to była PRL. Prof. Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych, b. wiceminister finansów To jest propozycja z gruntu zła i nieprzemyślana. Nie można wiązać ważnego problemu z podatkiem, który nie jest adresowany do wszystkich, bo np. część rolników nie płaci podatku dochodowego od osób fizycznych. Zresztą podatek ten jest reliktem, absurdem i musi być kiedyś zmieniony, gdyż nie da się go naprawić. Ponadto płacenie na związki wyznaniowe łączy się z wiarą lub poczuciem obowiązku, a nie z zamożnością i dochodem. Dlaczego bogatsi okazaliby się tu bardziej przydatni Kościołowi niż biedniejsi, przecież nie o to chodzi. To jest problem konstytucyjny, który wymaga poważnej debaty społecznej, bo Kościoły to także sprawa zabytków, kultury, edukacji, opieki itd. i państwo nie może się od tego zupełnie uchylać. Prof. Zbigniew Stachowski, filozof, prezes Polskiego Towarzystwa Religioznawczego Przypuszczam, że propozycja jest ruchem ze strony państwa otwierającym przed Kościołem możliwość skorzystania z zasad wolnego rynku i toczącej się na nim gry. Nie traktuję tego w kategoriach życzliwego gestu, ale jako zachętę do zmierzenia się z sytuacją społeczną. Rząd zdaje się mówić: sami zobaczycie, co będziecie z tego mieli. Wysuwający taką propozycję są w pełni świadomi, jak wyglądają badania socjologiczne dotyczące praktycznego rozumienia wiary. Szczególnie wśród młodego pokolenia panują postawy zdecydowanie kontestacyjne w stosunku do Kościoła, zwłaszcza katolickiego, które wyostrzyły się po przykrych incydentach związanych z seksem i innymi patologiami oraz ze względu na postawę Kościoła wobec kwestii finansowych. Nie jest też tajemnicą, że praktyczne zainteresowanie Polaków programami religijnymi w mediach elektronicznych jest śladowe. Co innego więc deklaracje przywiązania do Kościoła, a co innego rzeczywista aktywność. Notował Bronisław Tumiłowicz Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2012, 2012

Kategorie: Pytanie Tygodnia