Pora na inny kapitalizm

Pora na inny kapitalizm

Jak walczyć z bezrobociem, czyli… Szybko rosnąca stopa bezrobocia zmobilizowała polskich polityków do zajęcia się problemem ludzi pozbawionych zatrudnienia. Premier, pracodawcy, związki zawodowe, wszyscy nagle nie mówią o niczym innym, tylko o potrzebie zwiększenia liczby miejsc pracy. Zabiegi te mają niestety charakter pozorny, bezrobocie w Polsce jest bowiem natury systemowej. Liberalno-monetarne konsekwencje We wszystkich krajach, które wprowadziły liberalno-monetarny typ polityki ekonomicznej, bezrobocie stało się piętą achillesową; dotyczy to wszystkich bez wyjątku krajów: wysoko uprzemysłowionych i słabo rozwiniętych. Różnią się one jedynie wysokością stopy bezrobocia; w krajach wyżej uprzemysłowionych jest ona niższa, w krajach słabo rozwiniętych – wysoka. Podobne rozpiętości występują między gospodarkami o wyższym i niższym tempie rozwoju. W porównaniu z okresem, gdy polityka ekonomiczna oparta była na postkeynesowskich podstawach, nastąpiło niewątpliwe pogorszenie sytuacji w zatrudnieniu; stopa bezrobocia wyraźnie się wzrosła. Nie jest to przy tym żadna niespodzianka, lecz z góry zaprogramowany skutek przyjęcia metod liberalno-monetarnych. U ich podstaw znajduje się bowiem nie realna, lecz monetarna równowaga gospodarcza; przy zapewnieniu równowagi realnej będącej celem polityki postkeynesowskiej główną uwagę kieruje się na jak najpełniejsze wykorzystanie kapitału (narzędzi produkcyjnych), pracy (ludności w wieku produkcyjnym), technologii (określonego typu postępu technicznego) i bogactw naturalnych; równowaga monetarna będąca oczkiem w głowie zwolenników obowiązującej także w Polsce doktryny gospodarczej, koncentruje się na równowadze budżetu państwa i równowadze bilansu płatniczego, a drogą prowadzącą do tego jest restrykcyjna polityka pieniężna. Tylko w krajach, gdzie obie te równowagi są zbliżone do siebie także w warunkach liberalno-monetarnej koncepcji polityki ekonomicznej, stopa bezrobocia jest umiarkowana – ale to rzadki przypadek. W krajach o tradycyjnie niezrównoważonych finansowo gospodarkach, w tym zwłaszcza w krajach transformujących swe systemy, między równowagą monetarną i realną występuje istna przepaść. Stąd też zapewnienie równowagi finansowej pociąga za sobą bankructwo znacznej części przedsiębiorstw, utratę zatrudnienia przez olbrzymią liczbę ludności w wieku produkcyjnym, niewykorzystanie posiadanych bogactw naturalnych. Wyrazem tego zjawiska jest spadek produktu krajowego brutto, produkcji przemysłowej itp. Monstrualne wymiary przybrał on w państwach byłego Związku Radzieckiego. W Europie Środkowej skala tego zjawiska jest mniejsza, ale w niektórych krajach tego rejonu (np. w Polsce) trudna do akceptacji społecznej. „Zdrowa” gospodarka Bankrutujące przedsiębiorstwa i bezrobotni są ceną, jaką kraje te płacą za „zdrową” ekonomicznie gospodarkę. Gospodarka „zdrowa” w rozumieniu liberalno-monetarnym to przede wszystkim możliwie najniższa inflacja. Zachęcać ona powinna do oszczędzania, a w konsekwencji do inwestowania i rozwoju. Rozwój zaś prowadzi prostą drogą do zwiększenia zatrudnienia i likwidacji bezrobocia. Dogmat ten nie znajduje jednak powszechnego potwierdzenia w praktyce. Także w krajach o inflacji bliskiej zera tempo rozwoju bywa często bardzo niskie, a stopa bezrobocia wysoka. Przykładem tego są kraje Europy Zachodniej, a nawet Japonia, gdzie w ostatnich latach w warunkach jedno-, dwuprocentowej inflacji tempo rozwoju było bliskie zera. Także sytuacja na rynku pracy była tam daleka od pełnego zatrudnienia. Ważnym czynnikiem, który wpływa współcześnie na stopę bezrobocia, jest postęp technologiczny. Nawet gdyby niska inflacja wpływała na przyspieszenie tempa rozwoju gospodarczego, nie oznaczałoby to zapobieżenia bezrobociu. Postęp technologiczny ma bowiem współcześnie charakter pracooszczędny, przy czym w żaden sposób nie można zmienić obranego kierunku; wymaga tego konieczność zapewnienia wysokiej technicznej niezawodności wytwarzanych wyrobów, czemu mogą sprostać wyłącznie automaty lub roboty. Oznacza to, że także „zdrowa” inflacyjnie gospodarka nie tylko nie gwarantuje pełnego zatrudnienia, lecz nie zapewnia nawet takiej stopy bezrobocia, która zostałaby zaakceptowana społecznie. Kapłani monetaryzmu Monetaryzm ma swoich zagorzałych wyznawców na całym świecie, w tym także w Polsce. Wierzą oni uparcie w dobrodziejstwa tego rozwiązania w polityce ekonomicznej, powtarzając niczym zaklęcia główne kanony doktryny monetarnej nawet wtedy, gdy efekty ich stosowania w praktyce w drastyczny sposób odbiegają od oczekiwań. Kilku polskich fundamentalistów monetarnych zasiadło w Radzie Polityki Pieniężnej, uparcie dążąc do obniżenia inflacji zapewne do zera, wierząc, iż wówczas tempo rozwoju gospodarki ulegnie wyraźnemu przyspieszeniu, a zatrudnienie będzie pełne. Głównym orężem wykorzystywanym w tej walce jest stopa procentowa;

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2002, 2002

Kategorie: Opinie