Zadania dziadka i zobowiązania wobec niego wszyscy znamy, ale jaka ma być w rodzinie rola pradziadka? Dr hab. Piotr Szukalski – specjalista w zakresie demografii, gerontologii społecznej i polityki społecznej. Profesor w Katedrze Socjologii Stosowanej i Pracy Socjalnej Uniwersytetu Łódzkiego, członek Narodowej Rady Rozwoju. Gdziekolwiek się obejrzeć – osoby w „trzecim” albo wręcz w „czwartym” wieku. – W ciągu stu kilkudziesięciu lat udział osób powyżej 60. roku życia wzrósł z 3,5% do 25%, a jeśli nie uwzględniać 2 mln naszych rodaków mieszkających za granicą, jest zapewne jeszcze trochę wyższy. I cały czas rośnie – prognozuje się, że za 30 lat dojdzie do 36-37%. W dodatku co dziewiąty Polak będzie miał wówczas co najmniej 80 lat, podczas gdy obecnie takie osoby stanowią mniej więcej 4,5% populacji. O ile konsekwencje rosnącego udziału 60- i 70-latków można dość łatwo przewidzieć, o tyle jako społeczeństwo nie bardzo jesteśmy w stanie sobie wyobrazić skutki drastycznego wzrostu liczby 85-, 90- i 95-latków. Już teraz nie zawsze prawidłowo rozpoznajemy potrzeby seniorów, gdyż pod wieloma względami nasze postrzeganie starości odzwierciedla sytuację sprzed kilku dekad. Przykładowo każdy 75-latek otrzymuje dodatek pielęgnacyjny, tymczasem duża ich grupa to ludzie w pełni sprawni. Dzisiejsi 80-latkowie nierzadko wyglądają i funkcjonują jak typowi 70-latkowie 40 lat temu. Czy przeciętny stan zdrowia osób „w czwartym wieku” rzeczywiście się poprawił? Często słyszy się przeciwną opinię. Dawni staruszkowie mieli być krzepcy, a ci współcześni – schorowani z powodu mniejszej aktywności fizycznej, zanieczyszczenia środowiska, niezdrowej żywności itd. – Może to zabrzmieć dziwnie, ale oba poglądy są prawdziwe. Zapominamy bowiem, że oprócz konwencjonalnych kategorii opisujących stan zdrowia – w pełni zdrowy, trochę chory, bardzo chory oraz bardzo, bardzo chory – jest jeszcze jedna: trup. Kilkadziesiąt lat temu późnej starości dożywały wyłącznie osoby cieszące się dobrym zdrowiem, a te, które dziś byłyby w nie najlepszym stanie, po prostu umierały. Mimo wszystko lepiej być bardzo chorym niż trupem, nieprawdaż? Życie z niepełnosprawnością bywa męką. – Jeżeli porównany dane z, powiedzmy, ostatnich 40 lat, okaże się, że zmniejsza się odsetek 80-latków, którzy ją deklarują. Nie zapominajmy też, że stale rozwijają się tzw. protezy cywilizacyjne, czyli wszelkiego rodzaju rozwiązania technologiczne oraz instytucjonalne, które służą zastępowaniu utraconej sprawności. Ktoś, kto ma problemy z pokonywaniem schodów, w starej kamienicy byłby więźniem, ale z bloku z windą sobie wyjdzie, choćby mieszkał na 10. piętrze. Ktoś, kto ma w domu kaloryfer, może mieszkać samodzielnie, nawet gdy nie będzie już w stanie dźwigać węgla itd. Takich rozwiązań są setki; niektórzy noszą je na nosach, inni w uszach, jeszcze inni wykorzystują je do poruszania się, ale w zasadzie każda osoba starsza na pewnym etapie życia zaczyna ich używać. Czy w związku z rosnącą długością życia dalsze podwyższanie wieku emerytalnego jest nieuniknione? – Będziemy musieli pracować coraz dłużej, bez względu na to, czy zmieni się wiek, którego osiągnięcie uprawnia do przejścia na emeryturę. Z prostego względu – w drugim filarze obecnego systemu emerytalnego wysokość świadczenia oblicza się, dzieląc skumulowaną kwotę składek przez przeciętną liczbę miesięcy dalszego życia. Jak łatwo się domyślić, w miarę wydłużania się okresu życia na emeryturze, by uzyskać emeryturę danej wysokości, trzeba będzie odkładać coraz więcej. Podejrzewam, że w rezultacie ludzie coraz częściej będą traktować możliwość zakończenia pracy zarobkowej w wieku np. 65 lat jako przywilej, na który ich nie stać. Nie mam poza tym żadnych wątpliwości, że prędzej czy później, niezależnie od tego, kto będzie u władzy, zaczniemy słyszeć o potrzebie podwyższenia wieku emerytalnego. Oczywiście będzie ona ubierana w różne narracje, np. o konieczności zapewnienia seniorom wysokiego poziomu życia czy o umożliwieniu pracy tym, którzy tego chcą. Do zmian demograficznych będą musieli się dostosować nie tylko pracownicy, ale i pracodawcy. – Duże firmy z kapitałem zagranicznym już wdrażają tzw. zarządzanie wiekiem, czyli dostosowują się do nowych realiów rynku pracy. Jestem przekonany, że kolejne przedsiębiorstwa będą szły w ich ślady.