W cieniu afer policyjno-faszystowsko-rozporkowych toczy się polityczna gra wewnątrz i między PO i PiS Czy Jarosław Kaczyński wyrzuci z rządu Andrzeja Leppera? Czy rozpadnie się koalicja? Czy będziemy mieli wcześniejsze wybory? Polska polityka stała się nieobliczalna, a jej główni aktorzy zachowują się jak zarażeni wirusem autodestrukcji. Mamy ciąg afer, przy czym wygląda to tak, że żadna z nich nie jest zakończona, a raczej – kończy się tak, że publiczność przestaje się nią interesować, bo właśnie wybucha nowy skandal. W ostatnich tygodniach mieliśmy więc m.in.: � Taśmy Beger. Cała Polska widziała, jak minister w Kancelarii Premiera, Adam Lipiński, namawiał posłankę Renatę Beger do wyjścia z Samoobrony. W zamian obiecywał posadę wiceministra, miejsca na listach wyborczych dla niej i jej protegowanych, pomoc prawników z Ministerstwa Sprawiedliwości w sprawach posłanki, utworzenie sejmowego funduszu, by spłacić jej ewentualne długi. PiS uznało nagrany film za prowokację, i to jeszcze czynioną przez agentów WSI. Afera się rozmyła, bo Samoobrona wróciła do rządu. � Płonąca swastyka. Media opublikowały film z imprezy organizowanej przez polskich neofaszystów, pijących piwo na tle płonącej swastyki. W imprezie uczestniczyła asystentka europosła Macieja Giertycha, a jej gospodarzem był człowiek, który później startował z list LPR i PiS. Afera ucichła, „przykryta” przez kolejne wydarzenia. � Praca za seks. Ta afera , toczy się na naszych oczach. Była radna Samoobrony zeznała, że w zamian za pracę w klubie tej partii musiała świadczyć usługi seksualne jej liderom. A z jednym z nich, ze Stanisławem Łyżwińskim, zaszła w ciążę. Prokuratura weryfikuje jej zeznania. Podobnie jak zeznania innych świadków, opowiadających o partyjnych pijatykach. Ale już teraz możemy mówić, że afera zachwiała koalicją. I że uderza nie tylko w Samoobronę i Andrzeja Leppera, lecz także w premiera Kaczyńskiego. Stawia też pod znakiem zapytania przyszłość koalicji – bo gdy prokuratura przedstawi zarzuty Lepperowi, premier będzie musiał go zdymisjonować. � Blue-taxi. Wicepremier i zarazem szef MSWiA, Ludwik Dorn, powinien dać na mszę, że ta afera toczy się w cieniu afery rozporkowej, bo jest ona i dla jego oblicza, i dla oblicza PiS oraz „rewolucji moralnej”, którą ta partia głosi, niszcząca. Oto najpierw dowiedzieliśmy się, że zaginęli policjanci z posterunku na Dworcu Centralnym, którzy z jakąś tajemniczą misją jeździli do Siedlec. Potem okazało się, że policjanci nie żyją, bo samochód, którym jechali, wpadł w poślizg i stoczył się do przydrożnego bajora. A potem, że to nie była żadna misja – tylko że policjanci, w godzinach służby i służbowym samochodem, odwozili do domu dyrektora (oczywiście, z nowego zaciągu) jednego z departamentów MSWiA. Dyrektor był po imprezie andrzejkowej, policjanci odebrali go prosto z knajpy. � Blue-taxi II. Jakby tego było mało, podczas czwartkowych uroczystości 15-lecia Radia Maryja (zaszczycili je premier, jego minister Gosiewski i szefowa KRRiTV, pani Kruk), policyjnym samochodem wożony był ks. Rydzyk. Obraz Polski, który wyłania się zza tych afer, z relacji prasowych, jest obrzydliwy. Polityka zasiedlona jest indywiduami. Jedni piją i uprawiają seks, drudzy piją i śpiewają pod płonącą swastyką. Kochankom partyjnych bonzów załatwiane są państwowe posady, posłów kupuje się państwowymi pieniędzmi i obietnicami załatwienia ich prywatnych spraw. A policja, zamiast pilnować porządku, odwozi z knajpy do domu dyrektora z ministerstwa. Państwo jest wielkim domem usług – dla rządzących. Mamy otwarty kryzys moralno-obyczajowy. Na tym tle opowieści polityków PiS, że trwa właśnie rewolucja moralna, następuje sprzątanie państwa itd., itp., brzmią jak bełkot. Dlaczego więc w sondażach PiS notuje przyzwoite 25% poparcia? I cieszy się realnym poparciem sporej grupy społeczeństwa, niewiele mniejszym niż opozycja? Ano, bo i ona niewiele lepsza. Kilkanaście dni temu światło dzienne ujrzał stenogram z posiedzenia krakowskiej komórki Platformy Obywatelskiej. I co w nim czytamy? „Rokita stwierdził, że zwycięstwo Jacka Majchrowskiego jest niezagrożone. (…) Należy spowodować, aby Majchrowski nie wygrał w sposób szokujący i z tego punktu widzenia należy odciągnąć choć część wyborców od Majchrowskiego.(…) (Rokita) woli Terleckiego, choć uważa, że jest kandydatem kompletnie nienadającym się na prezydenta Krakowa. Przedstawia swoje rozmowy z PiS o cenie poparcia przez PO – trzy
Tagi:
Robert Walenciak