Było tak. W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracował Bogdan Pawlak. By uprzedzić sugestie, że to jakiś pociotek Waldemara, od razu informujemy, że poza nazwiskiem nic panów nie łączy. Choć może szkoda, bo wtedy Bogdan miałby jednak jakąś robotę? I nie chodziłby po sądach jako bezrobotny. Dziesięć lat temu zachciało się Bogdanowi Pawlakowi iść do ministra z informacją, że ktoś kręci lody na szkodę resortu. Obserwacje Pawlaka potwierdziły kontrole NIK i ABW. Ale oskarżani spryciarze (Jarosław Dąbrowski i Grzegorz Putynkowski) donieśli na Pawlaka i tak zachachmęcili, że zwolniono go z pracy. Dąbrowski, dziś gasnąca gwiazda PO, i Putynkowski, wówczas prezes firmy HaMaTech, odwrócili uwagę sądów od siebie. A sądy? Po wielu latach prawomocnie uniewinniły Pawlaka. Jego syna również. Bo i syna wmotano w fałszywe oskarżenia. Pawlak okazał się całkowicie niewinny. I co z tego? Skoro inny sąd odmówił przywrócenia go do pracy w ministerstwie. Teraz Pawlak jest niewinnym bezrobotnym. Może prezes PSL Janusz Piechociński coś z tym zrobi i da robotę Pawlakowi? Bo o Dąbrowskiego bardzo dba i PO, i on sam. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint