Jak sobie strzelić w stopę

Jak sobie strzelić w stopę

Czas zawsze galopuje. Choć odnoszę wrażenie, że PiS ma jakiś dodatkowy czasoprzyśpieszacz. Ledwie pół roku prezydentury Andrzeja Dudy i ponad trzy miesiące rządów Beaty Szydło, a tyle się zdarzyło, że Szwajcarom wystarczyłoby na dekadę lub więcej. Furgot taki, jakby za rok lub dwa wszystko miało się skończyć i trzeba było bardzo się śpieszyć. Bo co PiS teraz wyszarpie, to jego. Albo wręcz odwrotnie, PiS buduje głębokie fundamenty pod długie rządy. Najprawdopodobniej, jak to zwykle u nas bywa, nie sprawdzi się ani pierwszy, ani drugi scenariusz. Ale jeśliby tej partii chodziło o szerokie spopularyzowanie Jarosława Kaczyńskiego w świecie, to pogratulować, udało się. O Polsce rządzonej przez PiS mówi się nawet w USA. A to wielu Polaków interesuje w szczególny sposób. Bo co innego jak nie podlizywanie się Amerykanom jest znakiem firmowym kolejnych ekip rządowych? I jeśli coś tu się zmienia, to jedynie gorliwość w dowodzeniu, że właśnie nasza ekipa najlepszym sojusznikiem USA jest. Trochę tu żartuję. Ale tylko trochę, bo ilekroć pojawia się jakiś ważny polityk i grzmi, że suwerenność Polski jest ponad wszystko, przypominają mi się ich czołobitne zachowania wobec Wielkiego Brata. I tak sobie myślę, że gdyby liderzy Unii Europejskiej zachowywali się choć w połowie tak arogancko jak nasz Wielki Brat, to minister Macierewicz ogłosiłby chyba alarm dla wojska. Co więc będzie? No właśnie. Najwięcej zależy od tych, którzy na razie tylko patrzą na te polityczne zapasy. Na wojnie z Trybunałem Konstytucyjnym PiS najwięcej straciło wśród tych, którzy mając osobiste porachunki z PO, poparli obecną władzę, ale teraz już się tym nie chwalą. Gdyby tak przeanalizować kolejne kroki PiS wobec Trybunału, byłby to konspekt podręcznika, jak sobie szybko zrobić duże kłopoty. I to wszędzie. W kraju, w Unii Europejskiej, a nawet w Stanach Zjednoczonych, które mają być opoką dla całej strategii wojskowej i politycznej obecnej władzy. Na poszukiwanie w tym, co robi partia władzy, drugiego czy trzeciego dna szkoda czasu. Już pierwsze jest wystarczająco przygnębiające. I taki jest też bilans pierwszego etapu rządów. Po stronie plusów PiS ma wysokie i ciągle stabilne poparcie elektoratu, który wyniósł je do władzy, oraz program 500+. A po stronie minusów są marne relacje z Unią Europejską i USA, krytyczna opinia Komisji Weneckiej i coraz większej grupy wpływowych środowisk w Polsce. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2016, 2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański