Nowe specjalności: drukonosz, gazetonosz, ubezpieczyciel, sprzedawca… przyjaciel W dobie telefonów komórkowych i maili wcale nie zanika potrzeba osobistego doręczania listów i przesyłek. Zmieniają się tylko warunki pracy listonoszy i rozbudowuje oferta świadczonych przez nich usług. – Minęły czasy, gdy klient cieszył się, że listonosz w ogóle przyszedł – mówi Dariusz Witwicki z Lubrańca, jeden z mistrzów w nowej specjalności listonoszy – zdobywaniu prenumeratorów gazet i czasopism, choć wcale nie działa w jakimś szczególnie bogatym rejonie. Pan Dariusz po prostu wypracował sobie własne techniki pozyskiwania nowych klientów. Skutecznie zdobywa prenumeratorów głównie wśród osób starszych, emerytów. Zaopatrywanie prenumeratorów to już dziś żaden ewenement w pracy listonoszy. Na terenie RUP Włocławek na jednego listonosza przypada od 30 do 44 egzemplarzy gazet, głównie regionalnych. Najlepsi z nich każdego dnia doręczają nawet 90 gazet i starają się docierać z nimi jak najwcześniej, także w soboty. Inny mistrz listonoszy, Piotr Gęgotek z Nagłowic, prócz doręczania poczty jest też agentem ubezpieczeniowym. – Każdy może się u mnie ubezpieczyć – mówi. – Nie tylko siebie, lecz także swój dom, samochód czy mieszkanie. Panu Piotrowi wystarcza czasu na rozniesienie korespondencji i zainteresowanie klientów rożnymi formami ubezpieczeń, co oczywiście wpływa też na wysokość jego dochodów. Syndrom ciężkiej torby Niezależnie od tego, czy w torbie listonosza są tylko listy i drobne przesyłki, gazety czy przekazy pieniężne, druki reklamowe i komunikaty urzędowe, jej waga nie powinna przekraczać 10 kg. Co jednak robić, gdy przesyłek będzie więcej? Zatrudnić dodatkowych listonoszy czy skorzystać z możliwości „doładowania” torby? Poczta Polska coraz częściej zakłada tzw. skrytki kontaktowe, w których listonosz może w trakcje swojego obchodu dodatkowo pobrać materiały do rozniesienia. Do tych punktów korespondencja jest dowożona, ale często również sam listonosz jeździ po rejonie samochodem. Na ok. 25 tys. polskich listonoszy aż 10 tys. korzysta, za zwrotem kosztów, z własnego samochodu lub motocykla. Inne rozwiązania organizacyjne to np. dowożenie specjalnymi samochodami przesyłek do dużych odbiorców masowych, jak też specjalne skonstruowane wózki będące po prostu formą torby na kółkach. Doświadczeni listonosze zwracają uwagę, że od momentu, gdy do ich toreb zaczęto dokładać tzw. druki bezadresowe, głównie reklamowe, praca stała się cięższa. W jednych urzędach doręczanie druków planuje się więc, gdy nie ma zmasowanych płatności rent i emerytur. W innych – tworzy się nową specjalność – drukonoszy. Na razie pojawią się oni eksperymentalnie w siedmiu miastach, m.in. Poznaniu, Kaliszu i Sopocie, ale być może niebawem stanie się to regułą w całym kraju. Z doręczania reklam Poczta Polska nie chce rezygnować, bo na tym też się zarabia, a konkurencja (dziś już 88 podmiotów walczy na rynku usług pocztowych) tylko czeka, aż ktoś z tradycyjnych dostarczycieli korespondencji się wykruszy. Aby listonosz zarobił średnio te swoje 2 tys. zł brutto, musi się dziś dobrze napracować. Do jego torby poza listami wkłada się już nie tylko druki, gazety, ale także różne inne towary, np. kartki świąteczne, materiały piśmienne itd., bo roznosiciel w trakcie swego obchodu może to i owo sprzedać. I końca tego wypełniania torby właściwie nie widać. Bezpieczna droga do klienta W Polsce większość emerytur i rent była i nadal jest dostarczana przez listonoszy. Choć już ok. 2 mln emerytów założyło sobie konta w banku i nie oczekuje co miesiąc żywej gotówki, to jednak ponad 5 mln obywateli takich kont nie ma i dla nich listonosz z wypłatą jest jedyną gwarancją przeżycia. Poczta Polska stara się przygotować doręczycieli do unikania zagrożeń. Szkoleniami z zakresu bezpieczeństwa zajmują się specjaliści policyjni, z problematyki ubezpieczeniowej – pracownicy towarzystw asekuracyjnych. Takie kursy przechodzi w roku ok. 80% listonoszy, co kosztuje Pocztę Polską prawie 1 mln zł. Nie wyeliminuje to zupełnie napadów na listonoszy, ale może je poważnie ograniczyć. A poza tym najbezpieczniej czują się w pracy ci listonosze, którzy mają dobry kontakt z klientami i chętnie sami im pomagają. Dzięki temu mogą też liczyć na pomoc i życzliwość w każdej sytuacji. Wydaje się, że listonosz powinien mieć w sobie coś ze świętego Mikołaja. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz